Grupę na wyprawę wybrano spośród tysięcy. Przed programem pokazano galę w jakiejś Sali balowej, gdzie wieczorowo wystrojona elita słuchała opowieści uczestników. Koszt imprezy mógł sięgnąć dziesiątków milionów, skąpstwo dyrekcji programu ustawiło nagrodę dla zwycięzcy na kwocie 150 tysięcy. Oczywiście dla każdego z uczestników ważniejsze od pieniędzy było wstąpienie do elitarnej grupy celebrytów z tego kraju.
Kabaret Moralnego Niepokoju wypuścił do sieci serię około siedemdziesięciu półgodzinnych, profesjonalnie przygotowanych programów satyrycznych. Profesjonalizm przejawia się między innymi w tym, że prymitywizm antypisowski jest nieco mniej widoczny niż w produkcjach neonówki. Skądinąd słyszałem, że opozycja przygotowuje potężną ofensywę śmiechu, który ma obalić Kaczora- dyktatora. Mają jednak poważny problem. Nie mogą kontynuować narracji liberalnej, która sprawdzała się w latach 90-tych. Nikt już dziś nie wierzy w to że, gdy cwaniacy się napasą to nam też będzie lepiej. Wykreowano więc postać dyrektora fabryki, który czeka aż dobra zmiana się skończy. Z drugiej jednak strony często wypowiadane jest nazwisko Balcerowicza w taki sposób, by delikatnie zasugerować że zarzuty pod jego adresem wypowiadają jedynie oszołomy. Dla mnie osobiście najbardziej przykre jest to, że pani Pakosińska bierze udział w tej ofensywie. Lubiłem jej śmiech.
Piszę o dwóch pozornie niezwiązanych sprawach. Zabawa na tropikalnej wyspie i antypisowska ofensywa kabaretowa. Chcę jednak zwrócić uwagę na istotną kwestię. Wielu ludzi mówi o elitach, o tym że wytraciliśmy je w trakcie wojny, że należy je odbudowywać, że należy dbać o ich jakość, że są potrzebne. Absolutnie się z tym nie zgadzam. W moich uszach słowo elita i słowo celebryta brzmią coraz bardziej wulgarnie.
Co do wielkiej jesiennej ofensywy śmiechem w PiS, powinniśmy odpowiedzieć tym samym. Robi to od dawna pan Marcin B. Briksen. Ale to się może okazać za mało. Warto pokazać obrońcom złodziei że tą równie dobrym tematem żartów, jak mocno wyeksploatowani przez nich katole.