Serwis używa plików cookies, aby mógł lepiej spełniać Państwa oczekiwania. Podczas korzystania z serwisu pliki te są zapisywane w pamięci urządzenia. Zapisywanie plików cookies można zablokować, zmieniając ustawienia przeglądarki. Więcej o plikach cookies możesz przeczytać tutaj.

Autorzy więcej

Tęczowy bełkot

Ostatnio media informowały, że w Niemczech i na Malcie zalegalizowano małżeństwa “homoseksualne”. A coś takiego nie istnieje.

Tęczowy bełkot
źródło: flickr.com

Konfucjusz miał powiedzieć, że “naprawę państwa należy zacząć od naprawy pojęć”. Nawet jeśli tego nie zrobił, to ma dużo szczęścia, że to właśnie jemu przypisuje się te mądre słowa. Przypomniały mi się one, kiedy w ostatnich dniach czytałem medialne doniesienia o tym, że w Niemczech i na Malcie zalegalizowano małżeństwa “homoseksualne”. Rzecz w tym, że nie istnieje coś takiego jak małżeństwo “homoseksualne”. Małżeństwo “heteroseksualne” zresztą też nie. Dlaczego? Bo małżeństwo, podobnie jak np. zameldowanie na pobyt stały, nie posiada orientacji seksualnej. Orientację taką posiadają natomiast małżonkowie. I wbrew pozorom osoby homoseksualne mogą w Polsce bez przeszkód zawrzeć małżeństwo. Wypełniając formularze w urzędzie stanu cywilnego trzeba podać bardzo wiele różnych informacji, ale nikt nie pyta przyszłych małżonków o ich seksualne upodobania.

W takim razie co się ostatnio wydarzyło w Niemczech i na Malcie? Co takiego tam zalegalizowano, że rozpisywały się o tym media w innych krajach, również w Polsce? Dopuszczono tam możliwość zawierania małżeństw przez osoby tej samej płci. W Polsce żaden urzędnik nie udzieli ślubu dwóm kobietom, podobnie jak i dwóm mężczyznom. I tutaj znowu ciekawostka: małżeństwa nie zawrą dwie osoby tej samej płci niezależnie od tego, jakiej są orientacji. Ktoś pewnie zapyta: w jakim celu dwóch heteroseksualnych mężczyzn miałoby brać ze sobą ślub? Dokładnie w takim samym, co dwóch homoseksualnych mężczyzn, albo heteroseksualna kobieta z niemniej heteroseksualnym mężczyzną. Małżeństwo daje pewne przywileje i ułatwienia w gąszczu niejednokrotnie głupich przepisów: wspólnotę majątkową i możliwość wspólnego rozliczania się z małżonkiem, prawo do ustawowego dziedziczenia, prawo do przekazania darowizny nieobjętej podatkiem, prawo do informacji o stanie zdrowia drugiej osoby, prawo do uznania za obywatela polskiego po 3 latach małżeństwa z obywatelem RP i zamieszkiwania na jej terytorium co najmniej od 2 lat na podstawie zezwolenia na pobyt stały, czy też prawo odmowy składania zeznań w postępowaniu karnym, jeśli mogłoby one narazić małżonka na “odpowiedzialność karną, hańbę lub dotkliwą i bezpośrednią szkodę majątkową”. Widać więc, że jest sporo korzyści, które pociąga za sobą wstąpienie w związek małżeński. Jeśli ktoś liczył na powiązanie małżeństwa z uczuciami wyższymi, będzie rozczarowany. Ustawodawca nie był na tyle zuchwały, żeby ustawowo uregulować miłość.

Gdyby więc za dobrą monetę przyjąć bełkotliwą wykładnię o tym, że obowiązujące w Polsce prawo do zawarcia małżeństwa dyskryminuje jakąś konkretną orientację, to można by dojść do zaskakujących wniosków. Skoro kobieta o orientacji homoseksualnej może wyjść za homoseksualnego mężczyznę, ale dwóch heteroseksualnych mężczyzn nie może zawrzeć małżeństwa, to może polskie ustawodawstwo dyskryminuje heteroseksualistów? Nie, nie dyskryminuje żadnych (...)seksualistów ze względu na orientację. Natomiast uniemożliwia zawieranie małżeństw przez osoby tej samej płci, ale nie ma się co dziwić, biorąc pod uwagę brzmienie art. 18 konstytucji. I dlatego właśnie rozpisywanie się o legalizacji małżeństw “homoseksualnych” jest bełkotem, który nie potrafi się obronić w konfrontacji z logiką. Dołączam więc do Konfucjusza i uprzejmie proszę o zeskrobanie ideologii z używanych pojęć.

Data:
Komentarze 0 skomentuj »
Musisz być zalogowany, aby publikować komentarze.
Dziękujemy za wizytę.

Cieszymy się, że odwiedziłeś naszą stronę. Polub nas na Facebooku lub obserwuj na Twitterze.