Przepraszam za heretyckie pytanie: „czy Pan Bóg jest Polakiem?”. Ostatnio mam wrażenie, że tak. Jak bowiem wytłumaczyć to, co dzieje się u nas, „w Polszcze”, jak mawiali nasi antenaci, ale też na arenie międzynarodowej. Oto wiosną Roku Pańskiego 2015 wybory wygrywa ten, którego doradca pana Komorowskiego, pan Nałęcz nazywał czeladnikiem – w kontrze do mistrza ‒ ówczesnego prezydenta. A przecież miał nie mieć żadnych szans, bo hrabia „Bul” miał wygrać w cuglach w I turze. Po paru miesiącach niesiona sukcesem majowym drużyna Kaczyńskiego wygrywa wybory parlamentarne. Wygrywa nie tylko matematycznie ‒ to wieszczono od dawna ‒ ale też politycznie. I to tak, że niemożliwe staje się stworzenie „koalicji anty-PiS”, o czym przebąkiwano już rok wcześniej. PiS przebija bowiem kolejne szklane sufity i choć, uwaga, uzyskuje wynik (37,58%) procentowo gorszy niż SLD w 2001 roku (41,04%), to po raz pierwszy w historii III i IV RP nie tworzy rządu koalicyjnego, lecz oparty o jedną listę wyborczą.
Okazuje się, że jak Pan Bóg dopuści to i z kija wypuści – czyli jest możliwe daleko idące uszczelnienie systemu podatkowego, co oznacza wpływ gigantycznych pieniędzy do budżetu państwa i sfinansowanie szeregu zacnych projektów rządowych, w tym z obszaru polityki prorodzinnej. A lud mówi, kiwając głowami: „No, wystarczy nie kraść”...
Tymczasem na arenie międzynarodowej, znowu ku osłupieniu panestablishmentu i światowych elit w Ameryce wygrywa Donald Trump, co oznacza, że prezydent USA nie będzie już pouczał Polski w sprawie Trybunału, ani też bredził o „polskich obozach śmierci”, jak to czynił B. H. Obama. Nowy lokator Białego Domu nie chce też usług byłej Sekretarz Stanu, urodzonej w Czechach Madeleine Albright, która doradzała panu Obamie i pani Clinton i szczuła na Polskę. Dyplomaci amerykańscy przestają mieć instrukcję, aby edukować Polaków w zakresie praworządności i demokracji. Co więcej, D. J. Trump rezygnuje z pośrednictwa Niemiec w kontaktach z Unią Europejską i skutecznie stara się nawiązać relacje bilateralne, co owocuje jego wizytą w Polsce. Frau Merkel obraża się na Mr. Trumpa, rośnie napięcie w relacjach Waszyngton‒Berlin, ale, zdaje się, że w Warszawie nikt z tego powodu nie płacze. Co więcej, pragmatyczni Amerykanie rozumieją, że „domknięcie” Nord Stream I i Nord Stream II oznaczać będzie znaczące ograniczenie dla zbytu amerykańskiego gazu płynnego dziś i łupkowego jutro. A więc w walce z niemiecko-rosyjskim Gazociągiem Północnym zyskujemy potężnego sojusznika.
Słowem: albo Pan Bóg jest Polakiem, albo karta idzie nam wyjątkowo. W gospodarce również, a jakże. Polska jest na drugim miejscu wśród 28 państw UE, gdy chodzi o wzrost PKB na głowę mieszkańca. Dane dotyczą pierwszego kwartału tego roku. Tylko Rumunia jest przed nami. Gdy chodzi o statystyki dynamiki rozwoju gospodarczego, to według danych unijnego GUS czyli EUROSTATU, jesteśmy w pierwszej piątce UE. Ciekawe, że poza nami są tam aż trzy inne państwa spoza strefy euro i tylko jedno z eurolandu. Stąd pewnie nowa wersja modlitwy zaczynającej się od słów: „Od strefy euro, uchroń nas, Boże!”. A że warto się o to modlić, przekonują inne dane tegoż EUROSTATU, które mówią, że wszystkie pięć państw o najsłabszej dynamice rozwojowej w UE-28 są właśnie z eurozony.
Według ostatnich badań tylko co siódmy Polak rozważa czasowy wyjazd z kraju. Rok temu, w spadku po ośmioletnich rządach PO-PSL odziedziczyliśmy sytuację, w której 20%, a więc co piąty Polak, myślał o wyjeździe. W ostatnim roku rządów PO-PSL ‒ co czwarty (24%).
Polska jest krajem bezpiecznym. Nie ma zamachów terrorystycznych i nie ma też tych, z których rekrutują się zamachowcy. Według ostatniego raportu EUROPOL-u w naszym kraju udaremniono pięć takich zamachów, a więc nasze służby działają sprawnie.
Doprawdy Opatrzność czuwa. Pamiętajmy wszak, że nawet jeśli Pan Bóg jest naszym rodakiem, to lubi, żeby mu pomagać...
*tekst ukazał się w „Nowym Państwie” (lipiec 2017)