Serwis używa plików cookies, aby mógł lepiej spełniać Państwa oczekiwania. Podczas korzystania z serwisu pliki te są zapisywane w pamięci urządzenia. Zapisywanie plików cookies można zablokować, zmieniając ustawienia przeglądarki. Więcej o plikach cookies możesz przeczytać tutaj.

Autorzy więcej

CZYTAM I NIE WIERZĘ!!!!

Na potwierdzenie mych słów opiszę Panu dyrektorowi proceder, jaki trwa od dłuższego czasu.

Dyrektor pytał załogę????

Dyrektor pytał chyba kierowników i liderów.

Albo rżnie głupa, albo jego wierne barany robią go nie źle w konia.

Twierdzi Pan, że pracujemy 7 godz. i 5 minut. Poprawniej było by napisać, że ostro zasuwamy.Otóż jest Pan dyrektorze w wielkim błędzie.

Ponieważ część pracowników pracuje jeszcze krócej, czasami nawet o 1,5 godziny.

Szukają Pańscy "gigusie" pomysłów i oszczędności, a pryncypały dyrektora produkują i tolerują oczywiste straty.

Mam skrupuły, czy to wyjawiać?

Ale co tam, niech wie, że nie tylko potrafimy ciężko pracować, ale myślenie także nie jest nam obce.

Jest tak, że niema jeszcze podanego planu dziennego, a kierownik jeden czy drugi KZT już wie ilu ludzi ma odesłać ze swego odcinka na linię. Współczynnik, chyba z księżyca bierze.Czasami jest to nawet od 3 do 6 ludzi z odcinka.

Ta ekipa wyznaczona do oddelegowania czeka około 1 godziny na decyzję, gdzie mają w danym dniu pracować. A następnie, kolejne pół godziny, wędrują po montażu od odcinka do odcinka w poszukiwaniu zatrudnienia.

Stąd wniosek, że osłabia się np. podmontaże, po to by zasilić linię w celu podniesienia planu i zaspokojeniu ambicji produkcyjnych dyrekcji.

Jak najwyższy plan za wszelką cenę.

Podejrzewam, że w skali całego zakładu jest to o wiele większa strata niż, jakaś źle wykonana operacja, wykryta w procesie produkcji dająca zatrudnienie całej masie ludzi, a efektem ich pracy jest komunikat, że w danym miejscu powstała usterka, która kosztowała np. 15zł a na jej usunięcie potrzeba było 5minut.

Dobrze pamiętam słowa Pana dyrektora Arleta, który kiedyś powiedział na jakimś szkoleniu na początku swojej obecności w tyskim zakładzie.

Zapytany przez Włochów, czym tłumaczy swoje dobre osiągnięcia w Tychach?

Odpowiedział przykładem, mówiąc do Włochów mniej więcej tak:

,,Gdy u was leży jakiś śmieć czy odpadek na ziemi to wy produkujecie tony papieru zanim go ktoś podniesie, a u nas pierwszy lepszy pracownik przechodząc obok niego po prostu go podnosi z ziemi i wrzuca do kosza".

I przyznam, że wtedy zaimponowało mi to.

Jednak wystarczyło kilka lat, aby dyrektor zaprzeczył własnym słowom i zakopał się w tablicach i wykresach itp. na montażu i nie tylko. Co gorsza obowiązkami wypisywania i aktualizowania tych absurdów obarcza się pracowników z bezpośredniej produkcji. To zajęcie dla całej armii inżynierów, kierowników i liderów. My mamy produkować tzw. wartość dodaną.

Dyrektor twierdzi, że super zarabiamy. Tak po czterech sobotach i niedzieli.

To niech p. dyrektor wyda polecenie,aby nie mobbingować ludzi i do pracy w soboty przychodzili dobrowolnie. To nie powinien być problem,bo z tego, co my wiemy z autopsji, a p. dyrektor od swych wasali i rzecznika prasowego. Pomimo że w niedzielę 17.05 nie było około 600 pracowników plan wykonano w 90%.

W takim razie, w czym problem?

Niech pracują Ci, którzy chcą.

Co do utrzymania stanowisk w razie konieczności redukcji zatrudnienia to niech p. dyrektor nie będzie śmieszny My już to przerabialiśmy.

Mówiono nam zrezygnujcie z podwyżek płac, to nie będzie zwolnień i co?

Zrezygnowaliśmy, a 30% i tak zwolniono, więc niech p. Arleta nie dziwią nasze żądania.

Dlaczego obóz pracy?

I zn& oacute;w nasuwa się pytanie, czyżby zbudowano między nami tak wielki i szczelny mur, że nic do Pana nie dociera?

Ano, dlatego, że co tydzień zakładowa papuga obwieszcza nam o obowiązku pracy w wolną sobotę.

Proszę kierownika, o zetkę,on mówi, że:

albo nie ma ludzi, lub, że już iluś tam dał wolne, a ma jeszcze kilku na chorobowym.

W związku z obowiązkiem przychodzę i zostaję oddelegowany na inny odcinek, o jak tu się nie wkurzyć?

Chcemy pracować i chcemy mieć prawo do odpoczynku, po to by jeszcze lepiej pracować i cieszyć się życiem. Tak jak to jest w unijnych standardach.

Pracownik

Data:
Kategoria: Polska

Fiatowiec

Zawsze na straży prawa. Opinie i wywiady z ciekawymi ludźmi. - https://www.mpolska24.pl/blog/zawsze-na-strazy-prawa-opinie-i-wywiady-z-ciekawymi-ludzmi

Fiatowiec: bloger, dziennikarz obywatelski, publicysta współpracujący z "Warszawską Gazetą". Jestem długoletnim pracownikiem FIATA.Pomagam ludziom pracy oraz prowadzę projekty obywatelskie.

Komentarze 0 skomentuj »
Musisz być zalogowany, aby publikować komentarze.
Dziękujemy za wizytę.

Cieszymy się, że odwiedziłeś naszą stronę. Polub nas na Facebooku lub obserwuj na Twitterze.