wPolityce: Przewodniczący Parlamentu Europejskiego Antonio Tajani włączył się do dyskusji dot. relokacji uchodźców, wzywając Komisję Europejską, by „otworzyła procedurę naruszenia prawa” wobec państw UE, które nie chcą przyjąć uchodźców. Jak to należy interpretować?
Ryszard Czarnecki: Słowa przewodniczącego Parlamentu Europejskiego Antoniego Tajaniego są doskonałym przykładem na to, że w Unii Europejskiej interes narodowy jest ponad interesem europejskim. Proszę zauważyć, że przewodniczący PE jest Włochem i w wywiadzie udzielonym włoskiej gazecie, obiecuje Włochom, że zrobi wszystko, aby uchodźców z Włoch relokować do innych państw członkowskich Unii Europejskiej. Jest to niezbity dowód na to, że każde z państw unijnych walczy o swój partykularny interes, a politycy związani z konkretnym państwem, robią co mogą, aby zadbać o rację stanu własnego kraju. Wokół uchodźców narosło wiele mitów, które musimy odkłamać. Należy pamiętać, że żadne z państw UE nie wypełniło zobowiązań wynikających z podpisanego w 2015 roku porozumienia o przymusowym przyjęciu uchodźców. Jedynie dwa kraje unijne - Malta i Finlandia, zbliżają się do całkowitego wypełnienia tych zobowiązań.
Pana zdaniem referendum ws. przyjmowania uchodźców mogłoby być mocnym argumentem na arenie europejskiej, w batalii przeciwko przymusowej relokacji?
Osobiście nie jestem zwolennikiem referendów, ponieważ traktuję je jako ucieczkę parlamentu od odpowiedzialności. Skoro obywatele wybierają posłów i senatorów, aby ich reprezentowali, to powinni oni w tak ważnych sprawach jak przyjmowanie uchodźców, podejmować odważne i odpowiedzialne decyzje. Nie mówię już o kosztach, jakie niesie za sobą organizacja referendum. Inna sytuacja byłaby, gdyby Polacy byli w sprawie przyjęcia uchodźców podzieleni, ale w momencie, kiedy blisko 80 proc. obywateli jest przeciwko przyjęciu uchodźców, to sytuacja wydaje się oczywista i nie ma powodu, aby pytać Polaków o ich zdanie.
„Gazeta Wyborcza” przyznała szefowi Komisji Europejskiej nagrodę „Człowieka Roku”. Frans Timmermans odbierając ją, opowiedział się jawnie po jednej ze stron sporu politycznego. Czy może więc dalej prowadzić spór z Polską, skoro wykazał się brakiem obiektywizmu?
Nie jestem zaskoczonym tym werdyktem. Zauważmy, że pan Frans Timmermans, który w sposób bardzo niesprawiedliwy atakuje Polskę, został nagrodzony przez „Gazetę Wyborczą”, która również atakuje Polskę, polską tradycję, historię i demokratyczne wybory Polaków. Jest to gloryfikacja tych polityków na Zachodzie, którzy zdecydowali się na ostrą walkę z polskimi władzami. Z drugiej strony „Gazeta Wyborcza” zdaje sobie sprawę, że z dwóch haseł „ulica” i „zagranica”, pozostała im jedynie „zagranica”, po tym, jak „ulicy” nie udało się obalić obecnego rządu. Pan Timmermans skupił się na walce z polskim rządem, zamiast skupić się na przyczynach druzgocącej porażki jego partii w wyborach parlamentarnych w Holandii.
Prezes Jarosław Kaczyński przyznał, że przyjmowanie uchodźców jest szerszym planem mającym na celu zmianę charakteru kulturowego Europy, którego przedstawicielem ma być m.in. George Soros.
W jednym z wywiadów mówiłem, że lewica dąży do przyjmowania muzułmańskich uchodźców, którzy nie mają nic wspólnego z chrześcijaństwem, ani kulturą europejską, ponieważ mogą być oni czynnikiem, dzięki któremu uda się dokonać zmian w strukturze demograficzno-kulturowo-społecznej w Europie. Jeżeli proces przyjmowania imigrantów nie zostanie zatrzymany, to zaplecze działań dla środowisk prawicowo-konserwatywnych będzie o wiele węższe, a będzie się z kolei poszerzać względem środowisk lewicowo-liberalnych. Pamiętajmy, że imigranci, którzy otrzymują prawa wyborcze w głównej mierze oddają swój głos na lewicę, która postulowała ich przyjęcie.
Lewica więc ściąga sobie przyszły elektorat?
Tak, ale jest to długi proces, sięgający jednego pokolenia. Pamiętajmy również o kwestii bezpieczeństwa. Im więcej uchodźców pojawi się w Europie, tym bardziej zwiększy się prawdopodobieństwo zamachów. Amerykańskie służby informowały o 5 tys. osób, które przeniknęły z Państwa Islamskiego do Europy wraz z uchodźcami i mogą być faktycznym zagrożeniem. Również Niemcy informowali, że zniknęło im kilka tysięcy osób i nie wiedzą gdzie one są.
Opozycja przekonuje, że Polska powinna przyjąć uchodźców. Nie mówi jednak, co mieliby oni robić w Polsce.
Dyskusja nt. uchodźców pozbawiona jest często jakichkolwiek podstaw merytorycznych. Nikt nie mówi o tym, że uchodźcy nie chcą przyjeżdżać do Polski, która jest jednym z 6-7 najbiedniejszych państw Unii Europejskiej. Nie oszukujmy się, że wśród tysięcy osób, które zmierzają do Europy są jedynie uchodźcy. Zdecydowaną część stanowią imigranci ekonomiczni, którzy doskonale wiedzą, w jakim państwie panują jakie warunki socjalne. Kiedy Dania zmniejszyła socjal dla uchodźców, to w bardzo szybkim tempie osoby przybyłe z Afryki i Bliskiego Wschodu przeniosły się do Królestwa Szwecji. Te osoby nie chcą do nas przyjeżdżać również ze względów kulturowych. Chcą być w państwach, gdzie są już wielosettysięczne, czy wręcz wielomilionowe społeczności muzułmańskie, których w Polsce praktycznie nie ma.
Nie mówi się również, że samorządy, które są decydujące w kwestii przyjęcia uchodźców, nie chcą ich przyjąć. Całkowicie pomija się kalendarz wyborczy. Platforma Obywatelska przekonuje, że należy przyjmować uchodźców na potęgę, ale proszę zwrócić uwagę, że samorządy w Polsce, które stają za rok przed wyborami, na pewno nie będą chciały przyjmować uchodźców w sytuacji, kiedy 80 proc. Polaków nie chce, aby w Polsce osiedlali się przybysze z Afryki czy Bliskiego Wschodu.
Mówi się, że uchodźcy i tak nie chcą zostać w Polsce, więc nawet jeżeli już tutaj przybędą, to uciekną na Zachód. Może więc jest to jakieś rozwiązanie, aby zakończyć konflikt z Unią Europejską?
Jeżeli, ktoś myśli, że jak przyjmiemy uchodźców, a oni później uciekną do Europy Zachodniej, to uprzejmie informuje, że taka sytuacja nie będzie miała miejsca. Nie powtórzy się sytuacja, jaka miała miejsce w przypadku Czeczenów, których do Polski przyjechało 100 tys., a zostało jedynie tysiąc, bo wyjechali do Austrii, Niemiec, Szwecji i Dani. Wedle unijnego prawa, uchodźcy, którzy przyjadą do Polski i uciekną na Zachód, będą odstawiani z powrotem do Polski na koszt polskiego podatnika.
Kolejnym z argumentów na rzecz przyjmowania uchodźców jest tzw. solidarność europejska, którą powinniśmy się kierować.
Kiedy mówimy o solidarności europejskiej, wtedy przypominam, że obecnie leży ona na dnie Morza Bałtyckiego, na którym buduje się gazociąg Nord Stream. Gdzie była solidarność europejska, kiedy Niemcy dogadywali się z Rosją wobec budowy gazociągu, lekceważąc zdanie co najmniej sześciu państw Unii Europejskiej?
*Rozmawiał Kamil Kwiatek, wPolityce.pl (21.05.2017)