Dziś już "nie wypada" posługiwać się zwrotem "towarzysze". Zastąpiło je "frendowanie" się sformułowaniami per "ty". Obrażanie oponentów epitetami, a przeciwników wyzwiskami. Przemysł pogardy w II RP wygląda jak przedłużenie propagandy PRL-u wobec Wolnej Europy, Polskiego Londynu, Andersa i Żołnierzy Niezłomnych...
Polityczny przeciwnik - jako, że jest wyrosły z innej cywilizacji, kultury i tradycji (Polski niezłomnej, przedwojennej, opartej na innym etosie i wartościach) - musi być zniszczony, zmarginalizowany i nieobecny. Tylko w ten sposób "resortowe dzieci" są w stanie funkcjonować w systemie jaki stworzyły po PRLu w którym ubecko-biznesowe układy wsparte przez uprzywilejowane kasty, chronione przed obywatelami przez teoretyczne państwo, generowały twory w rodzaju "AmberGold" i afery pseudoreprywatyzacji. Siła wobec słabych rodaków i słabość wobec obcych, a silnych.
Udawanie, że się nierozumie, iż słowo per "Pan" z automatu generuje w pewnym sensie, że jest się "ludzkim" - bo wyrosłym z tradycji i kultury polskiej, w której wrażliwość, tolerancja i otwartość była zawsze w nas obecne - to wyjątkowa hipokryzja i przewrotność. To chcąc nie chąc próba efirmacji bolszewickiego zwrotu "polskie pany".
To właśnie dlatego liczy się nie tylko sam takst, ale rownież i kontekst. I właśnie w tym kontekście charakterystyczne jest , kto się na co obruszył, kto jak zareagował i kto co powiedział. Może więc warto powrócić do pewnego poziomu dyskusji, do dobrych obyczajów i kindersztuby. Może po prostu warto być przyzwoitym i kulturalnym. Po prostu "ludzkim panem".