Prawda jest jednak taka, iż Donald Trump, nie jest i nie był ani prorosyjski, ani antyrosyjski. Donald Trump był po prostu zawsze proamerykański i chce Ameryce przywrócić jej wielkość. To musi niektórych niepokoć i zawsze niepokoiło. Dziś, to zaczyna ich nawet przerażać. Jak to mówią i straszno i smieszno. Jak jazda na niedźwiedziu.
Dla Polski to raczej dobra wiadomość. Mimo, iż wciąż jest jescze za wcześnie na ferowanie twardych ocen, to jednak widać, iż naiwnego "resetu" z Rosją nie będzie. Więcej, bedzie wzmocnienie wschodniej flanki NATO obejmującej Polske i kraje bałtyckie, będzie wzmacnianie potecjału obronnego Ameryki i jej sojuszników, bedzie twarda walka z terrorystami w tym również z terrorystwami państwowymi.
Co więcej, obecny sekretarz obrony, gen. James Mattis od początku uznawany był za antyrosyjskiego jastrzębia, a sekretarz stanu Rex Tillerson zdaje się bardziej dbać o przywrócenie amerykańskiej kontroli nad rosyjskimi surowcami , niż o to by być rosyjskim "gołębiem pokoju". Jak by tego było mało, powołany w dniu odwołania Flynn'a nowy sekretarz skarbu Steven Mnuchin zapowiedział w Kongresie USA, że stanowczo będzie egzekwować wszystkie sankcje wobec Rosji.
Tak nagłaśniana "opcja prorosyjska" w Ameryce prysła jak bańka mydlana zanim jeszcze zdążyła powstać. Świadczą o tym wypowiedzi samych Rosjan. Członek Rady Federacji rosyjskiej - szef komisji spraw zagranicznych w izbie wyższej rosyjskiego parlamentu - Konstantin Kosaczow (ten sam, który mówił, że "Rosja nie ma nic do ukrycia w sprawie katastrofy smoleńskiej") w emocjonalnej wypowiedzi powiedział, że dymisja Flynn'a "to nawet nie paranoja, a coś nieporównanie gorszego" i dodał"rusofobia opanowała już teraz od góry do dołu nową administrację".Rozwijał tą myś inny członek Rady Federacji rosyjskiej - były szef komisji spraw zagranicznych niższej izby parlamentu Rosji - Aleksiej Puszkow, który stwierdził, że "celem nie jest Flynn, a relacje z Rosją" , zaś jego następca - Leonid Słucki dodał, że "to swojego rodzaju negatywny sygnał dla uregulowania dialogu rosyjsko-amerykańskiego”.
W tym kontekście przysłowioą kropką nad "i" jest oficjalna wypowiedź Rosji sformułowana niczym w czasach "zimnowojennego" détente przez rzecznik Kremla Dmitrija Pieskowa, który z tego miejsca stwierdził wszech i wobec, że "dymisja doradcy prezydenta Stanów Zjednoczonych ds. bezpieczeństwa narodowego Michaela Flynna jest wewnętrzną sprawą obecnej administracji amerykańskiej." Co fakt, to fakt i to właśnie tak bardzo zabolało.