Serwis używa plików cookies, aby mógł lepiej spełniać Państwa oczekiwania. Podczas korzystania z serwisu pliki te są zapisywane w pamięci urządzenia. Zapisywanie plików cookies można zablokować, zmieniając ustawienia przeglądarki. Więcej o plikach cookies możesz przeczytać tutaj.

Autorzy więcej

"Warszawka" stolicy nierówna

Internet bezlitośnie wykpiwa mocarstwowe plany rządu, który tym razem Warszawie zamierza przydać atrybutu potęgi, blisko pięciokrotnie zwiększając jej powierzchnię. Fakt, że rodzimej metropolii w nowych granicach ustępować będą, pod względem rozmiarów, takie kolosy jak Nowy Jork, Londyn czy Moskwa, musiał obrodzić szyderstwami. Na jednym z prześmiewczych memów widnieje zarys stolicy powiększonej o 32 okoliczne gminy, z naniesionymi nań dwoma krótkimi liniami metra na krzyż. Trudno o bardziej obrazowe świadectwo ambicji oderwanych od realiów infrastruktury.

"Warszawka" stolicy nierówna
źródło: mPolska24.pl

Projekt ma jeszcze – a może przede wszystkim – wymiar polityczny. Na potrzeby wyborów samorządowych rozwadnia liberalny rdzeń miasta dozą okalającego konserwatyzmu mniejszych miejscowości, co jest wybiegiem na miarę konia trojańskiego, zważywszy na alergiczny wstręt wiodącego nurtu Warszawy wobec PiS-u. Lemingi, zasilone dopływem słoików, zapewne utracą liczebność decyzyjną w aglomeracji, na skutek czego władza trafi w ręce patriotyczne. Głównie ten argument podnosi opozycja, słusznie spodziewając się kapitulacji kluczowego bastionu, w razie przeprowadzenia zmian.

Polityka przesłania jednak interes samej Warszawy, która potrzebuje dodatkowej przestrzeni do rozwoju, chociaż dyskusyjną kwestią jest, czy akurat w ilości postulowanej przez rząd. Rosnące w górę centrum musi opierać się na coraz szerszych fundamentach obszarów mieszkalnych, rekreacyjnych i przemysłowych – inaczej upadnie, grzebiąc pod gruzami całą okolicę. Każda metropolia odgrodzona od suburbiów dławi się z braku powietrza, a pozbawione dostępu do źródła tereny podmiejskie wysychają. Symbioza jest więc koniecznym warunkiem prawidłowej urbanizacji.

Granice administracyjne nie są wyłącznie iluzoryczne i często kolidują z tym procesem, kiedy brak ośrodka koordynującego. Zapatrzona w czubek własnego nosa Warszawka nie chce odpowiadać, ani tym bardziej łożyć na Stare Babice, mimo że współpraca leży w interesie obu podmiotów. Dopiero scalone docenią wagę wzajemnych zależności. Punkt startowy, czyli zacofanie względem reszty świata, jest oczywiście powodem do kpin, lecz również atutem, gdyż stwarza niepowtarzalną możliwość harmonijnego rozrostu stołecznej tkanki w organ, zdolny stanowić o krwiobiegu silnego państwa.

Warszawa nie ma wyboru – musi być wielka, bo i Polska nie jest krajem kameralnym. Aspiracje są zbieżne, sięgają szczytów drapaczy chmur. Jeśli mają się ziścić, to muszą być realizowane wspólnie, a nawet altruistycznie – w ramach zasady, że serce bije dla organizmu, ale i organizm bez serca żyć nie może. Propozycje PiS-u należy więc poddać krytyce, ale konstruktywnej, w celu dopracowania szczegółów, a nie odrzucenia ogólnej koncepcji. Zwłaszcza, że sens rozwiązań, które lata temu przedstawiał minister Boni w programie Polska 2030, sprowadzał się do tego samego kierunku.

Data:
Kategoria: Polska
Komentarze 0 skomentuj »
Musisz być zalogowany, aby publikować komentarze.
Dziękujemy za wizytę.

Cieszymy się, że odwiedziłeś naszą stronę. Polub nas na Facebooku lub obserwuj na Twitterze.