Serwis używa plików cookies, aby mógł lepiej spełniać Państwa oczekiwania. Podczas korzystania z serwisu pliki te są zapisywane w pamięci urządzenia. Zapisywanie plików cookies można zablokować, zmieniając ustawienia przeglądarki. Więcej o plikach cookies możesz przeczytać tutaj.

Autorzy więcej

Na szczycie Unii

Na szczycie Unii
źródło: rys. Mirosław Andrzejewski

Łatwiej jest wejść na szczyt niż na nim pozostać. Tak mówią sportowcy. To powiedzenie dotyczy w jakiejś mierze także polityki. Dlatego podziwiamy nie tylko mężów stanu, którzy potrafili przeprowadzić wiekopomne reformy, wygrać wojnę, ocalić niepodległość własnego państwa czy też poszerzyć jego granice. Nasz podziw, a czasem nawet szacunek zyskują ci, którzy potrafią rządzić latami, co w systemach demokratycznych łatwe nie jest. Zwłaszcza dziś, w dobie internetu i telewizji, gdy obszar politycznych kuluarów zmniejszył się do minimum minimorum.

Jak to jest na poziomie europejskim? Mówię oczywiście o instytucjach UE, a nie państwach członkowskich. Ostatnio najdłużej trwającym na błękitnym szczycie ze złotymi gwiazdkami (choć może ten szczyt jest tak naprawdę po prostu niebieski, a gwiazdy najzwyklejsze żółte?) politykiem był przewodniczący Komisji Europejskiej Jose Manuel Durao Barroso. Ten ekspremier Portugalii przetrwał pełne dwie kadencje czyli 10 lat. Centroprawicowca z Półwyspu Iberyjskiego nie zmiotły różne wpadki czy aferki. Od skandalu zresztą zaczął swoje urzędowanie latem 2004. Ledwo co został wybrany w lipcu pojechał na urlop nic w tym złego ale spędził go na jachcie zaprzyjaźnionego biznesmena z Grecji. Ów finansowy potentat z Hellady od lat obławiał się czerpiąc obficie z unijnych kontraktów. Smród jaki wtedy powstał porównać można z zapachem tony zepsutych oliwek z Krety. Barroso, za młodu trockista i maoista (na własny użytek strawestował powiedzenie George'a Bernarda Shawa o tym, że kto za młodu nie jest socjalistą ten na starość zostaje świnią) zapowiadał odbiurokratyzowanie Unii. Był wszak na tyle sprytny, aby wyjaśnić, że nie chodzi bynajmniej o zbiorowe zwolnienia miałby wtedy bunt na europokładzie ale o „mniejszą ilość regulacji”. Słodka obietnica, nigdy niespełniona hmm, wręcz przeciwnie. Cwany Portugalczyk wiedział, że z eurobiurokracją zadzierać nie wolno, bo ma ona długie ręce i jest swoistym „państwem w państwie”. Zdaje się że tej „oczywistej oczywistości” zupełnie nie uświadamiał sobie inny unijny weteran, Niemiec Guenther Verheugen. Ten liberał nawrócony na socjalizm (bynajmniej nie za młodu...) w Polsce jest znany z tego, że był komisarzem odpowiedzialnym za rozszerzenie UE i z tego powodu w okresie przed naszym akcesem do Unii, na początku tego tysiąclecia pojawiał się w Polsce chyba częściej niż w podberlińskim Poczdamie. Dużo mniej jednak Polaków wie, że był on komisarzem dwie pełne kadencje, całą dekadę, a przez pięć lat nawet wiceprzewodniczącym KE, odpowiedzialnym za, a jakże, przemysł (Niemcy umieją zadbać, aby w Brukseli dostać ważne teki!). Słusznie zdiagnozował grzechy unijnej kasty urzędniczej, gorzej, krytykował ją publicznie i domagał się jej zasadniczej reformy. Eurobiurokracja skontrowała szybko i, cóż za przypadek, do mediów nagle wyciekły zdjęcia półnagiego komisarza z jego asystentką na plaży w jednym z krajów bałtyckich. Afera bynajmniej nie zablokowała kariery Niemca, ale reformę Unii jak najbardziej. Skądinąd Verheugen był zastępcą właśnie Barroso. Miał swoisty zmysł obserwacji: znane jest jego, członka niemieckiej socjaldemokracji, powiedzenie, od lat już krążące po Brukseli, że „od niemieckich socjalistów jest gorsza tylko jedna rzecz: francuscy socjaliści...”

Piszę ten felieton dzień po tym, jak w Strasburgu wybrano mnie ponownie wiceprzewodniczącym Parlamentu Europejskiego. Jestem pierwszym Polakiem, który na wysokim unijnym stanowisku doczekał się demokratycznej reelekcji. Jestem przekonany, że nie ostatnim. Ale zaszczyty zaszczytami, a Czytelnicy „Gazety Polskiej” zasługują wszak na mój cotygodniowy felieton. Bronić Polski na forum międzynarodowym to mój obowiązek. Pisać dla Państwa to przyjemność.

*tekst ukazał się w "Gazecie Polskiej" (25.01.2017)

Data:
Kategoria: Świat

Ryszard Czarnecki

Ryszard Czarnecki - https://www.mpolska24.pl/blog/ryszard-czarnecki

polski polityk, historyk, dziennikarz, działacz sportowy, poseł na Sejm I i III kadencji, deputowany do Parlamentu Europejskiego VI, VII i VIII kadencji, były wiceminister kultury, były przewodniczący Komitetu Integracji Europejskiej i minister – członek Rady Ministrów, wiceprzewodniczący Parlamentu Europejskiego.

Komentarze 0 skomentuj »
Musisz być zalogowany, aby publikować komentarze.
Dziękujemy za wizytę.

Cieszymy się, że odwiedziłeś naszą stronę. Polub nas na Facebooku lub obserwuj na Twitterze.