Może dlatego, że deklarację tę składał w zastępstwie marszałek Senatu Stanisław Karczewski? Tak czy owak, w kwestii swobodnego poruszania się przedstawicieli mediów po Sejmie (czytaj: nieskrępowanej niczym możliwości relacjonowania tego, co się tam dzieje, czyli wypełniania swojej misji informacyjnej) marszałek Kuchciński ma własne zdanie. Można je streścić następująco: niech się dziennikarze nie pałętają po sejmowych korytarzach, bo jeszcze coś wywęszą, a po co ludzie mają o tym wiedzieć? Po co mają nagrywać protest Obywateli RP przed Sejmem? Straż Marszałkowska zabierze dziennikarzowi przepustkę sejmową, zabroni filmować, wyprosi… Może na drugi raz filmowania niezgodnego z wytycznymi się odechce? Po co mają zaglądać do biura prasowego PiS – jeszcze coś przez przypadek nagrają? Po co mają widzieć, kto wchodzi do gabinetu marszałka Sejmu (musiały niecnoty np. sędzię Julię Przyłębską tam dojrzeć, musiały o tym napisać?). Powiesi się kotarę, to wszystko się zasłoni. A co! U siebie jesteśmy!
W ten oto sposób drobnymi kroczkami i niby śmiesznymi posunięciami PiS realizuje to, co w grudniu zaplanował, a w czym przeszkodził mu protest w obronie wolnych mediów. Nie udało się raz a dobrze, wprowadzi się pomalutku, po cichutku. Wyjdzie na jedno.
I tylko zastanawiające jest, że pełną swobodę poruszania się po Sejmie ma ktoś, kto – zgodnie z rozporządzeniem marszałka Sejmu – w ogóle nie ma prawa tam przebywać. Ale ponieważ chodzi o osobistego ochroniarza prezesa Jarosława Kaczyńskiego – to wszystko wyjaśnia. Zasada, że są „są równi i równiejsi” ma się dobrze. Zwłaszcza, że chyba nikt już nie ma wątpliwości, kto tu wszystkie zasady ustala. Słowo prezesa jest prawem.
Dotyczy to także publikowania wizerunków uczestników grudniowych protestów przed Sejmem, wzywania ich do prokuratury i stawiania zarzutów. Nie sposób pozbyć się wrażenia, że odbywa się to wedle zasady: „dajcie mi człowieka, a paragraf się znajdzie”. Jeden z oskarżonych protestujących stwierdził, że czuje się jak komar do którego strzelają z armaty. Porównanie sił trafne. Tyle, że tu właśnie o ten pokaz siły chodzi. I przykład dla innych. Niech się dwa razy zastanowią, zanim porwą na zasady ustanawiane przez „Sami-Wiemy-Kogo”… Taki nam tu rządząca partia serwuje model demokracji – rodem z Białorusi.