Weźmie pan udział w zaprzysiężeniu Donalda Trumpa na 45. prezydenta Stanów Zjednoczonych. Czego spodziewa się pan po tej prezydenturze?
Ryszard Czarnecki, wiceprzewodniczący Parlamentu Europejskiego, PiS: Polska powinna utrzymywać dobre relacje z każdym prezydentem amerykańskim. Obojętnie czy to będzie Republikanin czy Demokrata. Jestem przekonany, że Donald Trump nie zmieni zasadniczych kierunków polityki USA w kontekście zaangażowania NATO i amerykańskiej obecności w świecie, w tym Europie.
Spotka się pan z prezydentem Trumpem jako wiceprzewodniczący Parlamentu Europejskiego?
Na zaprzysiężeniu będą setki osób i wiele delegacji. Nie sądzę, żeby była możliwość rozmowy face to face.
Gdyby miał pan możliwość porozmawiania z Trumpem podczas zaprzysiężenia, to co by mu pan powiedział?
Powiedziałbym Trumpowi, że skoro słusznie kwestionował szereg decyzji swojego poprzednika w temacie polityki zagranicznej, to również powinien zakwestionować sprzedanie na ołtarzu dobrych relacji z Rosją przez Baracka Obamę sojuszników w naszym regionie Europy, także Polski. Powiedziałbym też Trumpowi, że może liczyć na wsparcie Polski w walce z islamskim terroryzmem.
Czy prezydentura Trumpa może osłabić UE?
Prezydent Trump reaguje pięknym za nadobne. Cały establishment unijny i wszyscy przywódcy krajów członkowskich Unii śpiewali w chórze pani Clinton. Do wyjątków należał Victor Orban. Rządzący w Polsce zachowali w tej kwestii zdroworozsądkowość. Barack Obama w czasie swojej pierwszej kadencji lekceważył Unię Europejską. Przeniósł punkt ciężkości swojej polityki na Rosję, dokonując resetu stosunków z Moskwą.
Trump mówi, że Unia się rozpadnie i NATO jest przestarzała. Co to oznacza dla Polski?
Unia jest w kryzysie. Donald Trump dokonuje oceny rzeczywistości, choć nie uważam, żeby UE była Titanikiem. Jest okrętem, w którym woda przecieka, ale cały czas ma szansę płynąć. Jest w Polskim interesie, żeby płynął.
Trump nie zmienia swojej krytycznej opinii o NATO z czasów kampanii wyborczej.
Zostały podjęte pewne decyzje pod koniec drugiej kadencji Obamy, dużo lepszej niż ta nieszczęsna pierwsza, którą symbolizują uściski z Putinem. Donald Trump nie ma czystej karty, którą może zapisać jak chce, bo pewne decyzje zostały podjęte już przez jego poprzednika, z których nie będzie mógł się wycofać. Nacisk Pentagonu, silnego lobby zbrojeniowego i Kongresu nie pozwoli wycofać się Trumpowi. Z opinią Kongresu, w którym republikanie mają nt. NATO i Moskwy bardzo twarde i precyzyjne stanowisko. Z opinią Kongresu każdy prezydent musi się liczyć.
Nie ma pan obaw, że Trump przehandluje z Putinem interesy Polski?
To już miało miejsce za czasów pierwszej kadencji Baracka Husseina Obamy. Nie sądzę, aby tak było podczas prezydentury Donalda Johna Trumpa. Rolą Polski, krajów naszego regionu oraz przedstawicieli państw zachodniej Europy jest przekonywanie strony amerykańskiej, że jeżeli USA chcą utrzymać status mocarstwa globalnego, lidera świata, to nie kosztem ustępstw wobec polityki rosyjskiej.
Liczy pan, że relacja Polski z USA za prezydentury Trumpa będą lepsze niż za czasów Obamy?
Zależy za którego Obamy. Za czasów pierwszej kadencji te relacje były złe. Podczas drugiej kadencji polepszyły się, gdy Biały Dom dostrzegł rosyjskie zagrożenie, gdy już właściwie reagował na rosyjską agresję na Gruzję. Trump, mimo zapowiedzi i swoich tweetów, będzie w praktyce politycznej nawiązywał do tego co robił Obama 2, a nie do tego, co robił Obama 1. Jestem przekonany, że nie będzie rozziewu w amerykańskiej polityce zagranicznej, jaki miał miejsce po erze George'a W. Busha, a erą Obamy. Obama dokonał całkowitego zwrotu i otwartości na Rosję, wręcz prorosyjskiego. Takiego zwrotu w kierunku Rosji, jaki była za pierwszego Obamy, już nie będzie.
Patrzy pan na prezydenturę Trumpa z nadzieją?
Jak realista. Musimy zagwarantować Polsce silniejsze karty w grze z Amerykanami. Każdy amerykański prezydent po objęciu prezydentury, nawet Ronald Regan, wygłaszał strzeliste apele o poprawie relacji z Moskwą, po czym w praktyka wyglądała inaczej. Mam nadzieję, że Trump wpisze się w tę tradycję.
Jednak relacje Putin-Trump niepokojąco się ocieplają.
Nie przejmowałbym się tym. Putin gra swoją grę, chcąc podzielić Amerykanów i Europejczyków. Ale to wiemy.
Co oznacza wybór nowego szefa PE dla Polski?
To najbardziej prawicowy szef PE w ostatnim ćwierćwieczu. Polska może się cieszyć z tego wyboru. Antoni Tajani nigdy nie skrytykował Polski. To człowiek kompromisu, wyważony i rozważny. Będzie godził i łączył w UE, a nie dzielił. Nie jest człowiekiem walki. Lubię go też prywatnie, bo to kibic piłkarski. W moim gabinecie wisi ofiarowany przez niego szalik jego ulubionego klubu Juventusu Turyn.
Czy będzie zawracał uwagę, jak Martin Schulz, na sprawy demokracji w Polsce?
Myślę, że nie. On będzie stawiał na to co godzi, nie dzieli.
Wybór nowego szefa PE zmniejsza czy zwiększa szanse Tuska na reelekcję na fotelu szefa Rady Europejskiej?
Zmniejsza. Dotychczas chadecy mieli dwa główne stanowiska w UE, szefa RE i KE. Szefa PE mieli socjaliści. Teraz w tym meczu chadecja kontra reszta politycznego świata jest 3:0. Lewica i liberałowie tak łatwo się z tym nie pogodzą.
- rozmawiał Jacek Nizinkiewicz ("Rzeczpospolita" 10.01.2017)