Serwis używa plików cookies, aby mógł lepiej spełniać Państwa oczekiwania. Podczas korzystania z serwisu pliki te są zapisywane w pamięci urządzenia. Zapisywanie plików cookies można zablokować, zmieniając ustawienia przeglądarki. Więcej o plikach cookies możesz przeczytać tutaj.

Autorzy więcej

Szalet polityczny

Czy szalety miejskie WC mają coś wspólnego z polityką? Okazuje się, że tak.

Szalet polityczny
źródło: mPolska24.pl

Rząd wprowadza reformy i nie ukrywa, że przede wszystkim kieruje się „akceptacją społeczną”. Jednak już starożytni odkryli, że coś, co jest akceptowalne społecznie, nie zawsze jest dla tegoż społeczeństwa dobre. Przynajmniej nie dla wszystkich. Czy chcemy wszyscy dobrze zarabiać? Odpowiedź jest prosta: 99,999% odpowie: TAK. Ja też. Tak więc idąc tym tropem zjednywania sobie elektoratu, rząd podniósł najniższą krajową do 2000 zł brutto i minimum 13 zł/godzinę, powyżej nawet od oczekiwań związków zawodowych. Tak na marginesie: łatwo jest rozdawać nieswoje i być łaskawym czyimś kosztem (pracodawców). Ja osobiście wolałbym, żeby to jednak rynek i rozwój gospodarczy wymuszały jak największy wzrost płac, a nie politycy dekretami.

I płaca minimalna jeszcze może nie stanowi aż takiego problemu, choć ta podwyżka, wbrew pozorom, dotknie obszarów najbiedniejszych, gdzie przy wzroście kosztów pracy, pracodawcy zredukują zatrudnienie, a część ucieknie w szarą strefę.

Dla wielu pracodawców, a i pracowników, sporym problemem może okazać się najniższa 13-sto złotowa stawka godzinowa.

Trzeba pamiętać, że „każdej akcji, towarzyszy reakcja”, że „nie ma dymu bez ognia”, że i w życiu obowiązuje „zasada naczyń połączonych”, że „jak w jednym miejscu naciśniemy, to w drugim wylezie”….
Tak więc wzrost płac musi spowodować wzrost kosztów: czy to produkcji, czy to usług, co pociągnie za sobą wzrost cen, czy to w wypadku samorządu- szybszy wzrost podatków. Ktoś za wyższe koszty musi zapłacić, bo wynagrodzenie za pracę jest kosztem.

Chyba, że będziemy szukać oszczędności… i tu wracamy do szaletów miejskich. Do tej pory Panie obsługujące te tak potrzebne przybytki zatrudnione były na umowę zlecenie. Miasto płaciło Pani 500 zł miesięcznie, Pani brała złotówkę za usługę (razy "X"), bilans był korzystny i dla nas, i dla Pani, i dla usługobiorców. Było tanio, czysto, schludnie i pachnąco. Teraz, żeby wypełnić dobrą zmianę godzinowej stawki minimalnej, musielibyśmy podnieść płacę Pani z obsługi WC aż blisko 5-cio krotnie, z 500 zł, na 2340 zł + dochody ze „sprzedaży biletów”. Oczywiście możemy dać taką podwyżkę, ale pamiętać należy, że pieniądze będą pochodziły z budżetu miasta, czyli z kieszeni wszystkich mieszkańców, a nie tylko tych korzystających z szalet miejskich. Możemy wprowadzić kasy fiskalne na usługi WC i podnieść cenę np. z 1 zł do 3 zł, i wtedy tylko możemy obserwować efekty tych podwyżek w okolicznych bramach, parkach i podwórkach. Co wybrać? Było dobrze, będzie inaczej. Jak? Zobaczymy.

Nie wykluczone, że trzeba będzie rozważyć rozwiązanie umów z osobami obsługującymi szalety miejskie (szkoda, bo jest to często ich podstawowe źródło utrzymania lub dorobienie do marnej renty czy emerytury) zastępując je przybytkami bezobsługowymi. W 3 lata nam się inwestycja zwróci. Co tylko ja mam powiedzieć Paniom pozbawiając ich pracy i źródła dochodu?

Podobnie jest ze świadczeniem usług opiekuńczych. Proste czynności, takie jak zakupy, zmywanie naczyń, czy drobne porządki w mieszkaniach podopiecznych, wykonywały dla MOPSu osoby zatrudnione w ramach umowy z PCK. Nie były to wysokie kwoty, ale satysfakcjonujące obydwie strony. Dzisiaj, po podniesieniu minimalnej stawki godzinowej do 13 zł, musimy w budżecie miasta znaleźć dodatkowe 300 000 zł. Panie z PCK, za te proste czynności zarobią dużo, dużo więcej. Może i dobrze, ale ktoś za ten ponadnormatywny wzrost musi zapłacić. Skąd wziąć na to pieniądze? Nie możemy ograniczyć ilość i jakość świadczonych usług dla ludzi oczekujących pomocy.

Wzrost płac powoduje wzrost wydatków w instytucjach zajmujących się obsługą mieszkańców, w instytucjach opieki społecznej, sportu czy kultury. Skąd samorząd ma wziąć pieniądze na zwiększone wydatki? Podnieść podatki? Nie ma na to zgody. Ograniczyć remonty dróg? Zredukować ważne inwestycje prorozwojowe? Egzekucja będzie, tylko odroczona w czasie.

To są trudne pytania, na które musimy znaleźć odpowiedzi i je znajdujemy. Poradzimy sobie i z tym. Tylko intencją moją, pisząc ten tekst, jest próba uświadomienia, że decyzje podejmowane w gabinetach polityków, czy warszawskich ministerialnych urzędników, mają często nieprzewidziane przez nich skutki, za które odpowiedzialność i konieczność rozwiązania problemu spada już na zupełnie kogoś innego.

Data:
Kategoria: Gospodarka
Tagi: #

Wadim Tyszkiewicz

Wadim Tyszkiewicz - https://www.mpolska24.pl/blog/wadim-tyszkiewicz

Prywatna strona Wadima Tyszkiewicza, prezydenta Nowej Soli i zwykłego obywatela.

Komentarze 2 skomentuj »

Jeżeli badania statystyczne pokazują, że 1/3 pasażerów komunikacji miejskiej wsiada do autobusu przednimi drzwiami, to idąc tokiem Pańskiego rozumowania, ewentualne wydanie przez PiS przepisu zabraniającymi korzystania z tych drzwi (poza sytuacjami awaryjnymi) pozbawiłoby 33,3% społeczeństwa możliwości korzystania z miejskich przewozów. Na prawdę nie jest Pan w stanie myśleć, czy też główne Pana hobby , to wciskanie ludziom kitu?

Wciskaniem kitu zajmują się wszyscy KODziarze. Pan Tyszkiewicz nie jest żadnym wyjątkiem.

Musisz być zalogowany, aby publikować komentarze.
Dziękujemy za wizytę.

Cieszymy się, że odwiedziłeś naszą stronę. Polub nas na Facebooku lub obserwuj na Twitterze.