Serwis używa plików cookies, aby mógł lepiej spełniać Państwa oczekiwania. Podczas korzystania z serwisu pliki te są zapisywane w pamięci urządzenia. Zapisywanie plików cookies można zablokować, zmieniając ustawienia przeglądarki. Więcej o plikach cookies możesz przeczytać tutaj.

Autorzy więcej

Upadł, niech leży

To, co teraz pragniemy Państwu opisać i przedstawić jest jak z innego świata, a nie fabryki, która szczyci się mianem przyjaznej dla pracownika.

To, co teraz pragniemy Państwu opisać i przedstawić jest jak z innego świata, a nie fabryki, która szczyci się mianem przyjaznej dla pracownika.

Obok włączonej – przez kierownika prowadzącego- linii leżał pracownik czekający na pomoc pogotowia ratunkowego. Przełożonego ni interesował ani stan jego zdrowia, ani przyczyna wypadku. Ważna była tylko kilkuminutowa przerwa produkcyjna, Jak widać standard przede wszystkim bezpieczeństwo (z angielskiego seafty first) zastąpiła w naszej firmie zasada produkcja ponad wszystko, (czyli production first).

Wypadek zdarzył się na linii montażowej C w Fiat Auto Poland w Tychach. Pod koniec dniówki jeden z pracujących upadł nagle na posadzkę, tracąc przytomność. Natychmiast zareagowali jego koledzy, którzy zatrzymali linię i zawiadomili bezpośredniego przełożonego. Ten udzielił poszkodowanemu pierwszej pomocy oraz wezwał telefonicznie pomoc medyczną. Akcję ratowniczą przerwał jednak kierownik prowadzący URODA, który najpierw słownie ukarał pracowników za zatrzymanie linii technologicznej, a następnie sam ją włączył. Tymczasem poszkodowany pracownik leżał cały czas czekająca przybycie karetki. Jechał ona blisko 20 minut……

Jednak tempo jazdy ekipy pogotowia ratunkowego nie ma dla oceny postępowania pana U. żadnego znaczenia. Elementarne zasady współżycia społecznego i zwykła ludzka wrażliwość nakazują, bowiem pomóc osobie mającej problemy ze zdrowiem. Natomiast fakt, że do wypadku doszło przy pracy miłującego wydajność kierownika U. tylko pogrąża. Zgodnie z prawem pracodawca (a jego reprezentantem są m.in. kierownicy) ma obowiązek zapewnienia bezpiecznych warunków pracy.

Dodatkowo warto zwrócić uwagę, że po wypadku przy pracy – a nie ma wątpliwości, że poszkodowany stracił przytomność wykonując obowiązki służbowe na swoim stanowisku pracy – o możliwości wznowienia produkcji w miejscu zdarzenia decyduje komisja powypadkowa, a nie kierownik nawet prowadzący. Zwłaszcza, że nie wchodzi on w skład komisji, mającej ustalić nie tylko przyczyny wypadku, ale również zaproponować działania mające zapobiec podobnym zdarzeniom w przyszłości.

Komisję powypadkową – z mocy prawa – tworzą behapowiec oraz społeczny inspektor pracy. Uruchomienie linii przed przybyciem (a niewykluczone, że nawet powiadomieniem) komisji powypadkowej przypomina nieco puszczenie ruchu na szosie, przed przybyciem policji, gdy na środku jezdni leży nieprzytomny człowiek.

Nic, zatem dziwnego, że cały czas nieznana jest przyczyna wypadku na pierwszym odcinku technologicznym Linii C. Osoby pracujące tam tego pechowego dnia zwracały uwagę na intensywne zapachy farb olejnych związany z prowadzonymi pracami malarskimi. Niewykluczone, zatem, że przyczyną wypadku było podtrucie pracownika oparami benzyny lakowej lub ksylenu (oba środki są rozpuszczalnikami farb ftalowych, zwanych popularnie olejnymi).

Jeśli rzeczywiście stężenie tych środków chemicznych było za wysokie powstaje pytanie, dlaczego kierownik prowadzący nie zadbał o odpowiednie wentylowanie hali produkcyjnej lub nie zabezpieczył podwładnym środków ochrony dróg oddechowych? Czyżby uznał, że drobne oszczędności na pochłaniaczach lub wentylacji było więcej warte niż ludzkie zdrowie? Jeśli tak, to mielibyśmy przykład umyślnego podtruwania pracowników.

Należy jednocześnie pamiętać, że nie był to jedyny przypadek, gdy dość specyficznie pojmowany przez kierownika U. interes firmy był ważniejszy od zdrowia podwładnych. Swego czasu arbitralnie uznał on, że poważny uraz nadgarstka doznany przy wykonywaniu obowiązków zawodowych nie jest wypadkiem przy pracy. Tej dość oryginalnej teorii nie podzielił jednak sąd pracy, który ustalił, iż pracownik doznał uszczerbku na zdrowiu właśnie w wyniku wypadku przy pracy. Jednym słowem firma nie tylko nie „zaoszczędziła” na urazie zatrudnionego, ale dodatkowo musiała zapłacić koszty procesowe, a zyskała jedynie grubą rysę na społecznym wizerunku.

Dlatego warto się zastanowić, czy dla dobra firmy i zdrowia pracowników osoby takie jak pan U. koniecznie powinny pełnić funkcje kierownicze?

Źródło: miesięcznik „Niezależny ZWIĄZKOWIEC” wydawany dla pracowników FAP i spółek grupy Fiat przez MOZ NSZZ „Solidarność”, autor (ZZ).

Zamieścił Wajcha.

Data:
Kategoria: Polska

Fiatowiec

Zawsze na straży prawa. Opinie i wywiady z ciekawymi ludźmi. - https://www.mpolska24.pl/blog/zawsze-na-strazy-prawa-opinie-i-wywiady-z-ciekawymi-ludzmi

Fiatowiec: bloger, dziennikarz obywatelski, publicysta współpracujący z "Warszawską Gazetą". Jestem długoletnim pracownikiem FIATA.Pomagam ludziom pracy oraz prowadzę projekty obywatelskie.

Komentarze 0 skomentuj »
Musisz być zalogowany, aby publikować komentarze.
Dziękujemy za wizytę.

Cieszymy się, że odwiedziłeś naszą stronę. Polub nas na Facebooku lub obserwuj na Twitterze.