Serwis używa plików cookies, aby mógł lepiej spełniać Państwa oczekiwania. Podczas korzystania z serwisu pliki te są zapisywane w pamięci urządzenia. Zapisywanie plików cookies można zablokować, zmieniając ustawienia przeglądarki. Więcej o plikach cookies możesz przeczytać tutaj.

Autorzy więcej

Prezydent jednego przeboju

Niewiele może, więc nie wychyla się przed szereg; pogodzony z miejscem w strukturze władzy spełnia w uśmiechaniu do kamer i tyradach przy patriotycznej okazji. Prezydent Andrzej Duda, ludzka twarz i główny beneficjent „dobrej zmiany”, który rezygnując z ambicji przywódczych uzyskał wygodne i dostatnie życie politycznego celebryty, rozpoczyna nowy rok jako niekwestionowany lider sondaży popularności. Czy satysfakcja z powodu sławy oraz drobnych przyjemności w rodzaju czterokrotnej przewagi nad Donaldem Tuskiem w ostatnim badaniu wystarczy, aby zrekompensować coraz wyraźniejszą perspektywę kariery, która punkt kulminacyjny ma już za sobą?

Prezydent jednego przeboju
źródło: mPolska24.pl

Błyskawiczny awans Andrzeja Dudy z drugiego szeregu partyjnych kadr Prawa i Sprawiedliwości na sam szczyt formalnej hierarchii wynikał z wielu czynników, wśród których przypadek niekoniecznie stanowił wiodący. Co prawda Jarosław Kaczyński, którego decyzją anonimowy dla większości Polaków działacz nagle przeobraził się w kandydata do najwyższego stanowiska w państwie, przyznawał już po wyborach, że sukces podwładnego przywitał z zaskoczeniem nie mniejszym niż konkurencja. Kryterium przesądzającym o tej a nie innej nominacji nie była zatem potencjalna wygrana, lecz raczej zamiar ograniczenia skutków spodziewanej porażki. Prezes wyznaczył Dudę do roli przegranego, aczkolwiek nie zmienia to faktu, że ten wykorzystał w 100 proc. okazję, która się nadarzyła. Ciężką pracą zdołał odmienić losy kampanii prezydenckiej, zwycięstwem otworzył PiS-owi drogę do triumfu parlamentarnego.

Wspaniały efekt wziął się z wysiłku, szczęścia i niezachwianej wiary w powierzone zadanie. Osobowość Andrzeja Dudy idealnie wkomponowała się w charakter jego potyczki z Bronisławem Komorowskim. Naprzeciw nużącego przedstawiciela wypalonej i oderwanej od realiów opcji stanął młody i sympatyczny człowiek, który przemawiając na wiecach sprawiał wrażenie, że nie tylko jest szczery w tym, co deklaruje – wyglądał przy tym na autentycznie wzruszonego własnymi słowami. Dynamiką zaskarbił przychylność najmłodszych wyborców, a prostolinijnym wizerunkiem trafił do najstarszych. Zaufanie kluczowej części elektoratu zdobył właśnie ze względu na swój wiek.

Lecz młodość Dudy, chociaż miała niebagatelne znaczenie dla losów batalii o Pałac Namiestnikowski, przedstawia teraz źródło niepokoju o jego przyszłość, a konkretniej – o miejsce w niedalekiej rzeczywistości, po złożeniu urzędu. Przykłady poprzedników aktualnej głowy państwa dowodzą, że byłym decydentom niełatwo pogodzić się ze słabnącym zainteresowaniem opinii publicznej, nieuchronną utratą prestiżu, a przede wszystkim bolesną świadomością, że „najlepsze już minęło”. Wysokie dziś poparcie społeczne dla prezydenta Dudy może oczywiście (choć wcale nie musi) przełożyć się na kolejną kadencję, natomiast niezależnie od rozstrzygnięć wyborczych, jest wielce prawdopodobne, że w sile politycznego wieku będzie on już figurą o nieporównanie słabszej pozycji niż obecnie.

Odpowiedzi na pytanie, jaki jest docelowy pułap możliwości Andrzeja Dudy sam zainteresowany zdaje się bowiem udzielać w sposób jednoznaczny. Z przebiegu prezydentury nie wynika, aby planował wykorzystać okoliczności do kontynuowania kariery na najwyższym szczeblu polityki krajowej, jeszcze trudniej wyobrazić sobie w jego wykonaniu wariant zagraniczny. Dotychczasowe poczynania wskazują raczej, że horyzont pierwszej kadencji wyznacza równocześnie granicę jego politycznych planów. Ma znikomy wpływ na partię, co przekreśla już na starcie ewentualne aspiracje do przejęcia schedy po prezesie Kaczyńskim w środowisku patriotycznym. Brak również przesłanek świadczących o próbie budowy własnego zaplecza.

Prezydent sprawia wrażenie człowieka, który zaznawszy bożego miłosierdzia stara się sumiennie wywiązywać z obowiązków, jakie wynikają ze sprawowanej przezeń funkcji, będąc święcie przekonanym, że posłuszeństwo, wiara oraz szczerość są gwarantem dalszej pomyślności w życiu. Bez wdawania się w polityczne kalkulacje po prostu reprezentuje Rzeczpospolitą, czy to poprzez spotkania z kombatantami, udział w publicznych uroczystościach czy pogawędki z młodzieżą w Internecie, ponieważ właśnie tak pojmuje służbę ojczyźnie. Dystansem od politycznej codzienności w zestawieniu ze szlachetnymi intencjami zapewnia sobie sympatię wyborców, zarazem jednak izoluje coraz bardziej od przestrzeni realnej władzy.

Dopóki opozycja jest słaba i podzielona, a rząd dysponuje środkami na utrzymywanie pozorów stabilnej gospodarki, Andrzej Duda nie powinien obawiać się o reputację „złotego chłopca” dobrej zmiany. Jak w każdej historii, także tutaj nastąpi jednak w końcu etap dekoniunktury, w trakcie którego trudne warunki tradycyjnie odcedzą mężów stanu od polityków, którzy oprócz ujmującego uśmiechu i retorycznych popisów nie mają nic więcej do zaproponowania społeczeństwu. Wtedy przekonamy się, czy Duda faktycznie jest materiałem na lidera z prawdziwego zdarzenia, któremu dopiero przyjdzie rozbłysnąć pełnym blaskiem, czy raczej przejdzie do polskich annałów jako tak zwany „one hit wonder”, prezydent ledwie jednego przeboju.

Data:
Kategoria: Polska
Komentarze 0 skomentuj »
Musisz być zalogowany, aby publikować komentarze.
Dziękujemy za wizytę.

Cieszymy się, że odwiedziłeś naszą stronę. Polub nas na Facebooku lub obserwuj na Twitterze.