Serwis używa plików cookies, aby mógł lepiej spełniać Państwa oczekiwania. Podczas korzystania z serwisu pliki te są zapisywane w pamięci urządzenia. Zapisywanie plików cookies można zablokować, zmieniając ustawienia przeglądarki. Więcej o plikach cookies możesz przeczytać tutaj.

Autorzy więcej

Za wypadki trzeba płacić

Rozmowa z Prezesem firmy ubezpieczeniowej Inter Risk Panem Piotrem Narlochem, o rynku ubezpieczeń między innymi o tym dlaczego OC drożeje.

Za wypadki trzeba płacić
Prezes Inter Risk. Piotr Narloch
źródło: Piotr Narloch

mPolska24:  Rynek ubezpieczeń w Polsce: na ile jest specyficzny, na ile różni się od rynku europejskiego?

Piotr Narloch: Polski rynek ma rozbudowane narzędzia porównania cen - wynika to z dominacji multiagentów na rynku, co stanowi różnicę wobec np. Niemiec lub Austrii, gdzie sieci własne ubezpieczycieli mają silniejszą pozycję niż u nas.
Tam z kolei istnieją mechanizmy oceny jakości usług i produktów, czego w Polsce wcale nie ma.
Rynki zachodnie nie doświadczają też tak często dużych zmian regulacyjnych, jak rekomendacje lub podatki. W efekcie nie ma powodów do dużych wahań cen, jak np. ostatnio u nas.

mPolska24:  Wielu czytelników odbiera ostatnie zmiany stawek w ubezpieczeniach komunikacyjnych jako radykalne - nie dało się inaczej?

Piotr Narloch: Rynek już nie chciał i nie był w stanie utrzymać niskich stawek - straty w OC stały się zbyt duże i skończyła się nadzieja, że można je skutecznie amortyzować. W Polsce branża potrzebuje teraz czasu na wypracowanie nowego i stabilnego poziomu cen. Wyzwaniem dla wszystkich jest też dołożenie staranności, aby system cen był wystarczająco zrozumiały.

mPolska24:  Z czym się to wiąże? Z czego to wynika?

Piotr Narloch: Jeżeli popatrzymy na ostatnie 5 lat, to zdarzyło się sporo spraw, które wpływają na wyniki albo  na stawki ubezpieczeniowe.
Na przykład nowe orzecznictwo sądów  i regulacje decydujące o wysokości i typach odszkodowań (zadośćuczynienia, samochód zastępczy, wysokość rent etc.).
Ta sama szkoda, która kosztowała np. 50 tysięcy, teraz bardzo często sięga 150 albo 300 tysięcy.
Aktuariusze wyliczający składki zostali skonfrontowani z gwałtownymi zmianami rynku pasywów - w efekcie składki wzrosły.
Na rentowność ubezpieczycieli ma też wpływ radykalne zmniejszenie oprocentowania lokat.
Jest jeszcze coś innego co nas różni od Europy Zachodniej - wg statystyk w Polsce w wypadkach samochodowych ginie 88 osób na 100 tysięcy, a np. w Szwecji 21 - czyli u nas ponad 4 razy więcej.
Za te wypadki trzeba zapłacić.

mPolska24:  Czy zatem to ubezpieczyciele lobbują za zaostrzaniem prawa drogowego?

Piotr Narloch: Wydaje mi się, że nie od drakońskich kar zależy przede wszystkim bezpieczeństwo na drogach.
Więc nie - tego nie lobbujemy (śmiech). Natomiast jesteśmy bardzo zainteresowani współpracą, chętnie z państwem, ale nie tylko w kontekście programów prewencyjnych.
W tej chwili rozwija się m.in. telematyka, czyli systemy, które pokazują, w jakim stylu jeździ kierowca, jak często i w których miejscach narusza przepisy - to można użyć do kalkulacji składek i piraci zapłacą więcej.

mPolska24: Wracając do finansów - jeśli mówimy o tym, że sądy zasądzają coraz wyższe odszkodowania, to tak naprawdę dla osoby poszkodowanej jest to może oznaka normalnienia rynku polskiego? Jak to jest za granicą?

Piotr Narloch: Normalnieniem jest równowaga, do której musi dążyć system ubezpieczeń .
Ubezpieczenia są tak skonstruowane, że ubezpieczyciele dysponują składkami  zgromadzonymi od klientów i w ten sposób budują  fundusze, które później wracają do klientów jako odszkodowania.
Jeżeli okazuje się, że środki zbierane od klientów są za małe, a ilość i wartość odszkodowań jest za duża, to system jest niestabilny.
Oczywiście wszyscy ubezpieczyciele rozporządzają również pieniędzmi swoich właścicieli, które tworzą kapitały własne, kapitały rezerwowe, etc. umożliwiające prowadzenie działalności z punktu widzenia przepisów - ale to są wyłącznie kapitały bezpieczeństwa i startowe.
Rachunek ubezpieczeniowy powinien być oparty o składki zbierane od klientów.
Tak więc, jeżeli klienci są zadowoleni z tego, że rosną odszkodowania, to z automatu muszą zrozumieć, że to się przełoży na obciążenia składkowe.
To jest powiązane i nie da się rozerwać - na rynkach doświadczonych nikogo to nie dziwi.

mPolska24: Jak Pan ocenia pozycję na tym rynku firm zagranicznych takich jak Pańska czyli InterRisk? Jaką ma ofertę? Jak sobie radzi z narodową konkurencją, o której teraz często mówimy?

Piotr Narloch: To zależy w jakich segmentach rynku. Generalnie jesteśmy firmą dość dużą, ale nie bardzo dużą - w tej chwili na 7. miejscu w Polsce.
Mamy swoje segmenty, w których jesteśmy silnie reprezentowani, np. bardzo istotne są ubezpieczenia osobowe i szkolne. Innym ważnym rynkiem jest budownictwo i infrastruktura. To wynika m.in. z tego, że mamy od lat specjalizację związaną z ubezpieczeniami gwarancyjnymi oraz budowlano-montażowymi.
Jest niemało ubezpieczeń przemysłowych, małych i średnich firm , domów i mieszkań.
Jeżeli chodzi o ubezpieczenia komunikacyjne, to nie jesteśmy ani nad ani niedoreprezentowani - mamy swój dobry kawałek portfela.
Jako InterRisk radzimy sobie w tym trudnym roku całkiem przyzwoicie.
Mamy dobry portfel klientów- dla rentownosci ważna była  reasekuracja, która zamortyzowała cześć szkodowości - zwłaszcza tej związanej z sytuacjami losowymi:  pożarami, huraganami.
Jest niezły wzrost - zbieramy składki więcej niż w 2015 r, dobry jest całościowy wynik finansowy.
InterRisk w tym roku został wybrany jako Spółka Roku w ramach naszej Vienna Insurance Group.

mPolska24:  No dobrze, ale to w takim razie pytanie. Wiemy, że nie lubi Pan zahaczać o politykę, ale nie unikniemy tego.

Piotr Narloch: Proszę bardzo.

mPolska24:  Pani Premier Szydło, zdaje się, że oskarżyła ubezpieczycieli o forsowanie stawek ubezpieczenia komunikacyjnego w górę.

Piotr Narloch: No i cóż ja mam powiedzieć?

mPolska24:  Odnieść się jakoś. To jest jedno z niewielu ubezpieczeń w Polsce, które jest obowiązkowe i ono tak naprawdę najbardziej boli Polaków kiedy składki idą w górę.

Piotr Narloch: W Polsce jest kilkaset ubezpieczeń obowiązkowych...

mPolska24:  Ale nie tak powszechnych.

Piotr Narloch: Mówiąc szczerze, nikt już nawet nie wie, ile w Polsce jest ubezpieczeń obowiązkowych. Znany specjalista od ubezpieczeń obowiązkowych  Pan prof. Kowalewski, żartobliwie przyznał, że stracił rachubę na 150.
A to było kilka lat temu, teraz jest ich znacznie więcej. Natomiast rzeczywiście, ubezpieczenie posiadaczy pojazdów mechanicznych, czyli kolokwialnie mówiąc "OC komunikacyjne" jest najbardziej popularne.
Nie znam dokładnie poglądów Pani Premier Szydło, natomiast mogę zapewnić, że nikt w sposób niewłaściwy, zbliżony do złej woli, nie podnosił stawek. Przyczyny wzrostu są znane powszechnie, wyżej o nich napisaliśmy.
Wynik ubezpieczeń komunikacyjnych w Polsce od lat jest zły, było to wielokrotnie zauważane przez różne instytucje i organy, rady nadzorcze, Komisję Nadzoru Finansowego, czy media.
Rynek ubezpieczeniowy długo to wytrzymywał, natomiast w którymś momencie - jak wcześniej wspomniałem - nie był w stanie.

mPolska24:  Zatem działacie reaktywnie?

Piotr Narloch: Reakcja jest sygnałem potwierdzającym wyciagnięcie wniosku - w pewnym sensie wszyscy w niektórych, zaskakujących sytuacjach działają reaktywnie i nic w tym złego. Gorzej byłoby pozostawiać ważne sprawy bez reakcji .
My zostaliśmy skonfrontowani z nowymi faktami - ubezpieczenia stały się inne niż 5 lat temu i ceny też są inne.
Tak więc myślę, że warto byłoby, żeby doradcy przekazali Pani Premier Szydło na zimno rzetelne informacje o przyczynach -  wtedy pojawi się zrozumienie.
Chciałbym w tym miejscu zadeklarować, że Rynek jest otwarty na rozmowę o cenach, prewencji i na temat roli ubezpieczeń w gospodarce w ogóle.

mPolska24:  Czy kapitał ma narodowość?

Piotr Narloch: Ma. Ale jakie to ma znaczenie w sensie gospodarczym?

mPolska24:  Politycy twierdzą, że duże.

Piotr Narloch: Ja nie widzę takiego powiązania. Jest w Polsce mnóstwo znakomitych pracodawców z kapitałem zagranicznym, u których pracują miliony ludzi, które to firmy płacą miliardy podatków nakręcających koniunkturę gospodarczą i budujących ten kraj.

mPolska24: Robią to altruistycznie?

Piotr Narloch: Oczywiście, że nie. Ja myślę, że oczekiwanie altruizmu w gospodarce i polityce od kogokolwiek, również od państwa, jest naiwnością i brakiem rozumienia świata. Tak więc z tym kapitałem, to nie przeceniałbym , zwłaszcza w dzisiejszym giełdowo międzynarodowym świecie.

mPolska24:  Czy narodowość kapitału ubezpieczyciela jest brana pod uwagę przez Polaków przy wyborze ubezpieczenia?

Piotr Narloch: Do tej pory nie zauważyłem - teraz trochę to się zmienia ale jeszcze za wcześnie, aby być czegoś pewnym i oceniać.
Osobiście nie wydaje mi się, aby podział narodowy/nienarodowy był sednem sprawy dla klienta.
Dużo ważniejsze są pytania o jakość współpracy prewencyjnej, doświadczenia szkodowe, specjalizacje czy tez cenę. Klienci powinni mieć prawo wyboru najlepszych opcji dla siebie.

mPolska24:  Powiedział Pan, że jest ponad 150 ubezpieczeń obowiązkowych.

Piotr Narloch: Nikt nie wie ile. Ja nie podejmuję się, żeby liczyć.

mPolska24: Ale czy jest Pan zwolennikiem wprowadzenia pewnych ubezpieczeń obowiązkowych, np. tak jak w PRL-u było obowiązkowe ubezpieczenie od ognia. Czy to jest kierunek jaki by Pan widział w tej branży?

Piotr Narloch: Uważam, że ubezpieczenia majątkowe i osobowe, w których odszkodowanie/świadczenie otrzymuje osoba ubezpieczająca lub ubezpieczona, nie powinny być obowiązkowe co do zasady.

Mamy wolny świat. 

Natomiast ubezpieczenia OC czyli takie, w którym odszkodowanie otrzymuje osoba trzecia, to inna sprawa.
Są poważne względy, dla których niektóre OC powinny być obowiązkowe - np. kierowcy - nie każdy jest bardzo zamożny, a jednak kieruje pojazdami - co może zniszczyć  pojazd wiemy- kto zapłaci poszkodowanym?
Pojawiają się czasem różne teorie, moim zdaniem niepoważne - w myśl których, gdyby ludzie wiedzieli o tym, że ubezpieczyciel za nich nie zapłaci, to jeździliby ostrożniej. Ale to jest  utopia i nawet trochę anarchia.

mPolska24:  Zabrzmiało mi jak korwinizm…

Piotr Narloch: Praktyka jest taka, że w momencie, kiedy nie ma szczelnego systemu badania czy wszyscy są ubezpieczeni, to ludzie jeżdżą bez OC i robi się bardzo niebezpiecznie,   poszkodowani, gdyby nie UFG byliby zostawieni samym sobie.

mPolska24:  Zgodzi się Pan chyba z nami, iż czasami obowiązek ubezpieczania powoduje, że to ubezpieczenie jest tańsze dla ubezpieczającego się. I mówię tu w kontekście ubezpieczeń rolniczych, o których tak naprawdę w Polsce, od czasu słynnej wypowiedzi Włodzimierza Cimoszewicza "powinni się ubezpieczać" sporo mówi, ale nikt nic z tym w zasadzie nie robi. Ubezpieczenia rolnicze są chyba w powijakach? Czy rynek ubezpieczeń rolniczych w Polsce to może być dobry biznes, jest dobry biznes?

Piotr Narloch: Moim zdaniem: potencjalnie tak, dlatego że Polska była, jest i myślę, że będzie bardzo dużym producentem żywności, zarówno w kontekście produkcji roślinnej, jak też hodowli i to jest poważna gałąź gospodarki.
W tym kontekście jest to ważne pole ochrony, co widać w ubezpieczeniach obowiązkowych budynków i OC, auto, maszynach, uprawach ,NNW.

mPolska24: Ja mówię o uprawach rolnych, bo to najczęściej dotyka rolników, czyli gradobicia, powodzie, podtopienia, inne klęski żywiołowe. Dodatkowo można by...ubezpieczać się od polskiej specyfiki: nagłego spadku cen skupu towarów.

Piotr Narloch: No tak, ale to nie jest ryzyko ubezpieczeniowe.

mPolska24:  A może mogłoby być?

Piotr Narloch: Nie wydaje mi się, dlatego że tutaj nie ma losowości, a jeśli nie ma losowości, to taka materia się na ubezpieczenia nie nadaje. Natomiast ubezpieczenia upraw w Polsce przez ostatnie ok. 10 lat całkiem się rozwinęły, nagromadziło się sporo doświadczeń. Mamy ubezpieczonych wiele gospodarstw  i  milionów hektarów upraw.
Stykamy się jednocześnie ze sporymi zmianami pogodowymi - koszt ryzyka uprawowego - mimo lepszej techniki agrarnej - staje się coraz większy.
Globalnie cena zmian klimatu zaczyna być tak wielka, że winna być podstawą do refleksji i działań państw.

mPolska24:  Czy rynek ubezpieczeń rolnictwa , zwłaszcza upraw jest w Polsce deficytowy czy dochodowy? Jaka jest przy tym perspektywa? Czy on się rozwinie czy on się nie rozwinie? Czy potrzebne jest państwo do tego?

Piotr Narloch: Z punktu widzenia ubezpieczycieli, ubezpieczenia upraw nie są w tej chwili dochodowe a powinny być.
Dla inwestorów nie jest racjonalnym inwestować w projekty bez szansy na nawet mały zwrot.
Jeżeli popatrzymy na ubezpieczenia upraw w cyklu dziesięcioletnim, to w ciągu ostatnich dziesięciu lat było tyle lat złych z ekstremalnymi zjawiskami pogodowymi, powodującymi deficyt, że lata dobre tego nie wyrównały i skumulowany wynik rynku przez ostatnie 10 lat jest  negatywny.
Jednak coś się wyraźnie zmienia na plus:  rosną dopłaty państwowe i stawki, poprawia się kultura upraw i meteorologii wpływająca na prewencje, lepiej zarządzamy ryzykiem, tworzy się  świadomość.
Natomiast z punktu widzenia rolników, no cóż... W Niemczech nie ma obowiązku ubezpieczeniowego ani dopłat do ubezpieczeń upraw i prawie 100% upraw jest ubezpieczonych.

mPolska24:  Ale wie Pan z czego to wynika?

Piotr Narloch: No z czego?

mPolska24:  Z tego, że mają bardzo stabilne ceny skupu.

Piotr Narloch: Zatem trzeba taką stabilność zbudować i u nas, tym niemniej myślę, że jest więcej przyczyn - w moim przekonaniu rynek rolny, jako specjalistyczny wymaga pokonania bariery kompetencyjnej, ale  jest jednak ciekawy - nasza firma jest zainteresowana również tym sektorem.

mPolska24:  Czy ubezpieczenia w Polsce są skrojone na miarę kieszeni Polaków czy nie? To może jest trochę dziwne pytanie...

Piotr Narloch: Nie, to jest bardzo dobre pytanie...

mPolska24:  … ale odnośnie siły nabywczej Polaków i ludzi na zachodzie Europy. Pan reprezentuje firmę zachodnią, przyzwyczajoną do innych stawek, do pieniędzy jakie obywatele tam zarabiają. Czy to jest skorelowane ze stawkami zarobków, czy nie?

Piotr Narloch: W branży ubezpieczeniowej są różne doświadczenia. Nasza Grupa VIG wywodzi się z Austrii ale prowadzi swa działalność i ekspansje na terenie Europy Środkowo Wschodniej , czyli w wielu krajach biedniejszych od Polski. Daje nam to spory handicap zrozumienia potrzeb.
Zresztą w Europie Zachodniej też nie wszyscy kupują najdroższe usługi, są usługi na każdą kieszeń. 
Ciekawym przykładem są Indie gdzie rozwinęły się mikroubezpieczenia, czyli ubezpieczenia na kwotę 100$ sumy ubezpieczenia, 200$, 150$.
Z naszego punktu widzenia wielu uznałoby te ubezpieczenia za śmieszne, natomiast tam są potrzebne. Zarobki społeczeństwa są niskie i jeżeli ktoś ubezpieczy się na 150 czy 200$, to dla niego jest to istotna wartość.
Polacy mają ambitne, a nawet wymagające oczekiwania w stosunku do wysokości sum gwarancyjnych  i do zakresu umowy,  a niestety nie można sfinansować ubezpieczeń makro ze składkami mikro - tego matematyka nie wytrzyma.
Dla wszystkich jest jasne, ze dwudziestoletnie auto klasy C nie będzie kosztowało tyle, co nowe klasy S - ale nie będzie też tak samo jeździło.
W  moim przekonaniu, wniosek jest taki, że oferta ubezpieczeniowa powinna być elastyczna, szersza i dla tej części społeczeństwa, której nie stać na wysokie sumy gwarancyjne i zakresy należy  przygotować  odpowiednie tańsze opcje - często jest to możliwe. 

mPolska24:  500+ pomoże rynkowi ubezpieczeń? Jak Pan ocenia ten program? Z punktu widzenia Waszego biznesu?

Piotr Narloch: Myślę, że trochę pomoże. Po pierwsze, część pieniędzy pójdzie na konsumpcje rożnego rodzaju. Kredyty, za które kupuje się mieszkania czy ruchomości. Samochody, które też muszą być ubezpieczone. To jest nakręcenie koniunktury, które przełoży się na ubezpieczenia.
Tak więc uważam, że jest to program być może niedoskonały, ale z celem demograficznym i  gospodarczym - nie zamierzam go krytykować.
Zawsze można mówić, że dałoby się zrobić coś lepiej ale do tego potrzeba czasu.
Na koniec refleksja - najważniejsza społecznie jest świadomość ubezpieczeniowa czyli zrozumienie jak działają ubezpieczenia i gdzie maja największa realna wartość. Nad tym warto pracować  w interesie wszystkich.

mPolska24:  Na koniec jedno pytanie. Jaka byłaby stawka ubezpieczenia dla Premier Beaty Szydło od utraty stanowiska w kontekście licznych ostatnio plotek o jej dymisji. Byłaby wysoka, średnia czy niska?

Piotr Narloch: Ja nie wiem czy ubezpieczyciele mogą wziąć na siebie takie ryzyko.

mPolska24:  Dziękujęmy bardzo.

Data:
Kategoria: Gospodarka
Komentarze 0 skomentuj »
Musisz być zalogowany, aby publikować komentarze.
Dziękujemy za wizytę.

Cieszymy się, że odwiedziłeś naszą stronę. Polub nas na Facebooku lub obserwuj na Twitterze.