Czy historia się powtarza i zatacza koło bo dzisiaj znowu związkowcy okupacją muszą wymuszać na Rządzie działanie korzystne dla pracowników jak w latach 80?
Sprawa znowu dotyczy przemysłu stoczniowego i jawnego dialogu społecznego. Zostały te postulaty spisane w 21 punktach na wzór tych z sierpnia roku 1980.
Uważam to za skandal, iż ten Rząd oraz Rządy PIS-u tak jak i wcześniejsze Rządy RP bardzo spokojnie i na luzie potraktowały to, że stocznie mają zwrócić pomoc publiczną uzyskaną od Skarbu Państwa w latach minionych. W obecnej sytuacji Rząd nie wykorzystał kryzysu do tego by zmienić stanowisko Brukseli w sprawie tej pomocy w związku z tym, że kraje UE pompują tyle miliardów euro w gospodarkę i banki europejskie czego nikt z Komisji Europejskiej jakoś dziwnym trafem nie oprotestowywuje.
Również nasz rząd tego nie robi, natomiast w ekspresowym tempie przeprowadza ustawę, która dotyczy stoczni. Ustawa ta przeszła proces legislacyjny w parlamencie, dzięki czemu w zgodzie z prawem unicestwiana jest gałąź gospodarki, która była dla tak wielu naszych rodaków z Pomorza jedyną matką żywicielką i Ci ludzie mają raczej mało realne szanse by się przekwalifikować do nowych zawodów.
Uważam akcję związkowców za słuszna i potrzebna chociaż sam staram się takich metod siłowych nie propagować, ale czy ona pomoże?
Przy tej okazji chciałbym zapytać czy przewodniczący WZZ „Sierpień 80” Franciszek Gierot ze swoimi przybocznymi działaczami z FAP w Tychach też będzie taki odważny teraz w momencie, kiedy kolejny raz Dyrekcja naszej fabryki postanowiła przeczekać żądania związkowe i nic w tej kwestii nie odpowiedziała związkowcom i załodze. Ten fakt braku odpowiedzi na to pismo i nie podjęte rozmowy oraz brak realizacji postulatów związkowych zawartych w skierowanym do dyrekcji piśmie uprawomocniły wszczęty spór zbiorowy. Co to daje załodze, a mianowicie to, że Związki Zawodowe mogą już teraz legalnie przeprowadzić strajk ostrzegawczy, który nie może trwać dłużej niż 2 godziny.
Tylko pytanie jest czy są na tyle odważni by do tego doszło?Czy są organizacyjnie do tego gotowi? Czy może kolejny raz zrobią to, co im dyrekcja każe jak w latach ubiegłych i podpiszą dyrekcji 400 godzin do przepracowania dodatkowo w naszym zakładzie w godzinach nadliczbowych w tym roku.
Może dyrekcja im zaproponuje za to jakiś śmieszny ochłap podwyżkowy w postaci pieniędzy w formie jakiegoś dodatku do pensji, a nie podwyżki uposażenia podstawowego, który będzie obowiązywał do końca roku, a po nowym roku zniknie z naszego wynagrodzenia i znów będą przez pół roku prosić dyrekcję o wszczęcie negocjacji, a sytuacja się powtórzy i zatoczy koło jak ze stoczniowcami.
Czy my pracownicy FAP naprawdę musimy się uczyć na błędach powtarzanych, co roku? A może te działania są celowe i zamierzone by nam zamydlić oczy i uspokoić nas oraz nastroje w zakładzie wśród załogi.
Wajcha.