Od zeszłego tygodnia trwa gigantyczna awantura w sprawie organizacji pozarządowych, przeciwko którym krucjatę rozpoczęła Telewizja Narodowa. W piątek wicepremier Gliński na słynnej już konferencji prasowej, w której uczestniczył również minister Lipiński, w imieniu podobno tylko swoim (wg rzecznik PiS poseł Mazurek) przeprosił Różę Rzeplińską, Zofię Komorowską oraz Rafała Wygnańskiego za nagonkę. Nie spowodowało to wygaśnięcia emocji. Wręcz odwrotnie. Prawicowi twitterowi, „tropiciele prawdy” wykryli, że w jednej z fundacji, która dostała 50 tys. od wicepremiera razem z powyższymi osobami w jej Radzie bez wynagrodzenia co prawda, ale mniejsza o mniejszość zasiada żona wicepremiera Glińskiego. Te „rewelacje” spowodowały, że w niedzielny wieczór wicepremier Gliński został przeczołgany przez dziennikarza TVP, jakby był co najmniej był liderem opozycji.... I co tu dużo mówić nie pozostał TVP dłużny.
Po tych słowach zaczął się ferement. Jedni zaczęli mówić o wcześniejszych wyborach, drudzy o wyrzuceniu Glińskiego z rządu, że Gliński zachował się przyzwoicie, że wyszła z niego UD-ecja itd. Powiedziano już prawie wszystko. Tylko tak naprawdę co zrobił Gliński i czy mógł się zachować inaczej?!
Zachował się jak człowiek prawicy
Każdy się chyba zgodzi, że jest człowiekiem prawicy. Czyli kimś dla kogo liczą się pewne wartości, a jedną z najważniejszych jest rodzina. W momencie kiedy została zaatakowana jego rodzina, zareagował tak, jak należało. Nie wyobrażam sobie inaczej, tym bardziej jeżeli nie kryje się za tym nic zdrożnego czy nagannego. Gdyby chodziło o moją rodzinę, a jeszcze o kobietę zareagowałbym równie ostro, jak nie ostrzej. I za to trzymanie się prawicowych zasad na wicepremiera Glińskiego część prawicowego piekiełka wylewa kubły pomyj. Ba, spodziewa się jego dymisji. Za trzymanie się zasad prawicy?! Byłoby czymś horrendalnym, gdyby za to miały spotkać wicepremiera Glińskiego jakieś szykany w rządzie.
Tym bardziej, że spór w sprawie NGO-ów został źle nakreślony. Oś niesymetrii nie biegnie wzdłuż nazwisk, ale wzdłuż ideologii. Gdzie przez ostatnie lata tylko określone postawy ideologiczne były wspierane inne nie miały co marzyć o wsparciu ze strony rządu, czy Unii Europejskiej. Gliński chciał to zmienić, zbalansować, bo to dostrzegał. Zamiast go wesprzeć uderzono w niego. Ciekawa zmiana.
Reasumując. Wolę mieć w rządzie prawicy człowieka, który hołduje zasadom prawicy, niż tylko takich którzy przywiązanie do tych zasad udają. Zawsze to jakiś hamulec i zawór bezpieczeństwa, by życie nie rozminęło się z tym co się głosi. Tym bardziej, że PiS rządzi w kategoriach: obiecane, dotrzymane. W przypadku zasad nie powinno być inaczej, jeżeli dobra zmiana ma się dokonać.
A tu o tym i kilku innych wątkach w TV Republika:
Biada nam maluczkim, bo prawda nam kapnie jedynie, kiedy "panowie szlachta" się pokłócą.
W chwilach zapalczywej dyskusji jednemu się wymsknie, że Kaczor to mu może skoczyć, bo on i tak 90% kasy ma z zagranicy. Jurgielt znaczy się.
Niedługo po nim wyskakuje następny z tekstem, że odpieprzcie się od pań Komorowskiej i Rzeplińskiej, bo one są fajne z tego powodu, że są koleżankami jego żony. I o co chodzi, o jakieś gówniane pięćdziesiąt tysięcy? Phi, na waciki może to było. Przecież on jako minister utrzymuje na wysokim poziomie konsumpcji kilkanaście tysięcy takich grupek naszych matek, żon i kochanek więc spadać na drzewo.