W niedawnym wywiadzie dla TVP prezes Jarosław Kaczyński podsumował pierwszy rok rządów PiS. Rząd jest na piątkę. A jeśli coś nie wychodzi, to znaczy, że inni rzucają kłody pod nogi. Rządowi, oczywiście. Jest spowolnienie wzrostu gospodarczego? No jest. Tego ukryć się nie da. Ale winni są „oni”. Tym razem – przedsiębiorcy, którzy sprzyjają poprzedniej władzy. Więc na złość obecnej nie inwestują albo słabo inwestują. Wszystko po to, żeby słupki nie rosły tak szybko, jak mogłyby rosnąc, gdyby biznes nie robił rządowi wbrew. Tak więc na złość „dobrej zmianie” przedsiębiorcy sami nie będą zarabiać pieniędzy, pasa zacisną, oszczędzać zaczną, ale nie zainwestują. Krótko mówiąc – na złość babci odmrożą sobie uszy. Taki to już wrażo – złośliwy element jest. Rodzi się jednak pytanie: dlaczego nie inwestują albo słabo inwestują także przedsiębiorcy, którzy sprzyjają rządowi Prawa i Sprawiedliwości? No bo chyba są tacy? W tej kwestii prezes kart jeszcze nie odkrył. Ale spokojnie – pomyśli i pewnie coś tam wymyśli.
Zasada jest prosta: spowolnienie gospodarcze jest, muszą więc być winni. Bo nie jest to wynik niestabilnej sytuacji międzynarodowej – np. Brexitu i pojawienia się na scenie nieprzewidywalnego w swych działaniach Donalda Trampa w USA (już na etapie kandydowania budził obawy środowisk biznesowych). Nie jest to też efekt sytuacji w kraju – niestabilnego prawa (rząd wyraźnie pokazał, co myśli np. o Trybunale Konstytucyjnym), straszenia przedsiębiorców prokuraturą, ABW, CBA i kto wie, jakimi jeszcze służbami (pomysły dotyczące wykreślania firm z rejestru VAT pod byle pretekstem), różne zaskakujące pomysły podatkowe itd… Nie, to przecież absolutnie nie może mieć wpływu na decyzje biznesu. Patrzenie na koniunkturę, ocenianie ryzyka i politycznej stabilności? Nie…, no co za głupoty? Żadne takie! Według Jarosława Kaczyńskiego winna jest wyłącznie niechęć przedsiębiorców wobec PiS!
Różne mniej lub bardziej dziwaczne tezy padały już z ust prezesa, ale w tym przypadku prześcignął sam siebie. Oczywiście, otoczenie Jarosława Kaczyńskiego, na czele z wicepremierem Morawieckim, doskonale wie, jaką bzdurę szef wypowiedział. Nikt jednak ani nie piśnie, a tym samym prezesowa fantazja zyskuje status obowiązującej wykładni. Widać to było, gdy dziennikarze próbowali indagować prominentnych działaczy PiS-u na okoliczność spisku przedsiębiorców. Wili się jak piskorze (pisowcy, nie przedsiębiorcy), ale żaden nie wydusił z siebie, że to – nazwijmy delikatnie – pomyłka.
Za chwilę okaże się, że rolnicy nie sieją albo zbierają za mało… na złość Prawu i Sprawiedliwości. Niczym w PRL –u. Tam też z reguły winni byli kułacy, badylarze, prywaciarze i spekulanci… I pomyśleć, że ci sami ludzie z PiS-u na sztandarach mają wypisane „precz z komuną”. A jak posłuchać, co mówią i popatrzeć, co robią… Toż to czysta komuna.
Adam Jarubas