Naiwnością i zgubnym perfekcjonizmem było by sądzić, iż nadejdą takie czasy, gdy wszystko wszystkim będzie się podobać i gdy w naszych "nocnych Polków rozmowach", każdy sie zgodzi co do oceny rządu i rądzących. Pewnie nie każdy z nas będzie mógł powiedzieć, że to jest w 100% to o czym myślał. Tak jak w każdej dziedzinie życia tak i w polityce zawsze istnieje element ułomności, bo nie jesteśmy doskonali. Dążymy do doskonałości i osiągania jak najlepszych rezultatów i w tej perspektywie obecny rząd wyraźnie opdstaje in plus od tego co było dotąd.
Po raz pierwszy nie ma wstydu. Po raz pierwszy nie ma destrukcyjnej walki i rywalizacji koalicyjnej. Po raz pierwszy pejoratywne "partyyjniactwo" nie dominuje. Po raz pierwszy od wielu lat duch narodu, tradycja narodowa utożsamiana z odwiecznym hasłem "Bóg- Honor-Ojczyzna" jest tożsama i spójna na linii naród-rząd. Polacy po raz pierwszy mogą poczuć się jak u siebie w domu, bez poniżającej "pedagogiki wstydu", bez garba PRL-owskiej mantalności i partyjnej dysydentury zakleszczonej w sb'eckich szafdach Lesiaków i innych Kiszczaków. Bez natrętnej i obco brzmiącej, pełnej agresji i lęków, napuszonej autokracją własnych ersatz-autorytetów "Gazety Wyborczej". Bez pouczającej "murzyńskości" i bez narodowej dumy.
Rok rządów Beaty Szydło, z równoległa prezydenturą Andrzeja Dudy, i stabilną większością rządową PiS, to czas w którym Polacy mogli po raz pierwszy zobaczyć lepszą twarz polityki jaką konsekwentnie wprowadzał - wbrew rozpowszechnianym przez odchodzący w niepamięć 'meanstream" opinom - Jarosław Kaczyński. To rok rządów w których obywatele mogli zacząć przekonywać sie, iż rządzący to nie "oni". Polacy mogli poczuć, iż rząd nie zajmuje się soba ale obywatelami, że słowo minister zaczyna oddawać swój pierwotny sens - "sługi".
Rok minionych rządów obnażył też skrywane przez lata obszary zaniedbań i leżących odłogiem zpomnianych i ciągnących nas w dół obszarów życia społecznego. Jenym z nich jest niski poziom życia Polaków, duże obszary biedy, antyrodzinny i antywzrostowy system społeczno-gospodarczy, a także rozniecane (często przez obcych) podziały wewnętrzne i brak narodowej solidarności. To wciąż zadania jakie wymagaja podjęcia. To wciąż praca jaką nie tylko rządzący muszą wykonać.
Mijający rok, to - mam nadzieję - tylko dobraz zapowiedź jeszcze większych i głębszych zmian w szybkim tempie zwiększających zakres polskiej suwerenności narodowo-państwowej budowanej przyspieszoznym wzrostem gospodarczym, przekłądającym się w pierwszej kolejnosci na znaczący i istotny wzrost zamożności obywateli oraz nasze bezpieczeństwo. Wraz z tym winno przyjść odbudowanie wspólnoty narodowej zakorzenionej w naszej chrześcijańsko-narodowej tożsamości. A tym samym powrotu do silnej, bezpiecznej, toleranycjenej i obdarzonej szacunkiem obcych Rzeczpospolitej.