Korea południowa słynie ze afer polityczno-korupcyjnych, wszyscy prezydenci tego kraju odchodzili w atmosferze skandalu. Teraz mamy "skandal dekady", skoro tak to określa opiniotwórcza Wyborcza, to tak musi być. Pani Park Geun-hye, prezydent kraju, okazała się być pod wpływem mętnej koleżanki, która miała dostęp do tajnych państwowych dokumentów, nominowała doradców i kierowała przepływem wielomilionowej kasy do swoich dwóch fundacji:
wyborcza.pl/7,75399,20916622,skandal-w-korei-czy-prezydent-byla-marionetka-w-reku-rasputina.html
Oho, w Korei też mają problem z fundacjami !
Owa mętna doradczyni pani prezydent Park jest nazywana w mediach "Rasputinem w spódnicy". Czy dziwi nas, że akurat w takim czasie Koreę południową odwiedził Bolek, znany z tego, że ma swojego własnego "Rasputina w gaciach" ? Nie ma przecież przypadków, są tylko znaki.
Bolek odwiedził Koreę południową pod pretekstem jakieś konferencji o pokoju, miłości i tolerancji, zainkasował swoje a przy okazji nakarmił rybki (zdjęcie) i udzielił kilku wywiadów. Nie wiemy dlaczego Koreańczycy wciąż płacą Bolkowi ? Przecież koreański koncern Deawoo wyszedł w Polski już ponad dekadę temu, zostawiając kamieni kupę.
Ale skoro prezydenci Korei południowej odchodzą jeden po drugim w atmosferze skandalu, zaproszenie takiego Bolka służy widać pocieszeniu Koreańczyków, że nie oni jedni mają pecha.