Serwis używa plików cookies, aby mógł lepiej spełniać Państwa oczekiwania. Podczas korzystania z serwisu pliki te są zapisywane w pamięci urządzenia. Zapisywanie plików cookies można zablokować, zmieniając ustawienia przeglądarki. Więcej o plikach cookies możesz przeczytać tutaj.

Autorzy więcej

Władzy troska o umarłych

Muszę przyznać, że mimo generalnie sceptycznej opinii na temat rządów Prawa i Sprawiedliwości szczerze imponuje mi tempo wdrażania „dobrej zmiany”. Chociaż wielu założeń przedwyborczych nie udało się jeszcze zrealizować, to jednak rodzime życie polityczne, któremu formacja Jarosława Kaczyńskiego w oczywisty sposób nadaje ton, toczy się z tak wielką prędkością, że wyprzedza nawet kalendarzowy harmonogram. Dowód? Chociaż to miesiąc listopad tradycyjnie rozpoczyna się obchodami „Święta Zmarłych”, dzięki politykom duch śmierci w różnych postaciach unosi się w przestrzeni publicznej już od dłuższego czasu – czy to w formie sporów o prawo aborcyjne, weryfikacji prawdy historycznej o bohaterach narodowych czy w końcu śledztwa w sprawie katastrofy smoleńskiej, które wymagać będzie ponownego otwarcia grobów ofiar.

Myślę, że całkiem słusznie czynią władze państwa podejmując na ogólnym forum kwestie fundamentalne dla ludzkiej egzystencji, aczkolwiek zawsze można dyskutować nad stylem, w jaki się to odbywa. Chodzi wszak o materię nad wyraz delikatną, gdzie bardzo łatwo popełnić błąd, jednym słowem za wiele rozpalić emocje do czerwoności lub zwyczajnie wyrządzić komuś krzywdę. Na przykład trudno o zastrzeżenia odnośnie sensu organizacji godnego pochówku Żołnierzom Wyklętym, o co zadbał PiS w przypadku „Inki” oraz „Zagończyka”, ale już rekonstrukcja ślubu rotmistrza Pileckiego nie wszystkim przypadła do gustu. Mając wpływ na decyzję osobiście chyba również zdecydowałbym się na inny, odrobinę poważniejszy rodzaj budowania legendy o bohaterze

Ryzyko przedobrzenia wiąże się także z zabiegami w sferze pośmiertnych awansów i degradacji dla oficerów polskiego wojska. Tutaj mamy do czynienia z dwoma sztandarowymi figurami, z których jedna otrzymała właśnie stopień generalski, a drugą poniewczasie planuje się pozbawić wszelkich honorów. Rozumiejąc, że decydentom chodzi przede wszystkim o sprawiedliwość wobec historii i narodu, który R. Kuklińskiemu zawdzięcza ratunek przed zagładą nie uważam jednak, aby w istocie daremna próba ukarania W. Jaruzelskiego, nawet jako logiczna konsekwencja pierwszej decyzji była mądrym pomysłem. Tym bardziej, skoro rodzi kłopotliwe implikacje typu – jak dezawuować całą karierę „zdrajcy” w Ludowym Wojsku przy jednoczesnej aprobacie dla adekwatnych (do pewnego momentu) wyborów „bohatera”?

Oczywiście kontrowersje związane z formułą, w jakiej władze państwa zamierzają kultywować pamięć o żołnierzach niezależnie od ich sortu bledną wobec dramatu śmierci cywilnej – tragedii aktualnych i całkiem niedawnych, które niezmiennie towarzyszą „dobrej zmianie”. Inicjatywa, którą podjęto w trosce o los dzieci nienarodzonych po długiej i zaciętej batalii chwilowo spełzła na niczym z powodu politycznej konieczności, natomiast rzecz wygląda zgoła inaczej w przypadku poległych przed sześcioma laty w Smoleńsku, gdzie fiasko zamierzeń nie wchodzi w rachubę bez względu na koszty wizerunkowe. Ekshumacje ciał ofiar feralnego lotu odbędą się w imię racji stanu, pomimo protestów części rodzin, którym znów przyjdzie się zmierzyć z bólem po utracie.

Jestem w stanie zrozumieć punkt widzenia Jarosława Kaczyńskiego, który sam przecież gotów poświęcić spokój szczątków swojego brata dla poznania prawdy o wydarzeniach 10 kwietnia 2010 roku. Z drugiej strony mogę tylko domyślać się, jakie to uczucie mieć świadomość, że ciało bliskiej osoby posłuży od teraz jako materiał badawczo-dowodowy, przez co także i wspomnienia siłą dyskursu publicznego spłycone zostaną do rozważań o tym, czy przyczyną śmierci były rany odniesione w wypadku czy podczas zamachu.

Być może przyda się Polsce taka radykalna terapia, która oswoi społeczeństwo z traumą śmierci wypartej w ostatnich dziesięcioleciach i podziękujemy jeszcze Prawu i Sprawiedliwości za umiejętne rozłożenie akcentów między tym co umarłe i wciąż jeszcze żywe. A kiedy już wybrzmią gwizdy i na cmentarzach zapanuje spokój władza przewartościuje priorytety i zmieni charakter na nieco bardziej optymistyczny. Wtedy powrócimy do kalendarzowego porządku, aby „z żywymi naprzód iść”…

Data:
Kategoria: Polska
Komentarze 0 skomentuj »
Musisz być zalogowany, aby publikować komentarze.
Dziękujemy za wizytę.

Cieszymy się, że odwiedziłeś naszą stronę. Polub nas na Facebooku lub obserwuj na Twitterze.