A ja zadaję sobie pytanie: „czy warto się bić”?
Po kolei: wychodząc na miasto nie mogę przejść obojętnie obok aktów wandalizmu, niszczenia naszego wspólnego mienia, czy nieobyczajnych zachowań. Żona mi mówi: „w końcu dostaniesz w mordę”. Przez ostatnie lata interweniowałem wiele, wiele, wiele razy. Tak było i teraz. Rowerem przejechałem (spatrolowałem) niemal całe miasto, miałem wracać do domu, kiedy na strefie przemysłowej natknąłem się na dwóch niewłaściwie zachowujących się młodych ludzi. Zwróciłem im uwagę. 21-dno latek odpowiedział mi: „spierd.laj bo nie mam dzisiaj humoru”. Odpowiedziałem: słucham? W odpowiedzi 21-dno latek wyciągnął z samochodu z pokrowca półmetrową maczetę i ruszył w moją stronę. Zrobiłem zdjęcie telefonem i odjechałem. Stchórzyłem? Może? Zdarzyło mi się to po raz pierwszy.
Ostatnio miałem epizod z uczniami gimnazjum, którym zwróciłem uwagę w związku z niszczeniem naszego mienia, w zamian 15-sto latek pokazał mi środkowy palec („fuck you”).
Interweniuję. Zwracam uwagę chuliganom. Kilku zostało skazanych. Jednak najczęściej było: „przepraszamy prezydencie”. Ale tak nie musi być zawsze. Czy więc warto? Jeden błąd, jeden nie taki gest i …. Kiedy mi ktoś wybije zęba, trudno, rozejdzie się po kościach, może bandzior dostanie 3 miesiące w zawieszeniu. Jeżeli ja wybiję chuliganowi zęba, nie daj Boże kilkunastoletniemu, to będzie mój polityczny i nie tylko koniec. Do tej pory mi się udawało, ale nie musiało, i w przyszłości nie musi. W młodości wychowała mnie ulica. Umiem się bić Umiem się bronić. Ale nie tacy już kozacy polegli. Nie oczekuję od innych, żeby ryzykowali. Ja dotąd ryzykowałem. Czy warto stawać dzisiaj przeciwko pseudo bohaterom, wykorzystującym symbole Polski Walczącej czy Żołnierzy Wyklętych (wymowne)? Czy warto reagować na akty wandalizmu czy choćby zwykłej ludzkiej głupoty, psucia tego, co wspólnie wypracowujemy? Czy warto się bić?
PS.I. 21-latek od maczety w obecności policjanta na komendzie, używając co drugiego słowa na k... czy na ch..., pokazując mi wymownie pięści, wykrzyczał mi, że pokiereszowałem mu życie, bo właśnie miał wstępować do tworzonej przez Macierewicza Obrony Terytorialne za 500 zł miesięcznie, a docelowo miał zostać zawodowym żołnierzem, a maczeta służy mu do czyszczenia paznokci i do uprawiania survivalu.
P.S. II. Zdjęcie z maczetą z filmu „Maczeta”.
Czym pan Tyszkiewicz zajmował się w latach 1982-89?
czekamy, aż żona panu powie-daj spokój,przecież ludzie to czytają,bo na razie-świstak siedzi i zawija te sreberka