1.2. Reprywatyzacja, to również złamanie zasady nieodwracalnych skutków spowodowanych siłą wyższą. Gdy wojny, rewolucje, katastrofy naturalne doprowadzają do szkód, których społeczność i reprezentujące je państwo nie są w stanie naprawić, to ich się nie naprawia. II wojna światowa i nacjonalizacja wczesnego PRL były nieodwracalnymi skutkami spowodowanymi siłą wyższą. Władza komunistyczna chciała zabrać i zabrała.
Ale dla naszych sędziów nawet fizyczna niemożność oddania nieruchomości, na przykład sprzedanej w dobrej wierze czy zburzonej podczas wojny i zabudowanej np. drogą nie stanowi przeszkody. Uznali, że jeśli zwrot w naturze nie jest możliwy, to należy się gotówka. Tym samym uznali, że nie ma nieodwracalnych skutków wojen i rewolucji! A gwarantem przedrewolucyjnego stanu posiadania ma być dzisiejszy podatnik.
Sądowe rozszerzanie podstaw do dojenia podatników nie kończy się. Całkiem niedawno podtrzymali i rozszerzyli pogląd o tym, że za szkody PRL odpowiada dzisiejszy podatnik (uchwała SN III CZP 49/14), twierdząc, że źródłem szkody może być sprzedaż mieszkania w wywłaszczonej kamienicy. Kamienicę zabrano za głębokiego PRL, potem sprzedano w niej mieszkanie prywatnemu nabywcy, a teraz my podatnicy dziś mamy płacić
1.3. Reprywatyzacja to tworzenie i stosowanie prawa wstecz. Stosowanie reguł demokratycznego państwa prawa, do nacjonalizacji dokonanej za wczesnego PRL, jest aktem tak samo rewolucyjnym, jakim było narzucenie PRL. W demokratycznym kapitalizmie nacjonalizacja następuje zwykle za odszkodowaniem, w socjalistycznych dyktaturach bez odszkodowania.
Nawet jeśli ówczesne regulacje przewidywały odszkodowania lub warunkowały nacjonalizację dotrzymaniem procedur chroniących interesy właścicieli nie oznacza, że zasady te miały być faktycznie realizowane. Konstytucja ZSRR była w wielu aspektach głęboko humanistycznym prawem, jednak sowiecka rzeczywistość była totalitarna zaprzeczeniem jej humanistycznych zapisów. Podobnie w ówczesnej Polsce, gdy władza polityczno-administracyjna chciała zabrać, zabierała, a jej decyzje wywłaszczeniowe nie podlegały kontroli sądowej, co stwierdził m.in. ówczesny Sąd Najwyższy:
Źródło: C 427/51 uchwała Sądu Najwyższego z 13 października 1951
To, że według dzisiejszych kryteriów nacjonalizacja była realizowana wadliwie nie oznacza, że nie miała miejsca. Owszem władze PRL przy wywłaszczeniach nie miały zwyczaju dotrzymywać form prawnych z porządku demokratycznego i kapitalistycznego, np. często nie fatygowały się zmieniać zapisów w księgach wieczystych. Ówczesna władza czasem uznawała księgi wieczyste, za przeżytek starego systemu społecznego. Nie potrzebowała zapisów w księgach, by dokonać zmiany właściciela, urzędnicy przejmowali majątek i nie było sposobu, go odzyskać. W tamtym ustroju o własności rozstrzygała decyzja władzy politycznej.
Zasada, że wywłaszczenie jest dopuszczalne wyłącznie na cele publiczne i za słusznym odszkodowaniem obowiązuje dopiero od wejścia w życie ustawy z dnia 29 grudnia 1989 r. o zmianie Konstytucji Polskiej Rzeczypospolitej Ludowej (Dz. U. Nr 75, poz. 444). Co nie przeszkadza Naczelnemu Sądowi Administracyjnemu powołanemu dopiero w roku 1980 uchylać decyzje podjęte w latach 40ych, 50ych, i 60ych, czym narusza stabilności prawa, w tym samym stopniu, co bojówki urzędników i funkcjonariuszy PRL wysyłane w teren do wywłaszczania prywatnego majątku.
c.d.n. niebawem