Serwis używa plików cookies, aby mógł lepiej spełniać Państwa oczekiwania. Podczas korzystania z serwisu pliki te są zapisywane w pamięci urządzenia. Zapisywanie plików cookies można zablokować, zmieniając ustawienia przeglądarki. Więcej o plikach cookies możesz przeczytać tutaj.

Autorzy więcej

Polska - ładna panna z posagiem...

Polska - ładna panna z posagiem...
źródło: rysunek: Mirosław Andrzejewski

Grozi nam fala imigracyjna. Ale nie ta, muzułmańska, o której myślimy z uzasadnioną obawą, a która w Europie Zachodniej, Południowej i Północnej już dawno przerodziła się w prawdziwą islamską inwazję. Ta nowa fala jest na razie strumyczkiem. Ale błogosławionym. Jestem entuzjastą takiej właśnie odmiany imigrantów. Chodzi o mieszkańców państw członkowskich Unii Europejskiej, którzy mają dość „rodzimych” islamistów, boją się agresji z ich strony w codziennym życiu, że o atakach terrorystycznych nie wspomnę. Część starszych mieszkańców Belgii ‒ mówię o konkretnych przykładach - mających dzieci w USA i Kanadzie, właśnie sprzedaje swoje domy czy mieszkania i przenosi się „na stałe” za Wielką Wodę. Ma dość Europy, dość Brukseli, w której za 14 lat większość stanowić będą muzułmanie, a już dziś najpopularniejsze imię wśród noworodków ‒ chłopców to Mohamed, a wśród dziewczynek ‒ Fatima. Ale wiem o Francuzach i nie tylko, ludziach bardzo dobrze sytuowanych, wierzących, którzy czują się w swoim domu ojczystym coraz bardziej nie jak gospodarze, ale ‒ goście. Wręcz nieproszeni goście. I dlatego podjęli decyzję o przeprowadzce do Polski. Zrobili to. Czują się świetnie. Bariery językowe są faktem, ale szybko znaleźli niemało Polaków, głównie młodych mówiących po francusku, nie wspominając już o bardzo dużej wspólnocie rodowitych Francuzów- biznesmenów, ekspertów, dyplomatów, studentów ‒ w samej tylko Warszawie. „Żabojady” tęsknią za Francją, ale nie chcą tam wracać. U nas czują się bezpiecznie. W ich nowej „ojczyźnie” nie ma zamachów i nikt ich nie pobije na ulicy za to, że starsza pani nosi krzyżyk na szyi.

Moja znajoma była jakiś czas temu w Szwecji. Jest osobą publiczną, miała tam spotkania z naszymi rodakami. Po owych spotkaniach miejscowi Polacy, z różnych fal naszej emigracji, podchodzili do niej, każdy z osobna, i pytali tylko o jedno: o cenę nieruchomości w Warszawie. Też mają dość. Też chcą wracać. A przynajmniej to rozważają.

Mój znajomy, świetnie ustawiony w londyńskim City, zarabiający bardzo duże pieniądze, podjął decyzję o powrocie do Polski z dnia na dzień, gdy w elitarnej szkole jego synka, jednej z dziesięciu najlepszych w Wielkiej Brytanii, dwukrotnie w ciągu paru dni ogłoszono alert bombowy i ewakuowano dzieciaków wraz z nauczycielami. Zerwał kontrakt, stracił kupę pieniędzy, ale dziś z żoną nie drżą ze strachu o dziecko.

Przykłady można by mnożyć. Gdy chodzi o Polaków są też powroty wynikające z pobudek patriotycznych. Są też i takie, które wynikają z więzów rodzinnych: ludzie wracają, by zaopiekować się własnymi, starymi, coraz bardziej zniedołężniałymi rodzicami. Szacunek dla takich decyzji i takich ludzi! Są też tacy, którzy wracają , bo tam, w Anglii czy Holandii, zwyczajnie im się nie powiodło albo w pewnym momencie przestało się powodzić. Jednak przede wszystkim chciałbym pokazać tu cudzoziemców, którzy Polskę traktują jako docelową, bezpieczną przystań, cel ucieczki przed coraz groźniejszą niewiadomą ‒ islamską niewiadomą ‒ w ich krajach.

I jeszcze jedno. Ci obcokrajowcy mają dość nie tylko „obcych”, choć „swoich” muzułmanów. Mają w tej samej mierze dosyć, po dziurki w nosie już całkiem „swojej”, świadomie przyjętej politycznej poprawności. Duszą się nią. Przykład. Znajoma dziennikarka pojechała zrobić rozmowy w „dżungli” i wokół niej czyli we francuskim Calais ‒ mieście przy Kanale La Manche (przez mieszkańców po drugiej stronie Kanaku zwanym... Kanałem Brytyjskim). Prywatnie Francuzi psioczyli na agresywnych, głównie islamskich, uchodźców ile wlezie. Nikt jednak nie chciał mówić „do kamery”. Ktoś powiedział jej wprost: „ja powiem to, co wszyscy myślimy, a potem uznają mnie za faszystę”... Zgodziła się tylko jednak osoba ‒ ale nie Francuzka(!), ale Angielka osiadła tam wraz z „lokalnym” mężem od 30 lat. Ale i ona mówiła do mikrofonu znacznie mniej niż prywatnie. Cóż, coraz więcej tych ludzi wie, że w Polsce takich problemów ‒ i takiej autocenzury ‒ nie ma. To kolejny argument za osiedleniem się nad Wisłą, Odrą, Wartą czy Bugiem.

Tak Rzeczpospolita stała się piękną panną na wydaniu. Do tego coraz bardziej majętną...


*tekst ukazał się w „Gazecie Polskiej” (14.09.2016)

Data:
Kategoria: Polska

Ryszard Czarnecki

Ryszard Czarnecki - https://www.mpolska24.pl/blog/ryszard-czarnecki

polski polityk, historyk, dziennikarz, działacz sportowy, poseł na Sejm I i III kadencji, deputowany do Parlamentu Europejskiego VI, VII i VIII kadencji, były wiceminister kultury, były przewodniczący Komitetu Integracji Europejskiej i minister – członek Rady Ministrów, wiceprzewodniczący Parlamentu Europejskiego.

Komentarze 2 skomentuj »

Wprowadzenie w Niemczech prawa religijnego sharia to już nie pytanie "czy" tylko "kiedy", bo przecież zwycięstwo muzułmanom zapewni demografia. Przykładem na to jest Kosowo, gdzie masowy napływ szybko rozmnażających się Albańczyków najpierw pozbawił Serbów władzy, a potem doprowadził do oderwania tego kraju od macierzy..... Co zresztą stało się za sprawą Europy, która z nieznanych powodów skwapliwie uznała to "państwo" jakby wbijając pierwszy gwóźdź do swojej trumny.......

Musisz być zalogowany, aby publikować komentarze.
Dziękujemy za wizytę.

Cieszymy się, że odwiedziłeś naszą stronę. Polub nas na Facebooku lub obserwuj na Twitterze.