Serwis używa plików cookies, aby mógł lepiej spełniać Państwa oczekiwania. Podczas korzystania z serwisu pliki te są zapisywane w pamięci urządzenia. Zapisywanie plików cookies można zablokować, zmieniając ustawienia przeglądarki. Więcej o plikach cookies możesz przeczytać tutaj.

Autorzy więcej

Precz z religią w szkołach. Tylko etyka!

Komuna, od paryskiej począwszy, a na żoliborskiej skończywszy zainfekowała całe połacie tkanki społecznej zoologiczną awersją do chrześcijaństwa. Ta daje mocno się we znaki każdego pierwszego września, kiedy to areligijni rodzice muszą zadbać, aby ich pociechy - „broń Boże” - nie zostały pozostawione na pastwę kiecunów i zabobonów o Panu Bogu, z którym po drodze nieustannie historycznemu Narodowi Polskiemu, a diabielsko przeciwnie, polskojęzycznym owieczkom, dla których najczęściej pasterzami są nie duchowni, a resortowe dzieci.

Precz z religią w szkołach. Tylko etyka!
źródło: internet

Oczywiście cały problem bierze się z faszystowskiego systemu szkolnictwa, tj. takiego, w którym to państwo, a nie rodzice decydują czego uczą się ich dzieci, ale jeśli już jesteśmy skazani na ten dwudziestowieczny wynalazek, to wszystkie zgryzoty, te „oddzielenie państwa od Kościoła”, ten „dyktat kleru”, to „świeckie państwo”, te „rażąco ostentacyjnie wiszące krzyże”, itd. byłyby do uniknięcia, gdyby miast wprowadzanie do szkół religii dodano do programu wyłącznie etykę.

Kiedyś dopytywałem się moją koleżankę, której na tej areligijnej etyce bardzo zależało, czym też różni się ona od tej odpychającej, nie-neutralnej-światopoglądowo religii? Czego to na religii uczą, co byłoby sprzeczne, z tym, co poznaje się na etyce, w wydaniu europejskim, rzecz jasna? Jak się Państwo domyślają nie łatwo o mądrą odpowiedź gdy bezdech powoduje niedotlenienie mózgu, a stąd od razu przystąpiłem do intelektualnej reanimacji uspokajając, że na tej religii, to zapewne mówią, że nie wolno tego, a tamtego, a powinno się to, a to, bo tak pragnie i nakazuje Bóg, podczas gdy na etyce, że rozum.

Bez pytania podpowiedziałem, że to nawet dobrze się składa, bo miast przedkładania dzieciom kwestii iście abstrakcyjnych, których nawet przeważająca większość dorosłych nie jest w stanie pojąć (myślenie abstrakcyjne zarezerwowane jest wszak dla wąskiej grupy ludzi, bo najwyraźniej Bóg/ewolucja tak chciał/a), podaje się je w formie opowiastek zbliżonych do bajek z morałem, które są niezwykle łatwe do zapamiętania, zrozumienia i przyswojenia, a które świetnie wprowadzają dzieci w świat moralności, uczciwości, przyzwoitości, sprawiedliwości, dobroduszności, miłosierności, odwagi, honoru, poświęcenia, szlachetności, rycerskości, godziwości, zacności, niewinności, dobra, ale również ostrzegają przed wszelakim złem, ułomnościami i słabościami. Co stoi na przeszkodzie, aby 8, 9, 10 letniemu dziecku wyjaśnić, że to wszystko czego się nauczyło, to poza wszelka wątpliwością zrodzona w najmądrzejszych umysłach, a jedynie zawoalowana religijnym anturażem etyka? Że to taka sama historia jak ze Świętym Mikołajem?     

O ile życie byłoby prostsze, gdyby to etykę dodano do programu nauczania, a w ramach której zaściankowi, "wsteczniaccy" i zabobonni rodzicie, ci którzy sobie ubzdurali, że etyka bez Boga nie istnieje, mogliby substytutywnie wybierać dla swoich pociech naukę religii, podczas gdy ci światli i postępowi, wierzący w rozum, pozostać przy etyce, nieprawdaż? Oczywiście tu i tam zdarzają się trudności kadrowe powodujące niemożność zorganizowania lekcji areligijnej etyki, ale przecież podobne ograniczenia dotyczą przykładowo nauki języków obcych i niejednokrotnie miast preferowanego angielskiego uczniowie skazani są na niemiecki, którego zresztą muszą się pod państwowym  przymusem uczyć, no chyba że awersję do religii należy bezwzględnie uszanować, podczas gdy tę do niemieckiego tępić z całą bezwzględnością, z odbieraniem dzieci rodzicom a pozbawieniem ich wolności włącznie (czyż nie takie konsekwencje grożą tym, którzy nie wywiązują się z „przywileju” obowiązku szkolnego)?

Ponadto trzeba odnotować, że etyka bez pozaziemskiego umocowania jest niejako dotknięta chronicznym kalectwem, tj. niemożnością ultymatywnego a rozumowego uzasadnienia, która może być jedynie pokonana zwykłym, ludzkim przeświadczeniem. A czymże różni się „wewnętrzne przekonanie” o słuszności czegoś od wiary? A czy łatwiej zniechęcić prostego człowieka do kanibalizmu, zabijania, kradzieży, kazirodztwa, pedofilii, itd. racjonalną perswazją, czy boskim zakazem, gniewem i piekłem? To że szanujemy rodziców, słabszych, starszych, kobiety, kochamy i opiekujemy się dziećmi, a nie pozbywamy się „bezwartościowych” dziewczynek wynika z tego żeśmy moralnie chrześcijanami, a nie etycznymi ateistami, bo tych, do nowych, bardziej "postępowych", "słuszniejszych" zachowań nawet kiepski, austriacki akwarelista może z łatwością przekonać….          

A może najlepiej, tak po wolnościowemu, niech dzieci uczą się tego, co chcą ich rodzice, w normalnych, tj. niepaństwowych szkołach?

https://www.facebook.com/KrzysztofSzpanelewskiEuro2014


Data:
Tagi: #
Komentarze 2 skomentuj »

Całe pokolenia "kołłątajów" pracowały, by szkoła stała się maszynką do ogłupiania młodzieży. A ty chciałbyś zlikwidować szkoły państwowe, zlikwidować odgórnie ustalane programy "nauczania" i zdać się na rodziców?
Nie może to być!!!!

wiem, wiem. mentalność faszystowska jest uzależniająca jak narkotyk, a stąd doskonale rozumiem tę uzurpację do decydowania, czego mają się uczyć cudze dzieci

Musisz być zalogowany, aby publikować komentarze.
Dziękujemy za wizytę.

Cieszymy się, że odwiedziłeś naszą stronę. Polub nas na Facebooku lub obserwuj na Twitterze.