Odmowa polskiego rządu przyjęcia miłujących pokój muzułmańskich migrantów jest prawdopodobnie nową odsłoną naszego tradycyjnego antysemityzmu, wypijanego jak wiemy z mlekiem matki. Aby nie było nam za dobrze, New York Times, który specjalizuje się wraz z Washington Post w ciosaniu nam kołków na głowie, opublikował wczoraj tekst Jasona Stanley'a o jego rodzicach, w którym gułagi w ZSRR i nazizm w Niemczech wydają się lepsze niż ten ohydny polski antysemityzm:
www.nytimes.com/2016/08/21/opinion/sunday/my-parents-mixed-messages-on-the-holocaust.html
Nie wiemy kto i jak obudził pana Stanleya i doradził mu napisać na nowo historię Europy w oparciu o dzieje jego rodziców, ojca urodzonego w żydowskiej rodzinie w Niemczech i matki urodzonej w polskiej żydowskiej rodzinie. Czytając artykuł pana Stanley'a dowiadujemy się na przykład, że nazizm nie był taki zły, bo jego żydowscy przodkowie mogliby zostać dobrymi nazistami, gdyby tylko nie ten Hitler.
Cytujemy tatusia pana Stanleya: "Gdyby Niemcy wybrali kogoś innego, bylibyśmy najlepszymi Nazistami" ("If Germans had chosen someone else, we would have been the very best Nazis").
Sowieckie gułagi też nie były aż takie złe, bo matka pana Stanley'a przeżyła je wraz z rodzicami. Najgorzej było tylko z tym polskim antysemityzmem, to prawdziwa zmora XX wieku. Cytujemy wspomnienia mamy pana Stanley'a z powojennej Warszawy:
- "Kiedy wrócili do Polski, było źle, i Żydzi byli nienawidzeni" ("When they were back in Poland, it was bad, and Jews were hated")
- "Warszawa była wciąż niebezpiecznym miejscem dla Żydów. Dzieci były umieszczane w sierocińcach, dla ich bezpieczeństwa" ("Warsaw was still a dangereous place to be Jewish. The children were put into orphanage for their safety")
- "Pewnego dnia w końcu lat 40-tych antysemici prawie śmiertelnie pobili mojego ojca" ("One day in the late 40-ties anti-Semites beat my father almost to death").
Wszystko to układa się w ładną klasyczną już narrację, gdyby tylko nie jeden mały szczegół. Dziadek pana Stanleya (którego podobno pobili "polscy antysemici"), służył w polskiej armii przed wojną ale zbiegł do ZSRR z rodziną i spędził lata wojny w innym obozie niż jego żona i córki. Nie wiadomo co tam robił ale po wojnie spoko czekał na nich z walizkami na peronie. A potem na początku lat 50-tych, w czasach stalinowskich, przeniósł się z całą rodziną do Ameryki. Czy to wszystko nie jest zdumiewające ?
Wysłaliśmy email do pana Stanley'a z zapytaniem czym zajmował się jego dziadek po wojnie po powrocie do Polski i czy wciąż służył pod mundurem w czasach stalinowskich ? Nie dostaliśmy odpowiedzi.
Jason Stanley to ekspert od propagandy
Jason Stanley wykonał zadanie na piątkę