Serwis używa plików cookies, aby mógł lepiej spełniać Państwa oczekiwania. Podczas korzystania z serwisu pliki te są zapisywane w pamięci urządzenia. Zapisywanie plików cookies można zablokować, zmieniając ustawienia przeglądarki. Więcej o plikach cookies możesz przeczytać tutaj.

Autorzy więcej

Epitafium o.Zygmunta Klimowicza,OFM Cap. 1914-2010

Piszę, to wspomnienie z wielkim w sercu wzruszeniem. Bo wielkość człowieka nie polega jedynie na wielkich czynach. Często ludzie działający w szarości dnia robią więcej niż wielkie figury z pierwszych stron gazet. Cisi bohaterowie, małych-wielkich dokonań. Może to właśnie takim ludziom powinniśmy stawiać pomniki. Wielkim nieznanym.

Epitafium o.Zygmunta Klimowicza,OFM Cap. 1914-2010
źródło: Internet

Odchodzą od nas ludzie wielcy, chociaż nieznani. Dziś w rocznicę śmierci, wspomnienie o jednym z takich ludzi... Zygmuncie Klimowiczu.

Odchodzą od nas ludzie wielcy, chociaż nieznani.
Do takich zaliczam człowieka niespotykanego jakim był ojciec ZYGMUNT KLIMOWICZ , członek Warszawskiej Prowincji Zakonu Braci Mniejszych Kapucynów (łac. Ordo Fratrum Minorum Capuccinorum).
Syn Adama i Janiny Jabłonskiej-Klimowicz , urodzony 22 czerwca 1914r. w Żytomierzu, zmarł w domu opieki w Yonkers NY USA w wieku 96 lat , 11 sierpnia 2010. Do Zakonu wstąpił w 14 sierpnia 1937r. w Nowym Mieście n/Pilica. Przyjęty do posługi kapłańskiej 12 sierpnia 1945 w Versailles we Francji. Kontynuował studia w Papieskim Uniwersytecie Gregoriańskim w Rzymie do 1951r.
Więzień niemieckiego obozu koncentracyjnego w Dachau aż do dnia wyzwolenia, 25 kwietnia 1945r..

Ukształtowana wówczas zdolność przetrwania w nędznych warunkach byla wiodąca do jego ostatnich dni. W Dachau poznał osoby beatyfikowane później przez Jana Pawła II i często o nich opowiadał.

Pracował na polskiej misji w Australii m.in. w Blactown-Scheyville . Do USA przyjechał w 1964r.jako obywatel australijski.Od 1969 r. został obywatelem amerykańskim. Jako kapłan posługiwał w polskich parafiach w takich ośrodkach polonijnych jak : Passaic, Trenton,South Amboy i Bayonne w stanie New Jersey. W Zakonie pełnił funkcje przełożonego zgromadzenia o.Kapucynów w Oak Ridge, NJ w latach 1967-73 oraz asystenta przełożonego w latach1973-78 i 1979-85.
Ojciec Zygmunt miał w swoim życiu dwie pasje. Był miłośnikiem języka esperanto i Marszałka Józefa Piłsudskiego. Oto o. Zygmunt jako "esperantysta" w krótkiej rozmowie dla warszawskiej prowincji Zakonu:

 


                  

Drugą pasją ojca Zygmunta był Marszałek Józef Piłsudski, którego ojciec Zygmunt poznał osobiście w dzieciństwie w posiadłościach swoich rodziców. Sympatia do Marszałka pozostała u niego do końca życia. Potrafił opowiadać o nim całymi godzinami, o tym jak siadał na kolanach Marszałka.
Mnie ksiądz Zygmunt powierzył opiekę nad jego osobistą kolekcją dzieł wszystkich Marszałka wydanych w 1931r. nakładem Tow.Wydawniczego "Polska Zjednoczona" w Warszawie.
Father Ziggy, bo tak go tu wszyscy nazywali miał trzy niezłomne cechy charakteru: sumienność, stanowczość i poświęcenie. Był franciszkaninem który wypełniał swoje powołanie kapłańskie bez granic.Całe 65 lat. To dłużej niż mój aktualny żywot. Z okazji 55 lecia kapłaństwa otrzymał do swojego pokoju mały telewizor aby mógł go oglądać w zaciszu i prywatności, zamiast w zgiełku parafialnej jadalni służącej także za świetlicę. Ojciec Zygmunt uznał, ze jest zbyt duże dla niego wyróżnienie, na które jeszcze sobie nie zasłużył i przekazał ten telewizor innemu księdzu franciszkaninowi. Nie miał w zasadzie żadnych własnych rzeczy z wyjątkiem tych, które były mu niezbędne na z górą dwa tygodnie. No i oczywiście książki. Żył skromnie całe swoje swoje życie.

Był bardzo inteligentnym człowiekiem. Władał wieloma językami: polskim, angielskim, francuskim, niemieckim, flamandzkim, łaciną no i oczywiście esperanto którego był największym miłośnikiem. Pewnego Bożego Narodzenia, kiedy Ojciec Święty Jan Paweł II przekazywał błogosławieństwo, jak zwykle wielu językach znalazł się wśród nich esperanto. Podekscytowany ojciec Zygmunt natychmiast obwieścił obecnym: " widzicie, nawet Papież mówi w esperanto, więc jest dowód że należy uczyć się tego języka. Następnego dnia już pukał do drzwi jednego z młodszych księży z materiałami do nauki esperanto w ręku.

Nade wszystko, był jednak kapłanem. Modlitwa była głęboko wryta w jego serce.Często można było znaleźć go klęczącego przy modlitwie w ciemnym pokoju. Nie przerywał modlitwy aby zapalić światło.. Można go było często spotkać samotnie lub z kimś modlącego się na drodze krzyżowej. Jeśli obiecał odprawić intencyjne nabożeństwo,odprawiał je czasem dwa albo trzy razy.
Jego świątobliwy i skromny styl życia był z pewności wynikiem doświadczeń przeżytego obozu koncentracyjnego, pracy na misjach po całym prawie świecie, wszystkich doświadczeń jakie go spotkały w ciągu 96 lat życia.

Był wzorcem dla nas wszystkich aby niezależnie jakie złe w życiu się zdarza nie oddalać się od Boga, od Chrystusa od Maryi i Świętych. Nawet w najciemniejszych momentach każdy może się wznieść ponad wszystko i być czymś wielkim i dobrym.

Father Ziggy, pewnie nie chciałby abyśmy po nim płakali. Dziś jest pewnie szczęśliwy w Niebie razem z aniołami i świętymi opowiadając im jak piękne jest esperanto i ucząc ich tego języka.


 Piszę, to wspomnienie z wielkim w sercu wzruszeniem. Bo wielkość człowieka nie polega jedynie na wielkich czynach. Często ludzie działający w szarości dnia robią więcej niż wielkie figury z pierwszych stron gazet. Cisi bohaterowie, małych-wielkich dokonań. Może to właśnie takim ludziom powinniśmy stawiać pomniki. Wielkim nieznanym.
Amen.

Kreatywność nie zna granic

Data:

Nathanel

Nie_Co_Dziennik - https://www.mpolska24.pl/blog/nie-co-dziennik1111

Zwykły człowiek, jak wszyscy. Motto: Ja informuję, Ty decydujesz. Czytasz tego bloga na własną odpowiedzialność. Skargi i zażalenia nie będą przyjmowane. © Copyright by Nathanel. All rights reserved.

Komentarze 0 skomentuj »
Musisz być zalogowany, aby publikować komentarze.
Dziękujemy za wizytę.

Cieszymy się, że odwiedziłeś naszą stronę. Polub nas na Facebooku lub obserwuj na Twitterze.