Serwis używa plików cookies, aby mógł lepiej spełniać Państwa oczekiwania. Podczas korzystania z serwisu pliki te są zapisywane w pamięci urządzenia. Zapisywanie plików cookies można zablokować, zmieniając ustawienia przeglądarki. Więcej o plikach cookies możesz przeczytać tutaj.

Autorzy więcej

Powstanie w dziejach, powstańcy w sercach

Powstanie w dziejach, powstańcy w sercach
źródło: (Pixabay)
Powstanie chłopców pełne,/Powstanie pełne snów./I tamte pieśni rzewne,/I tamten pożar głów. Tak poetycko wspominał powstanie żołnierz, a później kapłan i wybitny człowiek pióra – ksiądz Jan Twardowski.

Do Powstania Warszawskiego mam stosunek bardzo osobisty z racji ojca, który mając zaledwie 10 lat, uciekł swojej mamie z domu i zgłosił się do Powstańczej Poczty. Przez kilka dni babcia Bronisława umierała z niepokoju. Oboje szczęśliwie przeżyli powstanie, ich dom został zniszczony, ale w nim wówczas nie mieszkali. Po wojnie ojciec niemal każdego 1 sierpnia meldował się na warszawskich Powązkach, nawet jeśli oznaczało to konieczność przebycia setek kilometrów.

Symbol miłości Ojczyzny

Powstanie Warszawskie, które wybuchło 72 lata temu, stało się symbolem patriotyzmu, bezinteresownej miłości do Ojczyzny. To dlatego jest nie tylko częścią narodowej historii, ale w jakiejś mierze mitologii. Warszawscy powstańcy, tak jak Żołnierze Wyklęci, są dla dzisiejszej młodej Polski symbolem najofiarniejszej miłości do Ojczyzny, dla której wszystko można, trzeba, należy poświęcić. Ta reakcja na powstańcze symbole i rocznice jest wzruszająca, zwłaszcza dla kogoś, kto tak jak ja, pamięta okres PRL‑u i próby wykreślenia powstania z narodowej pamięci lub zohydzenia go, a w późniejszym czasie – zminimalizowania jego roli i upartego dzielenia powstańczych żołnierzy na „dobrych powstańców” i „złych dowódców”.

Ale też moje rodzinne doświadczenie nakazuje wspomnieć o gehennie ludności cywilnej. Temat może nie zawsze doceniany przez historyków i publicystów. Pamiętam przekazywane przez starszych opowieści o dramacie naszej rodziny, a także wielu innych rodzin, jak choćby naszych sąsiadów, pomiędzy 1 sierpnia a 2 października 1944 r. Gdy w zeszłym roku organizowałem w Parlamencie Europejskim promocję książki Piotra Gursztyna (który, notabene, dzięki dobrej zmianie, został szefem TVP Historia) „Rzeź Woli. Zbrodnia nierozliczona”, to właśnie z myślą o przypomnieniu tych, którzy nie walczyli z bronią i z bronią nie ginęli, ale na swój sposób podjęli walkę z niemieckim okupantem przez sam fakt trwania i w dużej mierze współudziału w strukturach konspiracyjnych Państwa Podziemnego, a ginęli tylko dlatego, że byli Polakami i warszawiakami.

Amnezja „Wyborczej”

Przez wiele lat po II wojnie światowej, także niestety w III RP, do powstańców warszawskich strzelały – mówiąc metaforycznie – te środowiska, które były przeciwne polskiej niepodległości i upodmiotowieniu narodu polskiego. To całkowicie tłumiło, bo musiało, dyskusje o sensie Powstania – gdy w praktyce podnoszono rękę na ideę naszej niezawisłości, różnice w jego ocenie szły w kąt i racjonalności wybuchu walk powstańczych bronili nawet ci, którzy w prywatnych rozmowach wyrażali swoje wątpliwości. Tak pewnie zawsze nie będzie. Będzie przejawem pewnej normalności, jeśli kiedyś będziemy o tym rozmawiali spokojnie, merytorycznie, bez uzasadnionych podejrzeń, że ktoś, walcząc z ideą powstania, w gruncie rzeczy walczy z Polską.

Dziś nawet „Gazeta Wyborcza” weszła w rolę obrońcy warszawskich powstańców przed okropnym rządem Prawa i Sprawiedliwości. Zapomniał wół, jak cielęciem był? Mam dobrą pamięć, jak na historyka przystało, zatem doskonale pamiętam kampanię środowiska z ulicy Czerskiej, zohydzającą Armię Krajową. Artykuł Michała Cichego dowodził przed laty nie tylko antysemityzmu Armii Krajowej (sic!), ale też wręcz udziału jej żołnierzy w zbrodniach popełnianych na Żydach. Oni już może nie chcą tego pamiętać, amnezja to wygodna rzecz, gdy ucieka się w nią także po to, aby z własnej pamięci usunąć podłość, którą wyrządzono nieżyjącym już – a więc niemogącym się bronić – żołnierzom Polskiego Państwa Podziemnego. Ten atak „Wyborczej” na największą i najlepiej zorganizowaną podziemną armię okupowanej przez Niemców Europy przeszedł do historii hańby establishmentu polityczno-medialnego, który po PRL‑u odziedziczył więcej, niż myśli i co byłby chętny przyznać.

Jedyna taka generacja


W powstaniu AD 1944 ponieśliśmy – jako Polska i jako Warszawa – niebywałe straty. Mówią, że Stalin, widząc determinację Polaków, ich straceńczą odwagę, miał wycofać się z realizacji planu zakładającego jeszcze większą polityczno-ekonomiczno-militarną podległość powojennej Polski wobec Moskwy niż ta, która ostatecznie została zrealizowana w czasach PRL‑u. Czy tak było naprawdę? To przypuszczenie. Ale jedno wszak jest więcej niż pewne: żołnierze Powstania Warszawskiego i ludność cywilna stolicy przeszli do polskich dziejów jako ci, którzy walcząc o polską wolność, złożyli na ołtarzu Ojczyzny największą ofiarę: z własnego życia. Pewnie dlatego, że były to pokolenia II Rzeczypospolitej, które w polskiej szkole oddychały patriotyzmem – a nie kosmopolityzmem. Ludzie tej generacji każdego dnia, wiele lat przed słynnymi słowami wypowiedzianym przez prezydenta Johna F. Kennedy’ego, pytali samych siebie nie o to, co może dać im Ojczyzna – tylko o to, co oni mogą dać Ojczyźnie. Dlatego mają swoje zasłużone miejsce nie tylko w dziejach Narodu, ale też w moim, w naszych sercach. To było piękne pokolenie w sztafecie polskich pokoleń tworzących naszą wspólnotę narodową.

Cześć i chwała Bohaterom!

*tekst ukazał się w "Gazecie Polskiej Codziennie" (01.08.2016)


Data:
Kategoria: Polska

Ryszard Czarnecki

Ryszard Czarnecki - https://www.mpolska24.pl/blog/ryszard-czarnecki

polski polityk, historyk, dziennikarz, działacz sportowy, poseł na Sejm I i III kadencji, deputowany do Parlamentu Europejskiego VI, VII i VIII kadencji, były wiceminister kultury, były przewodniczący Komitetu Integracji Europejskiej i minister – członek Rady Ministrów, wiceprzewodniczący Parlamentu Europejskiego.

Komentarze 0 skomentuj »
Musisz być zalogowany, aby publikować komentarze.
Dziękujemy za wizytę.

Cieszymy się, że odwiedziłeś naszą stronę. Polub nas na Facebooku lub obserwuj na Twitterze.