Odważna decyzja premiera Sikorskiego przed 75. laty doprowadziła do podpisania porozumienia pomiędzy Polską i Rosją Sowiecką. Tzw. ukłąd Sikorski-Masjki, jest jednym z lepszych przykładów odpowiedniego uchwycenia tzw. "timingu" w polityce. To wówczas był w zasadzie jedyny moment na wydostanie z piekła "nieludzkiej ziemii" dziesiątek tysięcy uwięzionych tam w łagrach i na zsyłkach Polaków. Otworzyło to drogę do utworzenia Armii Andersa, która wyprwoadziła ich niczym swoista "Arka Noego" na szlak nadziei wiodący do Wolnej Polski...
Decyzja z 30 lipca 1941 roku możliwa była po tym, gdy dotychczasowi sojusznicy, którzy we wrześniu 1939 r. dokonali rozbioru Polski znaleźli się w stanie wojny. Tak jak rok 1914 otworzył nadzieję dla Wolnej polski po latach zaborów tak wybuch konfliktu 22 czerwca 1941 roku miedzy zaborcami z 1939 roku otworzył szansę dla odzyskania przez Polskę utraconej Wolności.
Sikorski i wielu innych polityków od razu wiedziało, iż to jest ten czas na działanie. Wiedzieli to również i inni - w tym ówczesny oponent Sikorskiego i jeden z czołowych przedstawicieli przedwojennego obozu rządowego - gen. Kazimierz Sosnkowski, który już 22 czerwca informował premiera Sikorskiego:
„Moim zdaniem czynne współdziałanie z Sowietami
w wojnie przeciwko Niemcom jest możliwe, a nawet wskazane... powinno
się wyrazić przede wszystkim w stworzeniu z jeńców polskich oraz ludności
polskiej powołanej pod broń, oddziałów wojskowych, jako samodzielnej armii
polskiej.”
A mimo to, to on wraz z prezydentem RP Władysławem Raczkiewiczem i ministrem spraw zagranicznych Augustem Zaleskim tworzyli wówczas obóz największych oponentów gen. Sikorskiego. Obóz - co nie było bez znaczenie - wywodzący się (w przeciwieństwie do gen. Sikorskiego) z obozu rządzącego przed wrześniową Polską.
Podnosili oni wówczas szereg kwestii formalnych uniemożliwiających ze strony polskiej podpisanie takiego układu Polsko-Sowieckiego. A to brak formalnej zgody prezydenta RP, a to nie zagwarantowanie w układzie przedwojennej polskiej granicy. Bieżąca walka o władzę w ośrodku rządowym na emigrację przesłaniała trzeźwą ocenę bieżącej sytuacji.
Tym bardziej było to zadziwiające, by byli to często doświadczeni politycy, którzy gdy Polska odradzała się po roku 1914 wykazywali się daleko idącym pragmatyzmem i chęcią działania w myśl zasady ich głównego mentora Józefa Piłsudskiego: "brać i nie kwitować".
To nauka również i dla nas dziś, by nigdy nie stawiać partykularnych interesów partyjnych ponad interes wspólnotowy., narodowy. By - jka mówieł gen. Władysław Anders - "odrzucać to co nas dzieli, a brać to co nas łaczy" pracy dla Polski.
Arkadiusz Urban
Arkadiusz Urban - https://www.mpolska24.pl/blog/arkadiusz-urban1
Publicysta, historyk, działacz społeczny i samorządowy. Ekspert i doradca wielu instytucji m.in.: szef zespołu doradców w Rządowym Centrum Studiów Strategicznych, ekspert w Biurze Bezpieczeństwa Narodowego, doradca w Kancelarii Prezesa Rady Ministrów, burmistrz warszawskiej Pragi. Działacz opozycji antykomunistycznej i więzień polityczny PRL-u.