Serwis używa plików cookies, aby mógł lepiej spełniać Państwa oczekiwania. Podczas korzystania z serwisu pliki te są zapisywane w pamięci urządzenia. Zapisywanie plików cookies można zablokować, zmieniając ustawienia przeglądarki. Więcej o plikach cookies możesz przeczytać tutaj.

Autorzy więcej

Czy Juncker gra na giełdowe spadki?

Czy Juncker gra na giełdowe spadki?
źródło: Wikipedia

W ciągu dwóch dni przywódcy państw UE uczestniczyli w dwóch szczytach: pierwszy formalny miał miejsce 28 czerwca przy udziale szefów rządów 28 państw członkowskich, drugi nieformalny odbył się dzień później w gronie już tylko 27 krajów - bez premiera Wielkiej Brytanii Davida Camerona. Ten w dzień po referendum zapowiedział swoja dymisję, ponieważ obywatele Zjednoczonego Królestwa opowiedzieli się za „wyjściem” Wielkiej Brytanii z UE wbrew jego rekomendacji. Pozostanie jednak na swym stanowisku do października bieżącego roku – I to wsparty jednomyślnym poparciem całej Izby Gmin (czy to nie piękny przykład dla polskiej opozycji, która nawet w chwilach gdy waza się żywotne interesy państwa nie jest w stanie wznieść się ponad swoje partykularne interesy). Rządząca Partia Konserwatywna wyłoni nowego przywódcę już 9 września, który po objęciu urzędu premiera zdecyduje o celach i ostatecznym kształcie strategii negocjacji z UE. To właśnie na przyszłym premierze spoczywać będzie decyzja o aktywowaniu procedury Artykułu 50. Traktatu Lizbońskiego regulującej mechanizm wyjścia państwa członkowskiego ze struktury UE. Czy i kiedy taki wniosek zostanie złożony (?) - pokaże przyszłość. Jeden z autorów tego artykułu rozmawiał paręnaście godzin temu w Brukseli z bardzo istotnym przedstawicielem partii torysów (skądinąd przeciwnik Brexitu), który wprost mówił, że procedura wyjścia będzie uruchomiona, a jednoczesne przewidywał możliwość – po spełnieniu pewnych warunków – drugiego referendum.

Giełdy bez paniki?

Londyński indeks FTSE 100 już w trzecim dniu po Brexicie odrobił straty wyrażone w lokalnej walucie. Brytyjski funt (GBP) po spadku aż o 11% w ciągu dwóch pierwszych dni, wczoraj pomniejszył straty o 3%  do 8%. po historycznym referendum. Inaczej inne europejskie giełdy, które pozostają na grubym minusie rzędu nawet kilkunastu procent. „Liderami” spadków okazują się przede wszystkim kontynentalne banki z Deutsche Bank i włoskim Unicredit na „czele stawki”. Ten drugi od Brexitu stracił ponad 30 proc. swej wartości! Nic w tym dziwnego, bowiem według zespołu analityków amerykańskiego banku inwestycyjnego Morgan Stanley owi niechlubni „liderzy” spadków mogą utracić płynność już w 2017 roku zaprzestając spłaty swoich wierzycieli. Ten „news” na dwa dni przed Brexitem winien wywołać siłę rażenia finansowej bomby jądrowej, jednak został skutecznie przemilczany przez rynek. Co dalej z sektorem finansowym strefy euro? Niech mówią fakty.

One day after”...

Nazajutrz po Brexicie Unicredit pożyczył 17 miliardów euro pożyczki z Europejskiego Banku Centralnego, z czego - bagatela - 7 miliardów w świeżym kapitale. Z kolei w poniedziałek włoski rząd nagle ogłosił, że jednorazowo dokapitalizuje lokalne banki na kosmiczną kwotę... 40 miliardów euro. I tu dochodzimy do sedna kosztów Brexitu. W nocy z piątku na sobotę przebywająca w USA szefowa Międzynarodowego Funduszu Walutowego, pani Christine Lagarde, komentowała na gorąco ostatnie wydarzenia, wskazując, że tak zwane smart money („mądry pieniądz”, czyli inwestorzy instytucjonalni) uwierzyło gremialnie, że Wielka Brytania pozostanie w Unii. Za wiarą poszedł żywy i dodatkowo potężnie zlewarowany pieniądz. I rzeczywiście przez kilka dni przed Brexitem brytyjski funt i FTSE 100 oraz niemal wszystkie światowe indeksy pięły się w górę i parły do przodu niczym rosyjski lekkoatleta na anabolikach. Być może zatem doszło do największej w historii nieudanej spekulacji właśnie pod pretekstem Brexitu. Jak mówią Amerykanie: rachunek już wkrótce przyjdzie pocztą...

Rozsądny Cameron i szkodnik Juncker

Decyzja premiera Davida Camerona i brytyjskiej Izby Gmin w „dzień po”, o faktycznym odłożeniu Brexitu w czasie, powstrzymała spadki na giełdach. Z drugiej strony przewodniczący Komisji Europejskiej Jean-Claude Juncker zachowuje się jak przysłowiowe dziecko w finansowej mgle. Gdyby, tak jak chce szef KE, Wielka Brytania natychmiast wyszła z Unii, spadki na giełdach i walutach (włączając polski złoty) byłyby wielokrotnie wyższe. Rynki dotknęłaby niczym niekontrolowana panika, a ofiarami okazałyby się banki strefy euro i polscy „frankowicze”. Juncker mówiąc wprost – zapewne jednak nieświadomie – gra na spadki. Już na marginesie wypada powiedzieć bez ogródek, że przewodniczący KE „stracił okazję, aby milczeć”, bo przecież jako byłego premiera Luxemburga (a człowiek podobnie jak kapitał ma swoją narodowość) trawi go bezsprzecznie potężny konflikt interesów. Jego kraj, członek UE i jednocześnie raj podatkowy w łonie Wspólnoty gra, być może, o uszczknięcie jak największego kąska z tortu „londyńskiego City”. Zdawałoby się, że jest to już na wyciągnięcie ręki. Czy Juncker w swym zapale nie wita się przedwcześnie z przysłowiową gąską?

Polska lekcja

Przez chwilę wróćmy do raportu Morgan Stanley wskazując na drobny, zdawałoby się, acz wielce mówiący szczegół. Otóż, raport został sygnowany nie przez pojedynczego analityka, a przez zespół pod kierunkiem Grega Case i Jackie Ineke, co w języku finansów dodaje mu znaczenia i rzuca na wagę cały autorytet tej szacownej instytucji finansowej. Morgan Stanley rzeczywiście wierzy, że dwa z systemowych banków strefy euro mogą utracić płynność już w przyszłym roku. Oba te banki działają również na polskim rynku i zbierają depozyty od polskich obywateli. Ponawiamy zatem, niczym echo i to zdecydowanie, nasz apel do decydentów i nadzoru nad polskim sektorem finansowym. Należy czym prędzej „zrepolonizować” Prawo Bankowe i Prawo Ubezpieczeniowe, doprowadzić do ustawodawstwa skrojone na naszą miarę zapisy dwóch unijnych dyrektyw: o przymusowej restrukturyzacji banków, a przede wszystkim o ochronie klientów banków, którzy zaciągają kredyt hipoteczny w celu nabycia nieruchomości. I przede wszystkim w żadnym przypadku nie należy zwlekać z rozbrojeniem „tykającej bomby” (słowa Marka Belki), jaką są w Polsce, tak zwane „kredyty frankowe”. W taki sposób najskuteczniej opowiemy się za Unią Europejską suwerennych państw i narodów, czyli Europą Ojczyzn.


Ryszard Czarnecki, Jerzy Bielewicz

Data:
Kategoria: Gospodarka

Ryszard Czarnecki

Ryszard Czarnecki - https://www.mpolska24.pl/blog/ryszard-czarnecki

polski polityk, historyk, dziennikarz, działacz sportowy, poseł na Sejm I i III kadencji, deputowany do Parlamentu Europejskiego VI, VII i VIII kadencji, były wiceminister kultury, były przewodniczący Komitetu Integracji Europejskiej i minister – członek Rady Ministrów, wiceprzewodniczący Parlamentu Europejskiego.

Komentarze 0 skomentuj »
Musisz być zalogowany, aby publikować komentarze.
Dziękujemy za wizytę.

Cieszymy się, że odwiedziłeś naszą stronę. Polub nas na Facebooku lub obserwuj na Twitterze.