Serwis używa plików cookies, aby mógł lepiej spełniać Państwa oczekiwania. Podczas korzystania z serwisu pliki te są zapisywane w pamięci urządzenia. Zapisywanie plików cookies można zablokować, zmieniając ustawienia przeglądarki. Więcej o plikach cookies możesz przeczytać tutaj.

Autorzy więcej

Rajmund Pollak: Skazany na zapomnienie!!!

W dniu 6 luty 1981roku zakończył się strajk generalny całego ówczesnego województwa bielskiego (Podbeskidzia)! To nie rocznica ale tekst pokazuje drogę i życie Rajmunda Pollaka który zawsze walczy o ludzi pracy, a obecnie jest blogerem Nowego Ekranu.

Gdy przeczytałem w styczniu na portalu pracowniczym Fiatowiec o obchodach 29 rocznicy strajku na Podbeskidziu ( tekst opublikowano 05.02.2010r.), to zrobiło mi się bardzo, bardzo przykro, bo poczułem się skazanym na zapomnienie przez aktualnych działaczy Komisji MOZ NSZZ "Solidarność" Fiat Auto Poland i Zarządu Regionu NSZZ Solidarność Podbeskidzie, z których nikt, ale to absolutnie nikt nie zadzwonił do mnie z informacją kiedy i gdzie będzie spotkanie uczestników strajku.

Nie liczyłem na jakiekolwiek zaproszenie, bo z aktualnych etatowych związkowców MOZ "S" FAP tylko jeden (niedawny kolega ) brał udział w tym strajku, ale najprawdopodobniej nie chciał się wychylać i nawet nie zadzwonił z życzeniami urodzinowymi, a ja w styczniu skończyłem już 57lat.

Jestem na bezrobociu, poza bramą, ale nie mogę milczeć, gdy widzę jak osoby, które nie brały udziału w protestach pamiętnego stycznia i lutego 1981roku decydują teraz kogo nie należy zapraszać na obchody rocznicowe! Nie mogę również udawać, że o niczym nie wiem, gdy pojawiają się plany "upiększenia" historycznego ołtarza, który powstał w FSM-ie 6-go lutego 1981roku i który tak bardzo niepokoił dyrektora Emmo, że doszło w 2009roku do czasowego usunięcia tego symbolu oporu załogi FSM-u i dopiero stanowcza postawa załóg Grupy Fiat (blog pracowniczy Fiatowiec jako pierwszy ujawnił ten skandal) sprawiła, że ołtarz powrócił, a Emmo musiał odejść!

Warto wyraźnie ujawnić również fakt, że ani Artur Kasprzykowski ani Andrzej Grajewski (autorzy książki "Czas próby") nie brali bezpośredniego udziału w strajku na Podbeskidziu w 1981roku! Tak to bywa, że czasem najwięcej mają do powiedzenia osoby, których nie było wtedy wewnątrz FSM!!!

W styczniu 1981 roku byłem szeregowym członkiem NSZZ "Solidarność" i pracowałem na montażu głównym samochodów Fiat 126p . Jan Frączek pracował wtedy na sąsiednim wydziale "Syreny", Andrzej Kralczyński był Przewodniczącym Służb Centralnych NSZZ "Solidarność" FSM , Antoni Włoch pracował na lakierni, a Przewodniczącym Zarządu Regionu "S" był słynny Patrycjusz Kosmowski.

Nie wiem dlaczego w roku 2010 obchodzono rocznicę tak wcześnie, bo strajk generalny w Województwie Bielskim rozpoczął się dopiero 27 stycznia 1981 roku.

Warto przypomnieć kulisy tamtego strajku, o których nie piszą Kasprzykowski i Grajewski (kumple Marcina Tyrny szefa Regionu Podbeskidzie”S”, byłego wicemarszałka Senatu, współodpowiedzialnego za likwidację województwa bielskiego). Otóż trwał wtedy ogólnopolski strajk rolników, a w Bielsku-Białej i w całym PRL-u, dygnitarze z PZPR i MO pomnażali swoje majątki podczas gdy zwykły obywatel miał w sklepach puste półki.

Decyzja o strajku generalnym w woj. bielskim zapadła wbrew Komisji Krajowej NSZZ "Solidarność". Obrady Komitetu Strajkowego i negocjacje były transmitowane przez radiowęzły wszystkich strajkujących fabryk.

Pamiętam, jak byłem zaskoczony gdy z głośników rozległ się głos Lecha Wałęsy, który zatelefonował z Gdańska i zażądał natychmiastowego przerwania strajku i powrotu do pracy. Antek Włoch, który reprezentował m.in. wtedy FSM w historycznej "Bewelanie" powiedział mi zaraz po strajku na spotkaniu rodzinnym, że wtedy pojawiło się po raz pierwszy pytanie :

"Po czyjej stronie tak naprawdę jest Lech Wałęsa"?

Wróćmy jednak do FSM. To był strajk okupacyjny, a zatem nikt nie opuszczał zakładu poza przypadkami losowymi i zwykłymi tchórzami . Jedzenie strajkującym dostarczały rodziny, ale była też pomoc ze strony rolników indywidualnych i zupełnie postronnych mieszkańców miasta. Cała ochrona zakładu była opanowana przez komitet strajkowy.

Uczestniczyłem również w takich patrolach z biało-czerwonymi opaskami na ramionach.

Czuliśmy się jak powstańcy i byliśmy przygotowani na obronę zakładu przed ZOMO. Wśród strajkujących byli też kapusie i szybko wyszły na zewnątrz informacje, że w razie ataku, to milicja musi się liczyć z faktem, że na spawalni są butle z acetylenem, na lakierni beczki z materiałami, których żadna armatka wodna nie jest w stanie zneutralizować, a wszędzie pełno śrub, nakrętek i dźwigni, które rzucone w kierunku oddziałów pacyfikacyjnych przebiją każdą tarczę z plexi czy innego materiału . Potężną bronią przeciw ewentualnej interwencji ZOMO mogły być również gaśnice, których nigdzie nie brakowało. Teraz się o tym nie pisze, ale wtedy były prowadzone przygotowania do obrony, a w fabryce samochodów istniało znacznie więcej możliwości przeciwstawienia się zwartym oddziałom ZOMO i ORMO aniżeli nawet na kopalniach. Wtedy byłem młody i nie myślałem o konsekwencjach, dzisiaj pewnie nie zgodziłbym się nawet na rozważanie takiej możliwości .

Zresztą w obecnych czasach żaden oddział policji nie przyjechałby do pacyfikacji strajku, bo Ustawa o Policji w ogóle nie przewiduje możliwości wykorzystania stróżów prawa do łamania strajków.

Zagrożenie interwencją było wtedy realne i dlatego całą dobę były rozstawiane warty na wszystkich wydziałach, a w nocy zdarzały się gdzieniegdzie fałszywe alarmy, a czasem głupie kawały.

Raz któryś z monterów wsadził rękawicę gumową pod nadwozie, w którym drzemał jego kolega i napełniał ją tak długo sprężonym powietrzem aż z hukiem pękła, a odgłos tego hałasu postawił na nogi niemal cały wydział WP14 . Niektórzy myśleli, że to już ZOMO naciera, a inni, że pękła jakaś dętka użyta za podgłówek .

Należy w tym miejscu wyjaśnić, że nikt nie spał na styropianie, bo na wydziale było tyle tapicerki, dywaników, podsufitek , opon i dętek, że każdy mógł znaleźć coś odpowiedniego dla siebie.

Po strajku nabywcy maluchów dziwili się dlaczego te podsufitki odstają od dachu, dywaniki wystają poza karoserie, a siedzenia są tak zapadłe jakby ktoś po nich skakał. Jednak deficyt aut był tak ogromny, że nikt nie wybrzydzał z powodu takich "drobiazgów" .

Innym zdarzeniem, które nie zapomnę do końca życia, to była pierwsza noc strajku, kiedy nie dało się zasnąć z powodu szczurów i myszy, które wylazły z zakamarków. Koty były tylko w budynku BOT, a zatem sami musieliśmy te gryzonie zneutralizować. Wyglądało to mniej więcej tak, że ustawiliśmy się w koło i gdy do środka wlazło jakieś czarne paskudztwo, to spadała na niego, ( albo na nią ) oparcie lub siedzenie pasażera . Po dwóch godzinach nie było na wydziale już ani jednego szczura, a siedzenia i oparcia, których użyliśmy do "polowań", zostały później zamontowane do malucha pilotowanego dla jednego z sekretarzy wojewódzkich PZPR.

Strajk miał różne fazy . Były chwile euforii, były chwile zwątpienia, ale też był podział na "my" i "oni" . Ten podział wcale nie przebiegał na linii dozór i pracownicy, bo na WP14 strajkowali wszyscy, łącznie z brygadzistami, mistrzami oraz kierownikami!

Natomiast ci "oni" to byli ORMOwcy zatrudnieni na różnych stanowiskach, SB-ecy zakamuflowani na różnych wydziałach , członkowie PZPR oraz aktywiści CRZZ(Centralnej Rady Związków Zawodowych)i oczywiście cała dyrekcja. Pamiętam jak dyrektor Stekla groził mi ( a byłem wtedy mistrzem), że nigdy nie awansuję za ten udział w strajku.

To, że strajk na Podbeskidziu zakończył się szczęśliwie, a ówczesny premier Pinkowski stracił ciepłą posadkę zawdzięczaliśmy Episkopatowi Polski!!!Gdy biskupi rozpoczęli mediacje, to pojawił się w Bielsku-Białej Lech Wałęsa i … poparł strajk.

Przypomnę , że na zakończenie strajku dnia 6 lutego Roku Pańskiego 1981 odbyła się na ówczesnym wydziale mechanizmów FSM historyczna msza święta. Była to w województwie bielskim pierwsza msza katolicka wewnątrz zakładu pracy po II-giej Wojnie Światowej. Jedynie w Kopalni "Silesia" w Czechowicach Dziedzicach miały jeszcze miejsce nabożeństwa dla górników, ale poza górnictwem, którego patronkę świętą Barbarę nawet komuniści bali się ruszyć – wewnątrz żadnego zakładu pracy na Podbeskidziu nie powstał na wydziale produkcyjnym tak wymowny ołtarz jak w lutym 1981 w FSM .

Na ołtarzu centralnie zawisnął krzyż, nieco poniżej napis SOLIDARNOŚĆ, a tuż pod tym napisem portret Jana Pawła II Papieża Polaka.

Nawet w stanie wojennym aktywiści PZPR-u nie ważyli się usunąć ołtarza . Po 13 grudnia 1981 roku było to jedyne PUBLICZNE miejsce w Bielsku-Białej poza Kościołami Katolickimi , gdzie widniał dumnie krzyż i napis SOLIDARNOŚĆ.

ORMOwcy i SBecy długo kombinowali jaki znaleźć pretekst , aby w stanie wojennym usunąć ten OŁTARZ!

Najpierw chciano przeprowadzić remont całej ściany , aby usunąć ołtarz , ale bezpieka obawiała się większego konfliktu z biskupem Rakoczym , który był bliskim współpracownikiem Karola Wojtyły i poprzestano na zdjęciu pewnej nocy – cichaczem napisu SOLIDARNOŚĆ, pozostawiając nietknięty krzyż i portret Papieża Polaka .

Ołtarz stanowił zawsze miejsce szczególnej nadziei dla pracowników bielskiego zakładu FSMu -zawsze były świeże kwiaty, a często paliły się również znicze.

W 1989 roku powrócił na ołtarz napis SOLIDARNOŚĆ. Po skandalicznie przeprowadzonej prywatyzacji ołtarz stanowił dalej miejsce przed którym zatrzymywali się nie tylko katolicy, ale niemal każdy pracownik, który przechodził przez tą halę albo tutaj pracował.

Dopiero włoski dyrektor Emmo kazał ściągnąć ten ołtarz w 2009roku pod pretekstem remontu.

Portal pracowniczy, wtedy jako pierwszy podniósł protest przeciwko takiej obrazie naszych uczuć religijnych, a miesiąc po artykule jaki ukazał się na portalu "Newsweek’a" zaprotestował MOZ NSZZ "Solidarność" Fiat Auto Poland i ołtarz powrócił na swoje miejsce.

Kiedy teraz dzwonią do mnie starzy pracownicy, że podobno istnieją plany "upiększenia" ołtarza, lub postawienia w tym miejscu bardziej okazałego i bardziej artystycznego, to ośmielam się znowu przypomnieć, że:

CAŁA HISTORYCZNA WARTOŚĆ TEGO OŁTARZA POLEGA NA JEGO SKROMNOŚCI I NA TYM , ŻE ON JEST TAKI JAK W PAMIĘTNYM 1981 roku!

Dzisiaj mamy 2010 rok i wielka szkoda, że ci, którzy nie uczestniczyli w tamtym strajku ani nigdy nie potrafili zorganizować nawet godzinnego strajku ostrzegawczego, decydują teraz kogo nie należy zapraszać na obchody rocznicowe !

Pozdrawiam wszystkich pracowników FIAT GROUP w Polsce,

Rajmund Pollak

 

Szanowni Państwo, Drodzy Czytelnicy,

Redakcja Bloga Pracowniczego Fiatowiec z wielkim ubolewaniem przyjęła informację o tym, że Rajmund Pollak został wycięty z listy zaproszonych gości na uroczystości rocznicowe „Strajku na Podbeskidziu”. My pracownicy oraz ludzie dawnej Solidarności FSM obecnie pracujący w FAP nie pozwalamy na takie traktowanie naszych członków. Nas nie interesuje to, że obecna MOZ NSZZ Solidarność FAP i spółek wyrzuciła ze swoich szeregów Pollaka, bo my tego faktu nie przyjmujemy do wiadomości.

Mamy nadzieję, że jeszcze przyjdzie czas aby Was obecnych działaczy „S” z tego i innych faktów rozliczyć, bo jest więcej ciekawych oraz bulwersujących zdarzeń w waszym działaniu. Pragniemy podkreślić, że dla nas prawdziwym symbolem tamtych czasów oraz zmian jakie dzięki temu w naszym kraju nastąpiły jest ta dawna panna „S” oraz Rajmund Pollak i nie pozwalamy na deprecjonowanie jego zasług wniesionych w walkę o poprawę bytu pracowników FSM, a następnie Grupy Fiata w Polsce.

Właśnie takich działaczy jak Rajmund nam nadal potrzeba i szkoda, że tego nie rozumie obecna siła przewodnia, która obsiadła jak stonka stołki w obecnych strukturach „Solidarności” nie tylko w zakładach Fiata ale w całym kraju. Panie i Panowie działacze Wy jesteście obecnie zwykłymi urzędnikami związkowymi jak mówi Władysław Frasyniuk, a nie prawdziwymi działaczami z krwi i kości, co my w pełni potwierdzamy.

W tym miejscu - Dziękuję Rajmundowi Pollakowi w imieniu wszystkich pracowników wspierających redakcję Fiatowca oraz TKZ Solidarność.pl w Polskiej Grupie Fiata za to, co do tej pory zrobił dla nas wszystkich. Mamy nadzieję, że będzie nam dane jeszcze się w przyszłości razem spotykać przy następnych obchodach rocznicy słynnego strajku Podbeskidzia.

Szanowny Panie Rajmundzie,

Dobrze, że Pan jest i przypomina całą prawdę, a nie tylko to, co jest wygodne obecnym elitom związkowym i politycznym z tamtych czasów. Młodzi Polacy obecnie pracownicy, a jest ich w naszej fabryce bardzo wielu nigdy nie słyszeli tego o czym Pollak pisze i to jest ważne by poznać obie strony medalu. W FSM było wiele ciekawych zdarzeń i mam nadzieję, że jeszcze o tym na blogu pracowniczym napiszemy. Obecnie pracujemy nad strajkiem z lat 90, bo wtedy wypełzli z niebytu i na stołki wdrapali się obecni kolaboranci.

Fiatowiec

Tekst zamieszczamy na Nowym Ekranie, bo w związku z likwidacją naszego bloga na Newsweek’u zabrano nam naszą historię. Odpowiedzialni za ten czyn myśleli, że uda się nas wymazać i zablokować w sieci, ale to ich niedoczekanie, bo my nie robimy tego dla kasy, ale ze względu na cel nadrzędny jakim jest Wolna Polska, a wniej lepszy byt ludzi pracy.

Data:

Fiatowiec

Zawsze na straży prawa. Opinie i wywiady z ciekawymi ludźmi. - https://www.mpolska24.pl/blog/zawsze-na-strazy-prawa-opinie-i-wywiady-z-ciekawymi-ludzmi

Fiatowiec: bloger, dziennikarz obywatelski, publicysta współpracujący z "Warszawską Gazetą". Jestem długoletnim pracownikiem FIATA.Pomagam ludziom pracy oraz prowadzę projekty obywatelskie.

Komentarze 0 skomentuj »
Musisz być zalogowany, aby publikować komentarze.
Dziękujemy za wizytę.

Cieszymy się, że odwiedziłeś naszą stronę. Polub nas na Facebooku lub obserwuj na Twitterze.