Serwis używa plików cookies, aby mógł lepiej spełniać Państwa oczekiwania. Podczas korzystania z serwisu pliki te są zapisywane w pamięci urządzenia. Zapisywanie plików cookies można zablokować, zmieniając ustawienia przeglądarki. Więcej o plikach cookies możesz przeczytać tutaj.

Autorzy więcej

Kaukaz nie chce Rosji

Kaukaz nie chce Rosji
źródło: (Pixabay)

Rosja liczy 145 milionów ludzi (i się zmniejsza, mimo pronatalistycznej polityki Putina), zaś mała Gruzja ledwie 4,5 miliona, a nieco większy Azerbejdżan około 10 milionów ‒ a mimo to sprawiają sporo kłopotu Moskwie.

Tbilisi i Baku dalej od Rosji?

Tbilisi podpisało z Unią Europejską umowę stowarzyszeniową – tak, jak Kijów i Kiszyniów ‒ a Baku, w przeciwieństwie do Erywania czy Mińska, nie weszło do neo-ZBiR czyli unii euroazjatyckiej. Władze gruzińskie nie patyczkują się, niestety, z opozycją, w więzieniu od trzech lat siedzi były premier, ale też już były burmistrz stolicy państwa ‒choć geopolitycznie wciąż Gruzja jest po stronie Zachodu. Na pewno nie tak spektakularnie, jak za czasów byłego prezydenta Micheila Saakaszwilego – teraz gubernatora Odessy. Jeżeli jednak w ostatnich rozmowach ze mną w Tbilisi kurs na NATO deklarowali i prezydent Giorgi Margwelaszwili i premier Giorgi Kwirikaszwili i przewodniczący jednoizbowego parlamentu Dawid Usupaszwili (był dopiero co w naszym kraju na obchodach 1050-lecia Państwa Polskiego) ‒to nie są to tylko czcze słowa. W narodowym interesie Gruzinów jest zbliżenie z układem euroatlantyckim i europejskim. Wszyscy oni mogą, mniej lub bardziej żwawo czy chętnie, krytykować Zjednoczony Ruch Narodowy „Miszy” Saakaszwilego za zbytnie machanie szabelką na Rosję, gdy UNM był u władzy, ale zasadniczego kursu polityki zagranicznej Tbilisi nie zmienią. Gruzini zmienili władzę przed czterema laty nie dlatego, że chcieli, z powrotem gruziński pociąg wepchać na rosyjskie tory, ale z powodów wewnętrznych. Stolica wypiękniała dzięki ekipie Saakaszwilego, ale politykę gospodarczą ówczesnego rządu i swoistą arogancję władzy oceniono bardzo surowo. Skądinąd dziś poparcie dla rządu właśnie z powodów braku sukcesów ekonomicznych spadło do najniższego poziomu od 2012 roku. Brak miłości do władzy w tym gruzińskim romansie nie oznacza wcale zakochania się w opozycji. Spadek poparcia dla obozu oligarchy Bidziny Iwaniszwilego (koalicja „Gruzińskie Marzenie”) nie jest automatycznie wzrostem woli do głosowania na opozycję uosabianą głównie przez byłego kandydata na prezydenta, niegdyś szefa parlamentu, szanowanego, spokojnego, choć nie nazbyt charyzmatycznego Dawida Bakradze. Trzech na pięciu wyborców deklaruje dziś, że nie wie na kogo zagłosuje w październikowych wyborach. Czy potwierdzą się globalne trendy, że niezdecydowani w końcu głosują głównie na opozycję? Nie jest to oczywiste.

Władza władzą, ważniejsze w dłuższym wymiarze czasowym jest to jak reaguje gruzińskie społeczeństwo. A reaguje, w obliczu rosyjskich apetytów imperialnych, świetnie. W listopadzie poparcie dla członkostwa Gruzji w Unii wyraziło 58% obywateli. To wzrost w porównaniu z sierpniem 2015 aż o 11%. Ale ta europejska moneta (nie mylić z euro!) ma swój rewers: w połowie 2014 to poparcie było znacznie wyższe, sięgając blisko 80(!) %. Ciekawe, że wzrosło również w ciągu kilkunastu miesięcy, choć znacznie słabiej ‒ tylko o 4% ‒ wsparcie dla... integracji Gruzji z unią euroazjatycką (z 20 do 24 %). Z drugiej strony kilka miesięcy wcześniej poparcie dla tego rosyjskiego projektu wynosiło aż 28%. Gorzej, że rosyjska propaganda i niektóre idiotyczne działania samej Unii Europejskiej sprawiły, że w ciągu ostatnich dwóch lat wzrosła aż o 13% liczba tych, którzy uważają, iż UE podważy gruzińskie tradycje. Tak sądzi już aż 43 % obywateli Sakartwelo. A jednocześnie połowa Gruzinów twierdzi, że to UE i USA lepiej wspierają Gruzję, a mniej niż jedna czwarta wymienia w tym kontekście Rosję... Zresztą dołująca ekonomicznie Moskwa niewiele ma do zaproponowania ‒ a Bruksela wręcz przeciwnie: w zeszłym roku Unia zwiększyła pomoc dla Tbilisi o jedną trzecią ‒ z 65 do 100 milionów euro. A Kreml w rewanżu ma dla dumnych Gruzinów tylko pogróżki. Nic więc dziwnego, że w zeszłym roku ponad trzy czwarte mieszkańców tego kaukaskiego państwa za główne zagrożenie dla Gruzji uważało Rosję.

Państwo Islamskie za progiem

Słów kilka o miejscowych muzułmanach. Przez Gruzję wiedzie szlak, którym ochotnicy z islamskiego Kaukazu Północnego przenikają do Iraku i Syrii. Tzw. „Państwo Islamskie” już ogłosiło powstanie „Prowincji Kaukaskiej”. Następna ma powstać „Prowincja Gruzińska”. Około 50 Gruzinów ‒ wyznawców Proroka walczyło w szeregach ISIS. Walczyło, bo niemal połowa z nich zginęła. Rekrutowali się z 600-tysięcznej wspólnoty islamskiej (inne źródła mówią o 450 tysiącach) mieszkającej w blisko tysiącu muzułmańskich wsiach i osiedlach. Korzystają z mniej więcej trzystu meczetów, z czego sporo mieści się po prostu w zwykłych mieszkaniach.

Zupełnie inaczej jest w sąsiednim muzułmańskim Azerbejdżanie. To dlatego, choć jego ludność jest dwa razy większa niż Gruzji, ochotników do walk po stronie ISIS było aż sześć razy więcej. Jednak władze w Baku swoich radykałów starają się trzymać krotko: Wielki Mufti Kaukazu wypowiedział się, że „wyjazdy do Syrii są błędem”, zwłaszcza, gdy robi się to dla pieniędzy... Po zamieszkach islamskich pod koniec zeszłego roku wprowadzono zakaz pełnienia funkcji religijnych przez absolwentów uczelni spoza Azerbejdżanu. Wszystko to po to, aby np. Arabia Saudyjska czy Iran nie grały kartą „młodych, wykształconych” imamów czyli nie eksportowali „islamskiej rewolucji” do zlaicyzowanej ojczyzny Azerów.

Co łączy jedno z dwóch najstarszych chrześcijańskich krajów świata ‒ Gruzję ‒ z członkiem wspólnoty państw islamskich ‒ Azerbejdżanem? Poza położeniem geograficznym jest to niewątpliwie więcej niż sceptyczny stosunek do Rosji. Cóż, nieprzyjaciel naszych nieprzyjaciół jest naszym przyjacielem...




Data:
Kategoria: Świat

Ryszard Czarnecki

Ryszard Czarnecki - https://www.mpolska24.pl/blog/ryszard-czarnecki

polski polityk, historyk, dziennikarz, działacz sportowy, poseł na Sejm I i III kadencji, deputowany do Parlamentu Europejskiego VI, VII i VIII kadencji, były wiceminister kultury, były przewodniczący Komitetu Integracji Europejskiej i minister – członek Rady Ministrów, wiceprzewodniczący Parlamentu Europejskiego.

Komentarze 0 skomentuj »
Musisz być zalogowany, aby publikować komentarze.
Dziękujemy za wizytę.

Cieszymy się, że odwiedziłeś naszą stronę. Polub nas na Facebooku lub obserwuj na Twitterze.