Serwis używa plików cookies, aby mógł lepiej spełniać Państwa oczekiwania. Podczas korzystania z serwisu pliki te są zapisywane w pamięci urządzenia. Zapisywanie plików cookies można zablokować, zmieniając ustawienia przeglądarki. Więcej o plikach cookies możesz przeczytać tutaj.

Autorzy więcej

Maczugą w Sąd Najwyższy

Wziął i się zawziął cały establishment sądowniczy na walkę z władzą, czego spodziewanym skutkiem jest uchwała Sądu Najwyższego o tym, że orzeczenia TK mają być przestrzegane, nawet jeżeli nie zostaną opublikowane przez rząd.

Specyfika całego zamieszania polega na tym, że władza sądownicza to władza rozstrzygania sporów, która z definicji musi być bezstronna. Porobiło się tak w polskim systemie prawnym z tego względu, że władza sądownicza stała się stroną sporu politycznego, a że nie ma nad nią jakiejś kolejnej nadwładzy - władnej rozstrzygać spór, którego częścią jest ta władza, która ma go nominalnie rozstrzygać - mamy klincz, z którego nie ma prawnego wyjścia.

Nie jest możliwy do pomyślenia demokratyczny system prawny, który rozwiązywałby tego typu zapętlenia, bo jeżeli władza, która ma rozstrzygać, staje się stroną sporu, wtedy pojawia się logiczna konsekwencja, że już nie ma komu rozstrzygać.

Z tego punktu widzenia górnolotne i buńczuczne odwoływanie się polityków PIS-u do suwerena, czyli do narodu, wcale nie jest takie głupie – w ostatecznym rozrachunku ten spór rozstrzygnie nie kto inny, tylko naród właśnie, bo rząd będzie musiał skapitulować, kiedy zacznie mu na łeb lecieć poparcie społeczne. Jeżeli mu lecieć nie zacznie, wtedy spokojnie przeczeka kryzys i wygra następne wybory.

Kiedy władza sądownicza staje się stroną sporu, nie może już chodzić o prawo. I nie chodzi tu o prawo w najmniejszym stopniu, prawo jest tylko narzędziem, którym można sobie wywijać całkowicie dowolnie, wykręcając znaczenie słów i przepisów, które same w sobie są przecież oczywiste nawet dla laika. Jeżeli w konstytucji jak wół stoi, że „orzeczenie TK wchodzi w życie z dniem ogłoszenia”, a SN wydaje uchwałę, że orzeczenie TK jest ważne bez ogłoszenia, to ktoś tu kpi albo o drogę pyta. Trzeciej opcji nie ma. Zresztą, co będziemy daleko szukać – działania CBA w tym samym sądzie, na podstawie tych samych dowodów, były dwa razy uznane za legalne, a raz za nielegalne, po czym Mariusz Kamiński wylądował z wyrokiem więzienia. To jest „dualizm prawny”, to jest farsa czy co to, przepraszam, jest? Bo się nieco pogubiłem, chociaż chyba nie tak bardzo jak sędzia Łączewski, który pogubił się do tego stopnia, że przypadkowo dotarł na spotkanie z fikcyjnym Tomaszem Lisem.

Nie udziela mi się atmosfera paniki i ekscytacji, która opanowuje media społecznościowe i portale za każdym razem, kiedy wybucha jakiś nowy wątek sporu o TK. Konsekwentnie bronię decyzji PIS-u o wejściu w ten spór, a za każdym razem, kiedy jakieś gremia sędziowskie zaczynają dla odmiany bronić konstytucji, tylko utwierdzam się w przekonaniu, że było to nie do uniknięcia tym bardziej, że w najgłębszym sensie pojęcia „demokracja” zawiera się prawo PIS-u do wyboru wszystkich pięciu sędziów, bo wszystkim pięciu kończyła się kadencja już po wyborach parlamentarnych. Cała reszta to didaskalia i triki prawnicze.

Uchwała SN, jak wyżej wspomniałem, była do przewidzenia, PiS powinien więc być na nią przygotowany i sprawnie zareagować. No i co z tego, że powinien. Wychodzi rzecznik Beata Mazurek i wali cepem prosto między oczy: SN to „grupa kolesi”.

Nie wiem, jakim cudem w poważnej podobno partii na stanowisku rzecznika klubu mógł pojawić się ktoś, kto w kluczowym momencie walki politycznej dumnie przeładowuje pistolet, nabiera powietrza, reguluje oddech, stabilizuje pozycję i strzela sobie prosto w stopę. Wypowiedź poseł Mazurek jest tak bezmyślna, że aż zakrawa na sabotaż. Ostatnia rzecz, której PiS teraz potrzebuje, to zaognianie konfliktu w warstwie retorycznej, a tymczasem rzecznik klubu, czyli osoba, która powinna zawsze i wszędzie wiedzieć, co i po co mówi, podaje opozycji i jej mediom na tacy wymarzonego gotowca, pokazującego arogancję władzy.

Nie mam pojęcia, jak można tego nie rozumieć. Jeżeli PiS nie chce na sporze o TK wyłożyć dobrej zmiany, musi bombardować spokojem (tak, jak bombarduje nim premier Szydło), żeby być przeciwwagą dla rozhisteryzowanej opozycji. PiS ma większe niż początkowo ktokolwiek zakładał przyzwolenie na okładanie się z sądami, trybunałami i autorytetami, ale nie dlatego, że wyborcy analizują paragrafy i wychodzi im, że to TK jest niezgodny z konstytucją, tylko dlatego, że w TK, a w szczególności w jego niebywale butnym prezesie, ogniskuje się arogancja autoreplikującej się od kilkudziesięciu lat bez żadnej kontroli, i dotkniętej przez to kompleksem Pana Boga, elity sędziowskiej, na którą alergicznie reaguje każdy Polak, który miał nieprzyjemność zetknięcia się z polskim wymiarem sprawiedliwości.

Beata Mazurek, która opowiada o „grupie kolesi”, jest przejawem dokładnie takiej samej arogancji, tylko że elity rządzącej. Po jej wypowiedzi posłowie PiS-u chodzą po mediach i się głupio tłumaczą, tymczasem powinna ona polecieć z hukiem z funkcji rzecznika, przy zapewnieniu partii, że szanuje ona sędziów SN, nie może jednak przychylić się do treści ich uchwały, gdyż po pierwsze, po drugie, po trzecie.

Zamiast finezji mamy więc walkę na maczugi, która w dłuższej perspektywie będzie dla rządzących zabójcza, bo rozhuśta emocje do tego stopnia, że nie tylko żyjący każdą polityczną wypowiedzią panikarze z mediów społecznościowych stracą poczucie bezpieczeństwa, ale stracą je również zwykli (normalni?) obywatele i zadziała ten sam mechanizm, który zmiótł PiS poprzednim razem. Władza, która nie jest w stanie zapewnić poczucia bezpieczeństwa, ląduje na oucie w trybie natychmiastowym.

Moim zdaniem powodów do paniki jeszcze nie ma. Grożą nam dwa porządki prawne, ale wbrew pozorom PiS ma ciągle sporo możliwości, żeby panować nad sytuacją – może np. nowelizować uchwalone ustawy w niektórych punktach, uznanych przez TK za niekonstytucyjne, nie publikując przy tym oczywiście wyroków TK. Ba, może to robić jeszcze zanim TK cokolwiek orzeknie, czyniąc takie orzeczenie bezsensownym. Tylko że tu trzeba być lisem, nie lwem. Cóż, najwyraźniej posłowie PiS-u mają do lisa jakiś dziecinny, niezrozumiały uraz. W ogóle nie wiem, o co może chodzić.

Zapraszam na FB

https://www.facebook.com/t.laskus

Zapraszam do śledzenia na TT

https://twitter.com/tomeklaskus

Data:
Kategoria: Polska

Tomek Laskus

Tomek Laskus - https://www.mpolska24.pl/blog/tomek-laskus

Student UW
Twitter: https://twitter.com/tomeklaskus
Facebook: https://www.facebook.com/t.laskus

Komentarze 0 skomentuj »
Musisz być zalogowany, aby publikować komentarze.
Dziękujemy za wizytę.

Cieszymy się, że odwiedziłeś naszą stronę. Polub nas na Facebooku lub obserwuj na Twitterze.