Państwo musi wypłacić bandycie, 77- krotnemu mordercy, odszkodowanie za "nieludzkie" traktowanie. To tylko on okazał miłosierdzie swoim ofiarom oszczędzając im trudów ziemskiego życia.
Całe szczęście, że Norwegia nie jest członkiem EU, bo już grzmiałaby Komisja Wenecka i cały ten brukselski chłam, że zaraz nauczą ich demokracji.
Ale do rzeczy. Leją się krokodyle łzy nad zdechniętą postpeerelowską Konstytucją. Dobrze, że zima była latoś słaba, bo od tego płaczu w Warszawie Wisła po Gdańsk wystąpiłaby z brzegów.
Ale są kraje, które Konstytucji nie mają i ludziom tam żyje się całkiem nieźle.
A wiecie gdzie?
Te wyjątki to: Izrael, Nowa Zelandia i Wielka Brytania.
Co więcej, tę garstkę krajów, gdzie ze świecą szukać choćby jednego dokumentu, który można by nazwać konstytucją, nazywa się krajami demokracji.
Konstytucja kraju jest zbiorem przepisów regulujących uprawnienia jego rządu oraz prawa i obowiązki obywateli.
Ludzie mówią, że Wielka Brytania nie ma konstytucji i jest to prawda. Nie ma konstytucji, dokumentu w takim rozumieniu, jak w Stanach Zjednoczonych czy w Polsce. Jest również prawdą, że Brytyjczycy nie mają prawa "konstytucyjnego" - czyli praw fundamentalnych o takim znaczeniu, że mogą być zmieniane tylko w drodze specjalnych procedur i dodatkowo za zgodą pana Prezesa R.
Takie prawa, które na upartego można nazwać brytyjską konstytucją, to Bill of Rights, które pochodzą z 1689 roku.
W Wielkiej Brytanii mówi się o "niepisanej konstytucji".
Poglądy o braku konsytuacji fajfokloków nie wszystkim pasują. Ale od czego mamy na tym świecie uczonych, oni dowiodą wszystkiego.
Profesor Vernon Bogdanor z Oxford University twierdzi, że twierdzenie o braku brytyjskiego "talmudu" jest mylące.
Wyjaśnia, że wiele elementów konstytucji można znaleźć w dokumentach takich, jak Magna Carta, Bill of Rights, Act of Settlement i Parliament Acts.
Wkrótce do tej listy dołączą inne dokumenty o charakterze konstytucyjnym, gdyż jak wiemy biurokracja brukselska nie jest jedyną, która nie próżnuje.
Professor Bogdanor woli nazywać brytyjską konstytucję historyczną.
To oznacza, że ona ewoluowała na przestrzeni lat i jest produktem historycznego rozwoju, a nie celowym zamierzeniem. Ale określenie "historyczna" nie ma oznaczać "staromodna".
Konstytucja brytyjska rozwija się tak szybko, że obecnie jest aktualna tylko w wersji on-line. Nie ma sensu jej spisywać w jeden dokument, gdyż i tak wkrótce obowiązywać będzie prawo szariatu zapisane w Koranie.
P.S. Co ciekawe, w Wikipedii informacje o brytyjskim konstytucyjnym bezhołowiu można znaleźć w wielu językach, ale nie po polsku. Ciekawe, dlaczego.
Kto to powiedział: "Ja tego, proszę pana, nie nazywam Konstytucją, ja to nazywam konstytutą. I wymyśliłem to słowo, bo ono najbliższe jest do prostituty. Pierdel, serdel, burdel." I to tego bronią kodytutki i kodytasy?
Również Niemcy nie posiadają konstytucji.Ostatnia niemiecka konstytucja istniała w Republice Weimarskiej.Dziś istnieje tylko namiastka konstytucji o nazwie Grundgesetz czyli Ustawa Zasadnicza.Co ciekawe posiadają jednak odpowiednik polskiej ABW czyli BfV (Federalny Urząd Ochrony Konstytucji).Wynika z tego,że Niemcy powołali urząd do ochrony czegoś czego nie mają (sic).Słowa Piłsudkiego o polskiej konstytucji (lub prostytucji) bardzo trafne.Piłsudski wypowiedział równie słynne zdanie o Polakach "Polacy to naród piękny ...tylko ludzie ku...wy"