Są uniwersalne wartości, które powinniśmy znać, głosić je i stosować w praktyce.
„Podobnie jak jedno jest ciało, choć składa się z wielu członków, a wszystkie członki ciała, mimo iż są liczne, stanowią jedno ciało… ” (1Kor.12)
Jaśnie oświeceni, którzy dorwali się do władania społecznościami ludzkimi, deprecjonują odwieczne autorytety, chcąc sprawować rządy dusz i jak się okazuje, ciał także. Deprecjonują wszelkie dotychczasowe autorytety, bowiem sami chcą być jedynymi autorytetami tego świata. Dlatego w pierwszej kolejności usiłują zniszczyć jego (świata) Stwórcę i tych, którzy o nim nauczają.
Usiłują tworzyć nowy porządek świata, destabilizując odwieczny. Dzielą i skłócają społeczeństwa, rujnując jak rak sprawnie działające organizmy.
A przecież społeczeństwo powinno funkcjonować tak jak każdy organizm. Posiada wiele członków, pośród nich nawet organy tzw.”wstydliwe”, ale przecież bez nich też obejść się nie może. Wszystkie są jednakowo potrzebne. Co prawda można niektóre usunąć, jak np. „ślepą kiszkę”, ale czy bez niej organizm człowieka jest taki sam? Czy może funkcjonować tak samo jak przed resekcją. Można usunąć ząb i wstawić implant, ale po pierwsze nie każdy organizm implanty toleruje, a jeśli już, to też nie jest to samo. Nie mówię już o przeszczepach organów. Taki przeszczep też musi być odpowiednio dostosowany do organizmu, inaczej zostanie natychmiast odrzucony.
Tak też jest i z organizmem państwowym. Czy da się przeszczepić Polskę do reszty Europy? Czy w ogóle można mówić o przyłączaniu do organizmu członka, który od początku w nim istnieje, tyle że do tej pory niedomagał?
Spróbujmy też wyobrazić sobie Polskę jako organizm człowieka i wyobrazić sobie, które instytucje państwowe można porównać do jego organów.
Powiedzmy głowa. Czy można rząd, parlament uznać za mózg, a administrację państwowa za system nerwowy? Czy media można traktować jako narządy zmysłu – nasze oczy i uszy wszystko widzące i słyszące? Jako nos i język poznające smak i zapach tego, co się wokół nas dzieje. A usta jako przekaźnik informujący nas o tym, co zostało zaobserwowane. Czy mając lewe i prawe oko i ucho nie można by było mówić jednym językiem, jednym głosem?
Zapewne niektórym takie myślenie wyda się wielkim uproszczeniem, naiwnością, infantylne nawet może. Spróbujmy jednak pojść dalej.
Co w organizmie państwowym może odpowiadać sercu? Co jest krwiobiegiem?
Ja oczywiście nie wymyśliłem niczego nowego. Był już taki, co sztukował lewą nogę, o której myśleliśmy ze została amputowana. A może faktycznie była i wstawiono nam ładnie dopasowaną protezę.
Notka ta w zamyśle ma zaprosić do dyskusji, zachęcić do przemyśleń. Bo może warto jednak zamiast wojny pomiędzy poszczególnymi organami pomyśleć, jak je skoordynować i organizm usprawnić. Czy widział kiedy ktoś kogoś, kto się sam bije po głowie? Albo aby jedna noga kopała drugą? Czy ktoś sam odgryza sobie język (jeden co prawda obiecał, ale wiadomo że to łgarz). Wiadomo, że ten sam język równie gładko wypowie przekleństwo i błogosławieństwo, ale od czego jest głowa?
No i wszystkie organy są na swoim miejscu.
My wyglądamy na razie jak człowiek z obrazu Picassa i mamy na miejscu głowy tę część tułowia, która zaczyna się poniżej lędźwi (z wyjątkiem krzyża). Ale przecież wszystko może wrócić na swoje miejsce.
Trzeba tylko potłuc to krzywe zwierciadło, w którym widzimy swoje odbicie. Nawet gdyby to było kosztem siedmiu lat niepowodzenia. Bo cierpimy już ponad dwadzieścia to i te jeszcze siedem byśmy przetrwali.
Za to potem byłoby już tylko lepiej.
PS. Czy perfekcyjne społeczeństwo musi wyglądać tylko tak?