Brygady Michnika mają coraz większe problemy ze znalezieniem zatroskanych o Polskę, odgrzały więc eksperta Mitchella Orensteina, wykładowcę na University of Pennsylvania, który już się udzielał w Wyborczej dwa miesiące temu. Taka powtórka z rozrywki, z braku laku:
Orenstein twierdzi, że aktualna polska polityka jest paranoiczna ale według niego (i wielu innych) amerykańska polityka jest też paranoiczna. Cytujemy Orensteina z emailu do nas:"this is a phenomenon well known in the US, there is a famous book on the paranoid style in American politics".
Skoro amerykańska kolebka demokracji jest paranoiczna a Komisja Wenecka jakoś się USA nie zajmuje, to dlaczego trochę paranoi miałoby zaszkodzić polskiej demokracji ?
Przecież my nie wymyślimy "broni masowego rażenia" w Iraku i nie obrócimy tego kraju w pył, nie jesteśmy więc zagrożeniem dla światowego pokoju. To senator McCain, teraz dziwnie zatroskany o polską demokrację, obracał wcześniej jako żołnierz w pył wietnamskie wioski a nie my. Nie rozumiemy więc tej histerii na temat Polski.
Te zbiorowe pojękiwanie ekspertów nic nie przyniesie, poza poczuciem niesmaku i zażenowania. Widzimy przecież jak bardzo "demokratyczne" są Berlin i Bruksela. Merkel może bezkarnie łamać wszystkie prawa i konwencje ale Polska ma stać na baczność i nie ma prawa nawet się zreformować, aby w końcu oczyścić państwowe struktury z komuchów, agentów i naleciałości.
Kiedy koalicja PO-PSL miała 95% rynku telewizyjnego (TVN, Polsat i spacyfikowana TVP) zagraniczni eksperci jakoś nie kwękali o braku demokracji w Polsce. Teraz krzyczą o "ataku na media". A przecież patrząc na rynek telewizyjny, jeżeli nawet po jednej stronie mamy TVP to po drugiej stronie barykady są Polsat i TVN, więc podział sił na rynku telewizyjnym jest 30 % do 60%, na korzyść postkomunistycznego układu. Nie musimy chyba przypominać z czego to wyrosły Polsat i TVN.
Orenstein wyjaśnił nam wczoraj w mailu, że kraj może dobrze funkcjonować nawet jeżeli ma dużą ilość agentów i komuchów, podając za przykład Niemcy, gdzie według niego wciąż jest dużo żołnierzy SS ale demokracja funkcjonuje dobrze (cytat): "Note that Germany still has lots of former SS soldiers; that country operates fine despite these peoples’ past crimes".
No, tutaj to my się z Orensteinem nie zgodzimy. Faktycznie niektórzy niemieccy politycy, tacy jak Martin Schulz zachowują się jak esesmani, a Merkel prowadzi z Berlina neo-nazistowską politykę wymuszonego mieszania ras, ale tzw. niemiecka "demokracja" nie jest bynajmniej ciekawa.
Pisaliśmy już tym, że niemieckie telewizje publiczne ARD i ZDF znajdują się pod bezpośrednią kuratelą polityków, są tubami propagandowymi rządu Merkel a zdania odrębne na wizji tych stacji publicznych są zwalczane równie wściekle jak na antenie TVN24:
monsieurb.neon24.pl/post/128733,politycy-rzadza-lze-tv-de
A niemiecki Trybunał Konstytucyjny jest eminentnie polityczny:
monsieurb.neon24.pl/post/130282,niemiecka-obluda
A to że Berlin rozpycha się w Unii europejskiej jakby ona cała była niemiecka, zastrasza mniejsze kraje a nawet grozi im interwencją pokazuje tylko dobitnie, że czas esesmanów w Niemczech wcale się nie skończył.
Ekspert Wyborczej Mitchell Orenstein jest dziwnie pokorny wobec coraz agresywniejszych i butnych Niemiec. No ale czy my się temu dziwimy ?
Bo na jego mapie Bytom to Beuthen a Lwów to Lemberg