Serwis używa plików cookies, aby mógł lepiej spełniać Państwa oczekiwania. Podczas korzystania z serwisu pliki te są zapisywane w pamięci urządzenia. Zapisywanie plików cookies można zablokować, zmieniając ustawienia przeglądarki. Więcej o plikach cookies możesz przeczytać tutaj.

Autorzy więcej

Tuskowatość Unii Europejskiej

Turcja będzie przyjmować uchodźców, którzy nie są Syryjczykami, w zamian za co Unia Europejska będzie od Turcji przyjmować uchodźców, którzy są Syryjczykami, w proporcjach 1:1, co - przy optymistycznym i bazującym na niczym założeniu, że Turcja będzie się wywiązywać ze zobowiązań - daje potencjalną szansę zmniejszenia fali uchodźców o połowę. Słowem, porozmawiajmy sobie o tym, jak Donald Tusk zaraził swoją tuskowatością elity europejskie.

A może wcale nie zaraził, może tuskowatość jest zjawiskiem, które istniało jeszcze, zanim Donald Tusk uczynił cnotę polityczną z działań pozorowanych, unikowych i obliczonych na odsunięcie problemu w krótkiej perspektywie czasowej, tylko że pozostawało to zjawisko wcześniej zjawiskiem nienazwanym, dopóki nie objawił się w Polsce najbardziej znakomity jego przedstawiciel, od nazwiska którego zaczerpnięto nazwę (a właściwie na razie sam zaczerpnąłem).

Tak jak nierozstrzygalne jest pierwszeństwo w dylemacie „jajko czy kura”, tak nie rozstrzygalne jest pierwszeństwo Tuska nad tuskowatością bądź tuskowatości nad Tuskiem, fakt jednak pozostaje faktem, że Unia Europejska jest tuskowata w stopniu wcześniej nieznanym. Napociła się, wystarała, siły swoje witalne wszystkie rzuciła, żeby problem uchodźców rozwiązać, trzema miliardami euro sypnęła i – jak to z tuskowatością bywa – niczego nie rozwiązała.

Po pierwsze, Turcja jest od początku jednym z wiodących animatorów kryzysu, bo sobie nim gra, bo po co ma trzymać uchodźców u siebie, skoro może zdestabilizować Unię, wciskając im do ręki po kilkaset dolarów i podrzucając przemytnikom po to, żeby Unia, która ich ustami kanclerz Merkel zaprosiła, później przyszła do Turcji w łaskę, oferując wizy, możliwość akcesji, miliardy euro itd. Przemyt ludzi na taką skalę, w stopniu tak doskonale zorganizowanym, nie byłby możliwy bez co najmniej przyzwolenia, a być może i aktywnego udziału tureckich służb, na co wskazują już właściwie wszyscy poważni eksperci.

To pojąwszy, pojmujemy kuriozalność sytuacji, w jaką się elity unijne wpędziły – chciały dobrze, bo chciały nieść pomoc bliźnim, że wywoła to więcej złego niż dobrego, przekonać się nie dawały, bo otwartość na racjonalne argumenty nie jest cechą charakterystyczną dla lewicowca owładniętego żądzą naprawiania świata. Wyszło, co wyszło, bo ich naiwne zafiksowanie ideowe wykorzystało państwo, które morduje Kurdów bez żenady, w związku z czym, żeby spróbować wymiksować się z pomysłu czynnego realizowania praw człowieka (Europa domem dla uchodźców) idzie Unia po prośbie do państwa, które… łamie sobie prawa człowieka jawnie i na skalę znaczną.

Przede wszystkim Europejczycy już nie chcą nowych uchodźców (imigrantów), nie ma więc powodu cieszyć się, że będzie ich tylko o połowę więcej od tego, co mogłoby być (nadal możliwe, że rozmawiamy tu o kilku milionach ludzi). Po drugie, nie ma żadnego powodu, żeby zakładać, że Turcja dalej nie będzie uchodźców w odpowiednim momencie puszczać, kiedy akurat zdecyduje, że warto trochę rozhuśtać pozycję pani kanclerz, żeby więcej od niej wyrwać.

W ten sposób Unia Europejska staje się zakładnikiem Turcji, mało tego – zakładnikiem zupełnie bezbronnym. Turcja to jest bowiem państwo poważne, które tym się różni od infantylnych polityków unijnych, że posługuje się argumentem realnej siły, wobec której zniewieściała Europa jest bezradna.

Problem uchodźców nie byłby dużym problemem, gdyby rozwiązywano go tak, jak problemy rozwiązują państwa poważne, czyli takie, które nie boją się brać na siebie odpowiedzialności. Obowiązkiem państwa poważnego jest przede wszystkim ochrona granic, kiedy zatem pojawiło się zagrożenie niemożliwą do opanowania falą, na granicach zewnętrznych UE powinno zostać rozmieszczone wojsko, a wszyscy przechwyceni nielegalni imigranci powinni być deportowani. Oczywiście, że w prostym zestawieniu z „wilkommenskultur” brzmi to jak barbarzyństwo, jeżeli jednak spojrzymy na sprawę oczami ludzi odpowiedzialnych, czyli ocenimy skutki, zobaczymy, że to właśnie polityka otwartości przy jej deklaratywnej wyższości moralnej jest barbarzyńska, bo potęguje kryzys i mobilizuje do podjęcia bardzo ryzykownej podróży coraz więcej ludzi, przez co coraz więcej ich ginie. Wojskowa ochrona granic kończy sprawę emigracji z marszu – szansa na dotarcie do wymarzonych „Germany!” jest minimalna, ergo nie opłaca się dla takiej mrzonki ryzykować. Przemytnicy nie mogą działać, bo bardzo trudno jest im przepchnąć kogokolwiek przez obszary nabite żołnierzami i specjalistycznym sprzętem.

Czyli Turcja ma problem i to Turcja przychodzi jako petent do Unii Europejskiej, bo nie może zapanować nad liczbą uchodźców. I wtedy dopiero struktury unijne dają Turcji kasę, wdrażają programy humanitarne, pomagają uchodźcom na miejscu. Mało tego, wymuszają na Turcji za tę pomoc ogarnięcie się na przykład w sprawie Kurdów. Słowem, bardzo efektywnie realizują ochronę praw człowieka, dużo efektywniej, niż obecnie.

Prosta sprawa. Żeby to zrozumieć, wystarczy nie nasiąknąć tuskowatością, myśleć głową i nie łapać się na kojące sumienie szantaże moralne, właściwe histerykom, a nie ludziom rozumnym i rozumującym.

Zapraszam na FB

https://www.facebook.com/t.laskus

Zapraszam do śledzenia na TT

https://twitter.com/tomeklaskus

Data:
Kategoria: Świat

Tomek Laskus

Tomek Laskus - https://www.mpolska24.pl/blog/tomek-laskus

Student UW
Twitter: https://twitter.com/tomeklaskus
Facebook: https://www.facebook.com/t.laskus

Komentarze 0 skomentuj »
Musisz być zalogowany, aby publikować komentarze.
Dziękujemy za wizytę.

Cieszymy się, że odwiedziłeś naszą stronę. Polub nas na Facebooku lub obserwuj na Twitterze.