Serwis używa plików cookies, aby mógł lepiej spełniać Państwa oczekiwania. Podczas korzystania z serwisu pliki te są zapisywane w pamięci urządzenia. Zapisywanie plików cookies można zablokować, zmieniając ustawienia przeglądarki. Więcej o plikach cookies możesz przeczytać tutaj.

Autorzy więcej

Testament martwego ubeka – część II: Dama Pikowa

W tej sprawie manipuluje naraz wiele podmiotów oraz prominentnych osób, które mają rozmaite, często sprzeczne lub nakładające się interesy. Drogą do prawidłowych wniosków może być tylko czysty rozum - poczciwa dedukcja w stylu Sherlocka Holmesa. Trzeba odrzucić gros znanych faktów – a wraz z nimi rozmaite fałszywe założenia i złudzenia – no i trujące źródła…


 Wczoraj odbyłam rozmowę z trzeźwym człowiekiem, którego rozsądek sobie cenię:

-  Dlaczego Kiszczakowa oddała kwity? Ile grup interesu mogło jej siedzieć na karku, straszyć? Bez wyjścia, strach, węzeł gordyjski…

- ... i pan Kiszczak tego nie przewidział? - zostawił biedulę na pastwę ciemnych sił, sam na sam z tymi teczkami?

- nie wiem, on był twardy, ona ... podobno kiedyś była ładna…

- Przepraszam, ale to jakaś mitologia - i pan w to wierzy, że to idiotka? Pan?!

- … mistrzowie rozpracowywania ludzi... jeden z możliwych scenariuszy. Jaroszewicze...

- Pan napisał o mistrzach w rozpracowywaniu ludzi – i jednocześnie twierdzi, że można przyjąć takie założenie, iż nieszczęsna Kiszczakowa została sama na sam z bombą neutronową?! Przecież to do siebie nie pasuje – to fizycznie niemożliwe!

- ale Kiszczaka już nie ma - to wiele zmienia raczej…

- A jak żył, to pan myśli, że był sam? I i tak długo dożył, pomimo starości i chorób, co nie wyszło Jaroszewiczowi?

- no właśnie chodzi o to, że może zgłosiło się tak wielu opiekunów, że nie bardzo było wiadomo kogo wybrać. Ja myślę, że to on wszystko trzymał za twarz, a jak kota nie ma, myszy harcują

 

No cóż, iluś ludzi dobrej woli obejrzało „Idę” aż do samego końca, do napisów – wzruszyło się tak głęboko - że aż im uszkodziło obwody logiczne. Przykre.

 

Tralala i hopsasa. Samotny, biedny staruszek, który wziął i kopnął w kalendarz, zostawiając nieszczęsną rodzinkę w kłopocie.

Tralala. Samotna, biedna staruszka, która żyła całe życie z facetem mordującym ludzi, bo nie chcieli żyć w nędzy i bezprawiu. Ale ona nic o tym nie wiedziała, bo i skąd. Pomimo to codziennie wychodzącemu do pracy mężusiowi powtarzała: „Nie każ dzisiaj nikogo zastrzelić, niech sobie żyje. Bo inaczej będziesz spał w salonie”.

 Tralala i hopsasa.

 Jeszcze przed tą rozmową napisałam (na innych platformach), że kluczem do sprawy pn. „Szafa Kiszczaka” jest osobowość i intelekt pana Kiszczaka, a nie pani Kiszczak.

Stwierdziłam też, że obecnie wchodzimy w przeznaczone dla nas role w scenariuszu, napisanym przez niepomiernie inteligentnego człowieka, zawodowca od manipulacji i dywersji, który poza kontrolą, przez dziesięciolecia, rządził naszym krajem, pociągając za agenturalne sznurki.

Jednak, gdy czytam komentarze, także prasowe, na temat szafy Kiszczaka, to widzę nienormalne przestawienie akcentów. Ponieważ ten pan nie żyje, i to już – omujbosze! – od kwartału, to znikł jako podmiot z debaty.

Dlaczego?! – miał ponad 20 lat, aby przewidzieć różne warianty wydarzeń – oraz poukładać kostki domina i skombinować kulkę, która wystrzeli dopiero, gdy nad nim się zamknie trumienne wieko.

Nie, jestem odległa od tezy o zemście. Za co zemsta?! – przecież facet wygrał. Odpuśćmy sobie melodramat. Powiedzmy za to z bolszewicką szczerością: pan Kiszczak był specjalistą światowej klasy. Między innymi wprowadził stan wojenny oraz był motorem transformacji w Polsce; to wielopoziomowe operacje z sukcesem, chwalone przez zagranicznych specjalistów.

Ciąg dalszy przedstawienia będzie jak poprzednie akty: perfekcja i prostota widocznych elementów wykonania, a do tego szczypta sardonicznego cynizmu oraz osobistej, przewrotnej mściwości.

Taki psychologiczny podpis pana Kiszczaka na jego dziełach.

Poświęcił on swoje życie jednej sprawie - UTRWALANIU USTROJU, czyli zabezpieczaniu interesów określonego środowiska, i układu z Sowietami, przypieczętowanego niewinną krwią.

 Przez całe życie pan Kiszczak sprawnie konserwował wpływy ludzi radzieckich i poradzieckich na wydarzenia nad Wisłą - i stabilizował dobrobyt zbrodniczej kasty, powiązanej siecią kilkupokoleniowych zależności rodzinno-towarzyskich, wspólną pracą i przeszłością, pochodzeniem, sowiecką ideologią i czekistowsko-kagiebowskimi narzędziami sprawowania władzy.

 To był pan, który umiał posługiwać się ludźmi oraz złudzeniami; budować domki z kart o wyglądzie rezydencji i obalać zamki, postawione na litej skale.

 Nie róbcie z niego stetryczałego, zaślinionego dementa, któremu przestawiły się priorytety. To był nasz rodzimy przedstawiciel Imperium Zła. I to przedstawiciel niekiepski.

 ***

Wszyscy analizują teraz zachowania pani Kiszczak – też nie wiem dlaczego, ponieważ nie ma podstawowych danych, które są potrzebne.

Dla przykładu: toż nie wiemy, jak naprawdę wyglądały kontakty pani Kiszczakowej z IPN.

W dodatku, jeżeli przyjmiemy iż w oficjalnych komunikatach IPN jest podawana stuprocentowa prawda, to na 100% znaleźliśmy się w centrum intrygi… według scenariusza pana Kiszczaka.

 

Cytuję wypowiedź rzeczniczki IPN Agnieszki Sopińskiej-Jaremczak z 17 lutego br., na temat rzekomego przebiegu wypadków - wytłuszczając najważniejsze zdania:

http://wpolityce.pl/polityka/281974-wdowa-po-kiszczaku-chciala-90-tys-zl-za-dokumenty-dotyczace-min-tw-bolka-kulisy-skandalu-wychodza-na-swiatlo-dzienne?strona=1

 „Na przełomie stycznia i lutego Maria Kiszczak zwróciła się do IPN z prośbą o spotkanie z prezesem IPN. To spotkanie zostało wyznaczone na 16 lutego na godzinę 10.30. Odbyło się w gronie kilku osób.

Pani Maria Kiszczak rozpoczęła je od stwierdzenia, że jej mąż, przed śmiercią, powiedział jej, że jeśli będzie miała jakiekolwiek problemy finansowe, niech zgłosi się do prezesa IPN z ofertą sprzedaży dokumentów.

Wdowa przedstawiła zapisaną obustronnie odręcznie kartkę papieru zatytułowaną „Informacja opracowania ze słów T.W.‘Bolek’ z odbytego spotkania w dniu 16 XI 74 r.” datowaną: Gdańsk, dn. 16.11.74, opatrzoną w lewym górnym rogu nagłówkiem „źrodł. T.W.‘Bolek’, przyj. rez. ‘Madziar’, wpłyn. 16 XI 74 r., odeb. kpt. Z. Ratkiewicz”. Poinformowała, że ma więcej tego typu dokumentów”.

Moim zdaniem IPN gra sobie w pici-polo. Zakładam, że posłużył się manipulacją – a potem kłamstwem w opisie sytuacji (zaś przemilczeniami i celowymi niedopowiedzeniami w komunikatach następnych).

Wykluczam, iżby pani Kiszczakowa na samym wstępie zażądała pieniędzy.

Na Boga, więcej szacunku dla przeciwnika - nie róbcie prostaczki, ordynarnej handlary z żony wieloletniego ministra, wieloletniego wykładowcy ekonomii, a do tego posiadaczki czarnych brajtszwanców, czapy z lisa oraz domku na Mazurach, bo własna słoma wam z butów wychodzi.

Jednak to obojętne dla zasadniczego tematu.

Punktem wyjścia do wydarzeń było to, że pani Kiszczak – w dobie rządów PiS - poszła do IPN-u i na samym wstępie położyła kartkę z oryginalnych akt tajnej policji politycznej, co na 100% zagwarantowało jej:

 1.     zachowanie aparatu ścigania – rewizję, a w konsekwencji odnalezienie kolekcji kompromitujących dokumentów;

2.      ogólny wzrost poczucia bezpieczeństwa (medialny szum + z czasem nacisk na rewizje u całej rodziny i gdzie się da = informacja, że rodzina Kiszczaka już nie dysponuje jego archiwum).

Identyczny efekt mógłby osiągnąć Kajetan Poznański, wchodząc tuż po dokonanym zabójstwie na komisariat i kładąc zakrwawioną głowę ofiary na kontuarze dyżurnego policjanta.

Też byście się potem zdziwili, że zrobiono rewizję w jego mieszkaniu i wszędzie, gdzie potrzeba?

 

cdn.

Data:
Komentarze 2 skomentuj »

Pani Iwono.
Kiszczakowa do osób najinteligentniejszych nie należy, ale i ona wiedziała jak skończyli Jaroszewiczowie. Bała się, że i ją odwiedzi piątkowy samobójca. Nadal nie jest wykluczone, że i tak ją odwiedzi. Ale teraz to już tylko w celu zemsty, bo papiery zabrali siepacze Kaczyńskiego....

jestem tego samego zdania. Nie powinno się tej Pani brać pod uwagę w takich sprawach. Co ona sobą reprezentuje? Mam wrażenie, że poza nazwiskiem, które młodym ludziom i tak nic nie powie - NIC.

Musisz być zalogowany, aby publikować komentarze.
Dziękujemy za wizytę.

Cieszymy się, że odwiedziłeś naszą stronę. Polub nas na Facebooku lub obserwuj na Twitterze.