Serwis używa plików cookies, aby mógł lepiej spełniać Państwa oczekiwania. Podczas korzystania z serwisu pliki te są zapisywane w pamięci urządzenia. Zapisywanie plików cookies można zablokować, zmieniając ustawienia przeglądarki. Więcej o plikach cookies możesz przeczytać tutaj.

Autorzy więcej

DEMOGRAFIA, GŁUPCZE!

program 500+ to pierwszy dobry krok ustawodawczy dla poprawy naszej sytuacji demograficznej





Demografia głupcze




Emigracyjna diaspora coraz większa, pakujący się już do wyjazdu frankowicze zastygli w nerwowym oczekiwaniu na „prezydencką” ustawę, a „demografia” i jej perspektywy coraz gorsze. Chapeau bas dla pisowskiego projektu „500+”, choć to dopiero kropla w morzu potrzebnych zmian ustawowych. Z drugiej jednak strony przysłowiowy „szlag” mnie trafia, kiedy słyszę z kręgów opozycji odgłosy „druzgocącej” krytyki” projektu, że albo budżet narodowy nam się z tego powodu nie domknie, albo że dyskryminowana będzie wielka rzesza naszych ”pierwszych dzieci”.

Wieko demograficznej „trumny” już się nam prawie domykało, ale na nasze szczęście rządzący podjęli trudny, ale mądry budżetowy wysiłek w celu ratowania dramatycznej już sytuacji a wiedza o wielkiej wadze problemu deficytu demograficznego zaczęła wreszcie docierać do powszechnej świadomości społecznej. Ten ogromny i brzemienny w dalekosiężne skutki problem, wcześniej lekceważony dla doraźnych powodów, skutecznie wszedł wreszcie na naszą narodową „wokandę” dzięki mądremu pisowskiemu programowi „500+”.

Dodatkowej wyrazistości ważkiej problematyce przydaje jeszcze fakt imigracyjnego „ tsunami” w Europie. Chwała PiS-owi, iż docenił rangę problemu naszej kurczącej się demografii. Opozycja, widząc zasadność i polityczną nośność programu 500+ , cynicznie „podpięła się” pod ideę, przystępując do przewrotnej licytacji „kto da więcej” tuż po wcześniejszej totalnej krytyce projektu. W swojej walce o życie dla opozycji nie liczy się już żadna norma czy też logika. Każdy środek staje się natychmiast dobry i sposobność właściwa, jeśli można nimi skutecznie w rządzeniu przeszkodzić. Własny partykularny interes już całkowicie uświęca wszelkie sposoby i metody.....

Jest oczywiste, że te 500 złotych nie uczyni od razu gwałtownej rewolucji demograficznej, ale jest to na pewno pierwszy, ewidentnie konkretny i dobry krok w kierunku poprawy naszej trudnej sytuacji .

Ku pamięci, ku rozwadze i dla porównania, przytaczam poniżej moją krótką epistołę, którą już Anno Domini 2005 spisałem nadając jej wtedy znamienny i wciąż aktualny tytuł "Krótkowzroczność".



Warszawa, październik, 2005

Krótkowzroczność


Wydawać by się mogło, że potrzeba dobrego wykształcenia oraz zdrowego rozwoju dzieci jest dla nas wszystkich oczywista i zrozumiała. Uważnie wsłuchiwałem się w wyborczy festiwal deklaracji oraz obietnic i nie usłyszałem, aby ktokolwiek sprawiał wrażenie zatroskanego trudną sytuacją naszej progenitury. Kiedy, poruszony obojętnością, zwracam moim rozmówcom uwagę na fakt kompletnej ignorancji państwa dla losu jego małych obywateli, zawsze słyszę zarzuty albo o sprzyjaniu patologii albo o nadmiernym populiźmie. Kompletny brak rzeczowej argumentacji, tylko proste retoryczne klisze.

Wystarczy trochę wyobraźni i rozumnego respektu dla naszej wspólnej perspektywy, by nad tym ważkim problemem nie przejść obojętnie. W niedługim czasie, przekraczającym jednak typową wrażliwość lub krótkodystansową wyobraźnię, nasze dzisiejsze młode pokolenie wchodzić będzie na coraz bardziej konkurencyjny i otwarty rynek pracy. Od nas, a precyzyjniej, od systemowych warunków, jakie stworzymy dla wychowania, wykształcenia i zdrowego rozwoju naszych dzieci, zależeć będzie przyszła ich „startowa” pozycja w systemie podziału pracy i dochodów.

Stan naszej budżetowej kasy zależeć będzie kiedyś w dużej mierze od tego, czy Zosia i Jasio zdrowi i dobrze wykształceni zajmą wysoką pozycję zawodową z godziwymi honorariami czy też Zośka i Jasiek, niedouczeni i kaszlący, najgorzej płatne zajęcia wykonywać będą. My, wtedy już jako wiekowi emeryci, albo będziemy mieli w narodowej kasie na obiecywane wczasy „pod palmami”, no może bardziej „pod gruszą”, albo w niedostatku miotać się będziemy między aptekami w poszukiwaniu tańszych medykamentów.

Nie wolno nam się dzisiaj godzić, aby politycy na naszą niechybną szkodę ignorowali zupełnie potrzebę poważnego, systemowego wsparcia dla kosztów wychowania dzieci. Nie chodzi bynajmniej tylko o promocję rozrodczości, chociaż jest oczywiste, że powinniśmy już pilnie zabiegać o poprawę pogarszającej się gwałtownie naszej struktury demograficznej. Ważne jest tez to, abyśmy w przyszłości, dysponowali dobrze przygotowanymi, wydajnymi i wykształconymi kadrami pracowniczymi.

Dzisiaj brak jest w naszym państwie jakiegokolwiek poważnego respektu dla problemu kosztów wychowania dzieci. O śmiesznych i żenująco niskich dodatkach lub ulgach na dzieci nie sposób poważnie rozprawiać. Dziecko jest u nas wciąż arogancko dyskryminowanym podmiotem. Dlaczego choćby w naszych corocznych rozliczeniach podatkowych nie możemy dziecka traktować podmiotowo poważnie, tak samo jak żony czy męża . Czyżby nasze podatkowe ustawodawstwo było sprzeczne z Konstytucją RP, która przecież w art. 32 równa wszystkich obywateli, a więc i dzieci, wobec prawa.

Rzecznik Praw Dziecka powinien chyba zająć się poważnie tą sprawą! Nie chodzi w tym przypadku o jakieś wydumane iluzje czy surogaty praw i pseudowolności, ale o rzeczywisty problem!

Tym, którzy nie wierzą albo nie czują jeszcze „demograficznego bluesa”, poniżej kilka liczb ku rozwadze przedstawiam.

Nie tak dawno, w opublikowanym na „zielonych stronach” Rzeczpospolitej artykule, autor, którego niestety nazwiska już nie pomnę, udowadniał, iż w zależności od formuły wychowawczej koszt utrzymania dziecka od chwili urodzenia do 20 roku jego życia waha się mniej więcej w granicach od ok. 300 tysięcy (podstawowe potrzeby) do ponad 500 tys. złotych (pełne zaspokojenie wszystkich potrzeb). Rachunek jest więc prosty, w każdym z 240 miesięcy tego okresu na jedno dziecko trzeba wydać od ok. 1250 do ok. 2100 złotych.

Wszyscy wiemy, że dopiero dwoje dzieci, a statystycznie rzecz biorąc nawet więcej, zdolne jest skutecznie odtwarzać naszą społeczną substancję. I tak, w przypadku pożądanych trojga dzieci to przecież „tylko” od 3750 do 6300 złotych comiesięcznych wydatków. Tylko na dzieci!!

Panowie politycy, przestańcie proszę oceniać wszystko według krótkowzrocznych kryteriów swoich kadencji i koniunkturalnych interesów politycznych. Pomyślcie, proszę, wreszcie poważnie i solidarnie o naszej wspólnej przyszłości z należną jej atencją. Niech wam wasza krótkowzroczność oraz troska o własną popularność i o kolejną kadencję rozumu bez reszty nie odbierają......




Data:
Tagi: #demografia #500+
Komentarze 1 skomentuj »

Czy starsze pokolenia nie potrafia dopuscic do siebie idei, ze ludzie sami potrafia o siebie zadbac bez ingerencji panstwa ? Czy 45 lat komunizmu i 25 lat III RP juz tak nam wydrenowalo mozgi, iz na mysl o samodzielnosci zawsze wlacza nam sie socjalizm ?
Dlaczego rzadzacy nie potrafia dopuscic do siebie mysli aby te 500 zl dac spoleczenstwu w formie zmniejszonych i uproszczonych podatkow ?

Musisz być zalogowany, aby publikować komentarze.
Dziękujemy za wizytę.

Cieszymy się, że odwiedziłeś naszą stronę. Polub nas na Facebooku lub obserwuj na Twitterze.