Serwis używa plików cookies, aby mógł lepiej spełniać Państwa oczekiwania. Podczas korzystania z serwisu pliki te są zapisywane w pamięci urządzenia. Zapisywanie plików cookies można zablokować, zmieniając ustawienia przeglądarki. Więcej o plikach cookies możesz przeczytać tutaj.

Autorzy więcej

Nepotyzm dobrem narodu inspirowany

Obecnie rządzący nie mają żadnych skrupułów. Karuzela stanowisk kręci się według ściśle politycznego klucza, a obóz "dobrej zmiany" wręcz chełpi nominacjami dla zastępów zasłużonych działaczy i aktywistów partii. Mastalerek dyrektorem do spraw komunikacji korporacyjnej w Orlenie, była radna PiS wiceprezesem parku technologicznego w Krakowie, a pracownik biura poselskiego szefem tamtejszego KRUS-u, lukratywny rządowy kontrakt dla syna ministra - to tylko ostatnie przykłady zjawiska, które odbywa się na masową skalę w cieniu parlamentarnego awanturnictwa. Wciąż przy tej samej śpiewce "Platforma też..." oraz koronnym argumencie, że dopiero po uwłaszczeniu swoich ludzi (w domyśle uczciwych i kompetentnych patriotów) na strukturze państwa można je skutecznie zreformować. Inaczej wszelki wysiłek pójdzie na marne, zniweczony przez najrozmaitszych dywersantów, sabotażystów i pozostały wrogi ojczyźnie element wywrotowy.

Kiedy po raz pierwszy doszła mnie wieść o prezencie otrzymanym kiedyś przez Jarosława Kaczyńskiego od matki z okazji Dnia Dziecka, uznałem to za wyśmienity dowcip. Oto rodzicielka wkraczającego w dorosłe życie zaciekłego antykomunisty wręcza mu tom dzieł zebranych Lenina. Cóż za przednia anegdota, świadectwo niezwykłego poczucia humoru oraz błyskotliwej ironii. Dopiero po latach, w wyniku pojęcia mechanizmów rządzących ludzkim umysłem, przyszła refleksja na temat szkód, jakie mógł spowodować ten wydawałoby się niewinny podarunek - niezależnie od intencji śp. Jadwigi Kaczyńskiej utrwalając gdzieś w głębiach percepcji młodego Jarosława zgubne wzorce postrzegania rzeczywistości.

Podświadomość bowiem nie zna się na żartach. To, co jej wpoił lekturą leninowskich mądrości dojrzewający chłopak, warunkuje dziś postępowanie mężczyzny w sile wieku, który - na nieszczęście swoje oraz całego narodu - dzierży w rękach stery całego państwa. Weźmy chociażby słynną maksymę Włodzimierza Iljicza "kadry są najważniejsze", która stanowi logiczne uzasadnienie dla polityki nepotyzmu. Należy zaufanymi ludźmi obsadzać kluczowe stanowiska, żeby móc realizować założone cele. Mierny, ale wierny - zasadzie tej hołdowały bez mała wszystkie rządy w III Rzeczypospolitej, nie było jednak takiego, który wcielałby ją w życie z równie niezachwianą, co prezesowska, wiarą w słuszność i sprawiedliwość dziejową swojego postępowania. Przeciwnie, poprzednie ekipy starały się dystansować od wszelkich podejrzeń, krępowane dodatkowo przepisami zmuszającymi je do rozpisywania rozmaitych konkursów i przetargów.

Obecnie rządzący nie mają natomiast żadnych skrupułów. Karuzela stanowisk kręci się według ściśle politycznego klucza, a obóz "dobrej zmiany" wręcz chełpi nominacjami dla zastępów zasłużonych działaczy i aktywistów partii. Mastalerek dyrektorem do spraw komunikacji korporacyjnej w Orlenie, była radna PiS wiceprezesem parku technologicznego w Krakowie, a pracownik biura poselskiego szefem tamtejszego KRUS-u, lukratywny rządowy kontrakt dla syna ministra - to tylko ostatnie przykłady zjawiska, które odbywa się na masową skalę w cieniu parlamentarnego awanturnictwa. Wciąż przy tej samej śpiewce "Platforma też..." oraz koronnym argumencie, że dopiero po uwłaszczeniu swoich ludzi (w domyśle uczciwych i kompetentnych patriotów) na strukturze państwa można je skutecznie zreformować. Inaczej wszelki wysiłek pójdzie na marne, zniweczony przez najrozmaitszych dywersantów, sabotażystów i pozostały wrogi ojczyźnie element wywrotowy.

Jak wiemy z historii, ani Lenin, ani jego następcy, w zbożnym dziele zaprowadzania porządku i sprawiedliwości nie odnieśli większych sukcesów. Pomimo przeprowadzenia niezliczonych czystek w aparacie nigdy nie zdołali do końca wyeliminować zeń jednostek sypiących piach w socjalistyczne tryby. Pogląd, iż do odbudowy Polski z gospodarczych "ruin", prowadzenia "podmiotowej polityki" na arenie międzynarodowej, czy "uczciwego podziału środków" wśród obywateli potrzebna jest totalna rewizja administracji publicznej, przesiew każdego skrawka państwa zależnego od politycznej władzy, w praktyce jest równie fałszywy jak pozostałe z recept towarzysza Uljanowa, którymi w młodości nieświadomie przesiąkał prezes Jarosław. Nepotyzm w służbie narodu można przyrównać do syzyfowej pracy albo walki z wiatrakami - mozolnych i pozbawionych nadziei na ostateczny sukces. A różni go od literackich pierwowzorów jedynie to, że w odczuciu mas nie uchodzi za objaw głupoty, lecz obłudy i cynizmu. Leninowska donkiszoteria prezesowi wyjdzie wkrótce bokiem - i znów się przekona, że inaczej niż czytelnicy elektorat zupełnie nie dba o szczytne intencje bohaterów.

Data:
Kategoria: Polska
Komentarze 0 skomentuj »
Musisz być zalogowany, aby publikować komentarze.
Dziękujemy za wizytę.

Cieszymy się, że odwiedziłeś naszą stronę. Polub nas na Facebooku lub obserwuj na Twitterze.