Serwis używa plików cookies, aby mógł lepiej spełniać Państwa oczekiwania. Podczas korzystania z serwisu pliki te są zapisywane w pamięci urządzenia. Zapisywanie plików cookies można zablokować, zmieniając ustawienia przeglądarki. Więcej o plikach cookies możesz przeczytać tutaj.

Autorzy więcej

Niemcy AD 2016 na imigracyjnym zakręcie

W ostatnim numerze amerykańskiego tygodnika „Time” z 1 lutego okładka zabawnie koresponduje – cóż, chyba jednak wbrew woli redakcji... ‒ z okładką tegoż „Time'a” sprzed paru tygodni. Wtedy oglądaliśmy tam facjatę kanclerz Merkel uznaną za „Człowieka Roku” przez ten wpływowy periodyk. Teraz na tle antyimigracyjnej demonstracji w RFN „Time” dał napis: „Unwelcome. After the colony attack. Will Germany close its doors of refugees

Niemcy AD 2016 na imigracyjnym zakręcie
Atak uchodźcy na Niemca (Monachium)
źródło: You Tube

W ostatnim numerze amerykańskiego tygodnika „Time” z 1 lutego okładka zabawnie koresponduje – cóż, chyba jednak wbrew woli redakcji... ‒ z okładką tegoż „Time'a” sprzed paru tygodni. Wtedy oglądaliśmy tam facjatę kanclerz Merkel uznaną za „Człowieka Roku” przez ten wpływowy periodyk. Teraz na tle antyimigracyjnej demonstracji w RFN „Time” dał napis: „Unwelcome. After the colony attack. Will Germany close its doors of refugees?”

Cóż, eine gute Frage. To dobre pytanie czy po brutalnych, na tle rabunkowym i seksualnym, atakach na niemieckie kobiety w wykonaniu muzułmańskich imigrantów Republika Federalna zamknie drzwi dla uchodźców? Na razie szef MSW Nadrenii Północnej i Westfalii Ralf Jaeger demonstrantów, którzy pokazywali swój sceptycyzm wobec uchodźców był łaskaw określić jako „neonazistów w prążki” (internetowe wydanie „Die Zeit” z 18 grudnia 2015, „Neonazis in Nadelstreifen”).

Droga „zabawa” koalicji CDU-CSU-SPD

Ale poza takimi epitetami coraz więcej komentatorów w Niemczech zdaje sobie sprawę z tego, że knebel założony samym sobie przez niemieckie media i autocenzura niemieckiego establishmentu politycznego zaczyna przynosić skutek odwrotny do zamierzonego. I że hasło Merkel „Wir schaffen” („Damy radę”) to czysta propaganda. Do rzeczywistości ma się nawet nie tyle nijak, co wręcz jest jej zaprzeczeniem. Urlich Clauss napisał w „Die Welt” tuż przed Bożym Narodzeniem, iż „połowa prawdy na temat kryzysu uchodźców to za mało”. Tak myśli coraz więcej Niemców. Choć nie wszyscy z nich powtórzyliby autokrytycznie za publicystą „Die Welt”, że: „Mamy (my, Niemcy – dop. R. Cz) tendencję do negacji myślenia”.

Stare polskie przysłowie: „Jak trwoga, to do Boga” świetnie się sprawdza w niemieckiej polityce. Ostatni obrońcy Kanzlerin Angeli Merkel, broniąc jej sierpniowego „Herzlich Wilkommen”, używają już nie tyle argumentów stricte politycznych, co… religijnych! Mutti – Mateczka Merkel zaprosiła do Niemiec uchodźców, bo jest, uwaga, dobrą chrześcijanką... To spektakularny przykład nadużywania argumentów religijnych do obrony takich postaw w polityce, które obronić się nijak nie dadzą.

Ale ta zabawa koalicji CDU-SPD, skądinąd w sprawie polityki imigracyjnej dzielnie wspieranej przez opozycyjnych Zielonych oraz liberałów, kosztuje niemieckiego podatnika więcej niż bardzo drogo. „Frankfurter Allgemeine Zeitung” sugeruje, że polityka imigracyjna rządu w Berlinie kosztuje nie mniej, nie więcej tylko bilion euro długu publicznego. Dramat niemieckiej gospodarki polega na tym, o czym się mówi najmniej, że poza milionem imigrantów, przeważnie wykształconych bardzo słabo lub w ogóle, RFN ma do czynienia z... emigracją własnych obywateli. Rocznie wyjeżdża zagranicę na stałe około 170 tysięcy Niemców, przeważnie wykształconych, którzy dotąd swoją pracą łożyli na niemiecki system socjalno-opiekuńczy. Każdy niemiecki emigrant poza Niemcy generuje koszt od 16 do prawie 440 tysięcy euro. Dochodzi do sytuacji, w której Niemcy płacą słono i za imigrantów, którzy do nich przyjeżdżają i za „swoich”, którzy od nich wyjeżdżają. A dodatkowo jeszcze muszą współfinansować przekupywanie Turcji, aby raczyła (za 3 miliardy euro!) zablokować przyjazd do Europy uchodźców z Syrii czy Iraku, którzy znaleźli się na jej terytorium.

RFN: drastyczny spadek poczucia bezpieczeństwa

A przy tym systematycznie maleje poczucie bezpieczeństwa. Dziś w Republice Federalnej Niemiec dzieje się to samo, co dekadę temu w Brukseli. Policja wręcz odradza zgłaszającym się do niej obywatelom składanie oficjalnych zawiadomień o przestępstwach, jeśli uzna, że nie jest to przestępstwo ciężkie, zwłaszcza gdy istnieje podejrzenie, że włamania do samochodu czy okradzenia mieszkania dokonali „kolorowi”. Przesunięcie granicy tolerancji ad absurdum w Królestwie Belgii zaowocowało, że ani tamtejsza policja, ani inne służby mundurowe wręcz nie wchodzą do muzułmańskich gett w Brukseli. Słusznie bowiem obawiają się natychmiastowej agresji, a ilość rekrutujących się z Belgii terrorystów niebywale wzrosła. Na tyle, że ostatnio podjęli się „gościnnych występów” w Paryżu.

Ale państwo niemieckie abdykuje, gdy chodzi o walkę z przestępczością, nie tylko przymykając oczy na coraz drastyczniejsze przestępstwa i przemoc. Skandal z nieubezpieczonymi samochodami policyjnymi w landzie Badenia-Wirtembergia, ujawniony fakt niepobierania próbek DNA przy gwałtach, policyjne ćwiczenia strzeleckie... bez użycia amunicji ‒ to obraz państwa, które wręcz zachęca imigrantów do podnoszenia na nie ręki.

Czyżby to wszystko było przyczyną swoistego „strajku włoskiego” niemieckiej policji, ale też wywiadu (BND) wobec rządu prowadzącego wręcz irracjonalną politykę imigracyjną? Przedstawiciele BND i policji już nawet publicznie – choćby na łamach „Welt am Sonntag” z 20 grudnia 2015 ‒ wręcz przestrzegają przed następstwami „niekontrolowanej migracji”!

Do tego dochodzi słabnąca ‒ właśnie w wyniku fatalnych założeń w kontekście polityki RFN wobec muzułmańskich przybyszów – polityka kanclerz Angeli Merkel i z tym związany półotwarty bunt w szeregach jej macierzystej partii CDU. Atmosferę podkręca od wielu miesięcy siostrzana, ale bardziej prawicowa, tradycyjna i realistyczna w kontekście problemu imigrantów, bawarska CSU. „Wiecznie drugi” ‒ i przy kanclerzu Helmucie Kohlu i przy Kanzlerin Merkel – Wolfgang Schaeuble zapewne chce wreszcie przypuścić szturm na Kanzleramt. Był szefem MSW, jest uważany za znakomitego ministra finansów, ale dramatyczny zamach na niego i w jego efekcie przykucie go do inwalidzkiego wózka uniemożliwiło mu objęcie schedy po Kohlu.

Rok 2016 może być dla naszego zachodniego sąsiada wyjątkowo burzliwy: zarówno gdy chodzi o kolejną inwazję islamskich imigrantów, jak i walki frakcyjne w głównej rządzącej partii w ramach koalicji CDU-CSU-SPD. Musimy się tym interesować, bo chodzi o największe państwo w UE i naszego największego partnera gospodarczego.

*tekst ukazał się w „Gazecie Polskiej Codziennie” (01.02.2016)

Data:
Kategoria: Polska

Ryszard Czarnecki

Ryszard Czarnecki - https://www.mpolska24.pl/blog/ryszard-czarnecki

polski polityk, historyk, dziennikarz, działacz sportowy, poseł na Sejm I i III kadencji, deputowany do Parlamentu Europejskiego VI, VII i VIII kadencji, były wiceminister kultury, były przewodniczący Komitetu Integracji Europejskiej i minister – członek Rady Ministrów, wiceprzewodniczący Parlamentu Europejskiego.

Komentarze 0 skomentuj »
Musisz być zalogowany, aby publikować komentarze.
Dziękujemy za wizytę.

Cieszymy się, że odwiedziłeś naszą stronę. Polub nas na Facebooku lub obserwuj na Twitterze.