Serwis używa plików cookies, aby mógł lepiej spełniać Państwa oczekiwania. Podczas korzystania z serwisu pliki te są zapisywane w pamięci urządzenia. Zapisywanie plików cookies można zablokować, zmieniając ustawienia przeglądarki. Więcej o plikach cookies możesz przeczytać tutaj.

Autorzy więcej

Młodzi KOD-u, szkoda zachodu!

Po jednej z demonstracji KOD-u Piotr Pacewicz opisał swoje głębokie emocjonalnie i analitycznie przeżycie, kiedy to wpatrywał się był dokładnie w setki przechodzących obok twarzy, klasyfikując je jednocześnie na twarze ponadpięćdziesięcioletnie oraz oblicza, na których doświadczenie półwiecza na tym łez padole się jeszcze nie odbiło. Liczył i liczył, później wyniki do okrągłych setek sprowadził, wszystko sobie odpowiednio podzielił, po czym wyszło mu, że 65% obrońców demokracji miało lat 50 i więcej.

Metodologia badawcza może i pozostawia trochę do życzenia, ale nie bądźmy drobiazgowi. Każda próba naukowego umocowania fenomenu KOD-u warta jest odnotowania, a jeżeli dodatkowo zmierza ona do udowodnienia sprawy oczywistej – że masowa inicjatywa internetowa, jaką podobno jest KOD, cierpi na chroniczny niedobór ludzi, którzy się tym całym Internetem na co dzień posługują – tym bardziej powinniśmy być badaczowi wdzięczni.

Zaistniał więc w świadomości kodowców nieprzyjemny w sumie problem wieku, nie jest jednak KOD jakąś skostniałą grupą rozkrzyczanych frustratów, żeby sobie z takim problemem nie poradzić. Gazeta Wyborcza donosi, że nadchodzi odsiecz, oto bowiem spotkali się młodzi studenci „w jednej z warszawskich kawiarni”, wymyślili chwytliwą nazwę (Młodzi KOD) namalowali transparent, obmyślili happening, zorganizowali ulotki, opracowali plan działania i złapali się za bary z największym, jak sami mówią, problemem – „jak to wszystko pogodzić z sesją egzaminacyjną”.

Cóż, ten ostatni problem akurat doskonale rozumiem, dlatego ośmielę się kolegom i koleżankom poradzić, żeby odpuścili sesję. Walka o demokrację jest powinnością zasadniczą, punktem wyjścia i odniesienia, fundamentem, na którym budujecie swój charakter, fundamentem, który wspiera wasz kręgosłup moralny, fundamentem, na którym całe państwo polskie stoi. Jakieś mgliste koncepcje teoretyczne, które zmuszeni jesteście zakuwać do egzaminów, są wobec przedsięwzięcia ratowania demokracji całkowicie wtórne, co więcej, moglibyście z nich jeszcze cokolwiek zrozumieć i zapamiętać, a to mogłoby doprowadzić do powstania wątpliwości co do słuszności obranej drogi, ergo zdobyta wiedza mogłaby was cofnąć ze szlaku walki! Żaden dyplom nie jest tego wart, wiedza jest nieprzyjacielem waszym, a już rozumienia jej strzeżcie się jak ognia, bo może się ono w swojej istocie okazać antydemokratyczne.

Cokolwiek by jednak powiedzieć, Młodym KOD-u należy się uznanie nawet, jeżeli obleją egzaminy, nie każdego bowiem stać na podszyty domieszką szaleńczej desperacji indywidualizm, popychający do walki w grupie, którą można pomieścić przy stoliku w kawiarni. A oni walczą. Deklarują, że nie wzruszają ich „Mury”, dlatego do rówieśników będą mówić po swojemu, młodzieżowemu. Ich szef wyjaśnia, jak będą rówieśników zachęcać: „Chcemy pokazać, że zaangażowanie w ruch obywatelski może przynieść korzyści zarówno Polsce, jak i nam, młodym, przez zawieranie nowych znajomości i super spędzony czas”.

I tu mnie mają. Wzięli mnie i zaintrygowali, zamierzają przekonywać, że będę miał z KOD-u korzyści i super spędzony czas.

Nie wiem, czy „super spędzony czas” to jest akurat ta kategoria, która popychałaby mnie w kierunku obywatelskiego zaangażowania, ale zostawmy to na marginesie gustów. Problem w tym, że z tymi korzyściami też mam kłopot. Żadnych korzyści nie widzę.

Problem z młodymi w KOD-zie jest sztuczny, bo właściwie… nie jest problemem. Problem się rozwiązuje, tymczasem w tej kwestii nie ma czego rozwiązywać – młodych w internetowej(!) inicjatywie nie było, nie ma i nie będzie, bo KOD ze swoją aktywnością trafia kulą w płot na dwóch płaszczyznach – ekonomicznej i aksjologicznej.

Po 26 latach „najlepszego okresu w dziejach Polski” młodzi są grupą ekonomicznie zblokowaną. Pułapka średniego dochodu, postkolonialny, peryferyjny stan gospodarki, która nie generuje miejsc pracy, miliardy z Unii, które poszły w beton – wszystko to powoduje, że jakąkolwiek statystykę weźmiemy do ręki, wyjdzie w niej beznadziejna sytuacja dla młodych. Namawianie do tego, żeby razem z Petru i Schetyną walczyli, żeby „było tak, jak było” ma sens taki, jak zapraszanie na stok narciarski delikwenta z połamanymi nogami.

Płaszczyzna ekonomiczna dopełniana jest przez aksjologiczną – w sferze wartości multikulti i liberalizm bankrutują na naszych oczach i fakt, że nie widzi tego Renata Kim, wcale nie znaczy, że młodzi tego nie widzą. W tym obszarze Zachód już nie jest inspiracją, raczej jest przestrogą. Czasy robią się niepewne, sytuacja międzynarodowa także, bylejakość bytu ekonomicznego nie wzmacnia poczucia bezpieczeństwa, logiczne zatem jest szukanie oparcia w silnej tożsamości narodowej i przesuwanie postaw z indywidualistycznych w kierunku wspólnotowych.

Tyle, młodzi KOD-u, konspirujący w kawiarni. Jeśli mi nie wierzycie, zapytajcie starszych na najbliższej manifestacji, oni wam wytłumaczą, bo akurat w tym powinni się orientować – jest baza i jest nadbudowa. A wy się niefortunnie i z jedną, i z drugą minęliście. Dlatego właśnie szkoda waszego, nomen omen, zachodu.

Data:
Kategoria: Polska

Tomek Laskus

Tomek Laskus - https://www.mpolska24.pl/blog/tomek-laskus

Student UW
Twitter: https://twitter.com/tomeklaskus
Facebook: https://www.facebook.com/t.laskus

Komentarze 0 skomentuj »
Musisz być zalogowany, aby publikować komentarze.
Dziękujemy za wizytę.

Cieszymy się, że odwiedziłeś naszą stronę. Polub nas na Facebooku lub obserwuj na Twitterze.