Serwis używa plików cookies, aby mógł lepiej spełniać Państwa oczekiwania. Podczas korzystania z serwisu pliki te są zapisywane w pamięci urządzenia. Zapisywanie plików cookies można zablokować, zmieniając ustawienia przeglądarki. Więcej o plikach cookies możesz przeczytać tutaj.

Autorzy więcej

Godność Sierakowskiego ręką Wildsteina podeptana

Godność Sławomira Sierakowskiego została podeptana ręką Bronisława Wildsteina podczas debaty o wizerunku Polski w programie intrygująco zatytułowanym „Debata”. W ogóle to dziwny porządek rzeczy, żeby ręka cokolwiek mogła podeptać, najwidoczniej jednak etykieta normalności ma jakieś swoje dobre powody, żeby się nie doklejać do pana Sławomira, w związku z czym wszystko z nim na opak idzie – ręce depczą, prof. Smolar chce „demaskować kłamstwa”, Borat to kazachska produkcja promująca Kazachstan, „polskie obozy” są okej i tylko Żakowski, jak plótł bez sensu, tak plecie.

Podczas rzeczonej debaty w programie „Debata”, której przebieg dosyć szczegółowo streściłem w poprzednim zdaniu, Bronisław Wildstein pozwolił sobie odeprzeć intelektualną szarżę swojego lewicowego adwersarza kilkoma zdaniami polemiki, gdy ten jednak ową szarżę ponowił, przerywając w środku wypowiedzi, ręka Bronisława Wildsteina zareagowała tak, jak ręce zwykle reagują na treści jakościowo politowania godne, wykonując delikatny i subtelny gest „machnięcia”, a usta Bronisława Wildsteina zareagowały tak, jak usta zwykle reagują na treści jakościowo politowania godne, wypowiadając delikatnie i subtelnie słowo „dobra”.

Nie wiem, czy tak zwykle reaguje godność Sławomira Sierakowskiego, ale po słowie „dobra” najprawdopodobniej wyskoczyła z fotela. W sukurs godności przyszły usta, grzmiąc na Bronisława Wildsteina: „pan jest zwykłym chamem w takim razie!”

Ja się w ogóle ze Sławomirem Sierakowskim nie zgadzam. Bronisław Wildstein na pewno nie jest „zwykłym chamem”. „Zwykły cham” zachowuje się po chamsku, jest na przykład niemiły, obcesowy, wulgarny w stosunku do osoby, z którą debatuje. „Zwykły cham” zachowuje się tak dlatego, że nie umie odeprzeć argumentów adwersarza, folguje sobie zatem w mało wyszukany sposób, właściwy dla swojej kondycji intelektualnej.

Gest Bronisława Wildsteina nie miał z tą definicją „zwykłego chama” nic wspólnego. Bronisław Wildstein ani się wywodu Sławomira Sierakowskiego nie przestraszył, ani się nim nie sfrustrował, ani nawet nie przejął specjalnie. Po prostu umieścił ten wywód tam, gdzie było jego miejsce w tej debacie, strącając jednym ruchem ręki całe bogactwo myśli szefa Krytyki Politycznej do intelektualnego niebytu i poprawiając mu słowem „dobra”, żeby mieć pewność, że stamtąd nie wypełznie.

Zatem, jak mawiają, „ad rem”. Kontekstem dyskusji był sens odkłamywania wyrażenia „polskie obozy śmierci”. Sierakowski tłumaczył, że naiwny jest „naburmuszony Polak, który będzie myślał, że on teraz wstanie i powie prawdę o Polsce”, bo słowa o „polskich obozach” pojawiają się w „Medalionach”, czyli lekturze szkolnej i, tu już wykazuje się pan Sławomir wyżynami przenikliwości językowej, biorą się one stąd, że słowo „polski” „może być jednocześnie okolicznikiem miejsca jak i atrybutem tego, kto co zrobił”.

Nawet gdybym chciał, nie potrafię nie znęcać się nad tym ostatnim zdaniem, bo potencjał jego kuriozalności jest iście niewyczerpany, co w dosyć uwierającej pozycji ustawia akurat Sierakowskiego, który chwilę po wypowiedzeniu tych słów kpił z rzekomej niewiedzy jednego z dyskutantów. Po pierwsze, „polski” to nie jest okolicznik miejsca, ani żaden inny, bo okolicznik w zdaniu określa czasownik, którego jako żywo brak w słowach „polskie obozy śmierci”, które w ogóle nawet nie są zdaniem. Po drugie, jak cokolwiek może być „atrybutem tego, kto co zrobił”? Czyżby komuś się przyszpanowało słowem, którego znaczenia nie rozumie, w dodatku na poziomie składni, którą operuje papuga uczona języka polskiego przez Chińczyka zakuwającego po nocach czeski słownik?

No dobra, to teraz na poważnie. Tak, uważam, że mało szarmancki gest machnięcia ręką mieści się w zestawie adekwatnych reakcji na słowa kogoś, kto walkę z „polskimi obozami śmierci” podsumowuje tyradą o „naburmuszonym Polaku”, kto ma tyle złej woli, żeby relatywizować to paskudne określenie manipulacją o „Medalionach” Nałkowskiej, w pełni świadomie pomijając oczywistą różnicę kontekstu powojennego i współczesnego, kto wreszcie albo nie chce, albo nie potrafi zrozumieć, że polityka historyczna to polityka jak każda inna, że w niej też chodzi po prostu o realizowanie interesu swojej wspólnoty, a ta wspólnota, która z polityki historycznej rezygnuje, oddaje walkowerem pole swoim rywalom, kalecząc własną tożsamość i pamięć o swoich przodkach.

Treściwe „dobra” i ręką gest zamaszysty, chociaż w swojej istocie mało dżentelmeńskie, nie stwarzają niepotrzebnych pozorów, że takie androny, jakimi łaskaw był nasycić swoją wypowiedź Sławomir Sierakowski, mają prawo do poważnego potraktowania w debacie publicznej. Wyrażając powyższe, w bólu i nadziei się z ubodzoną godnością pana Sławomira łączę.

Zapraszam na FB

https://www.facebook.com/t.laskus

Zapraszam do śledzenia na TT

https://twitter.com/tomeklaskus

Data:
Kategoria: Polska

Tomek Laskus

Tomek Laskus - https://www.mpolska24.pl/blog/tomek-laskus

Student UW
Twitter: https://twitter.com/tomeklaskus
Facebook: https://www.facebook.com/t.laskus

Komentarze 0 skomentuj »
Musisz być zalogowany, aby publikować komentarze.
Dziękujemy za wizytę.

Cieszymy się, że odwiedziłeś naszą stronę. Polub nas na Facebooku lub obserwuj na Twitterze.