Serwis używa plików cookies, aby mógł lepiej spełniać Państwa oczekiwania. Podczas korzystania z serwisu pliki te są zapisywane w pamięci urządzenia. Zapisywanie plików cookies można zablokować, zmieniając ustawienia przeglądarki. Więcej o plikach cookies możesz przeczytać tutaj.

Autorzy więcej

Rola mediów: konflikt i jaskinia Platona

"Oto ludzie są niby w podziemnym pomieszczeniu na kształt jaskini. Do groty prowadzi od góry wejście zwrócone ku światłu, szerokie na całą szerokość jaskini. W niej oni siedzą od dziecięcych lat w kajdanach; przykute mają nogi i szyje tak, że trwają na miejscu i patrzą tylko przed siebie; okowy nie pozwalają im obracać głów. Z góry i z daleka pada na nich światło ognia, który się pali za ich plecami, a pomiędzy ogniem i ludźmi przykutymi biegnie górą ścieżka, wzdłuż której widzisz murek zbudowany równolegle do niej, podobnie jak u kuglarzy przed publicznością stoi przepierzenie, nad którym oni pokazują swoje sztuczki." Platon, Politeja, 517, III, B.

Rola mediów: konflikt i jaskinia Platona
Platon
źródło: pl.globalquiz.org
Zasadniczym problemem, a jednocześnie koniecznością w przypadku dziedziny określanej jako zarządzanie konfliktem, jest potrzeba spojrzenia i zrozumienia natury owego konfliktu (a więc sposobu przekazu informacji, obrazu sytuacji, źródeł faktycznej motywacji do działań itd.) rozumiejąc jednocześnie zależności wynikające z natury ludzkiej poddanej wpływowi społecznemu (w najszerszym rozumieniu). Bardzo wiele czynników (zarówno zamierzonych jak i niezależnych od woli ludzkiej) utrudnia takie podejście. Niemniej jednak, bez zwrócenia się w "stronę światła" i wydostania się z "platonowej jaskini", brnięcie w negatywny konflikt będzie zbyt kuszące lub sprawiające wrażenie komfortu, a w efekcie korzystne dla tak zwanych "Hate groups", którym zależy, by to ich projekcje rzeczywistości utrzymywały całe grupy społeczne w "kajdanach"  - za pomocą negatywnej propagandy: (...) patrzeć tylko na cienie wizerunków, które rzuca nie słońce, ale inne takie światło, inne w porównaniu do słońca, (...). (Platon, Politeja, 532, C)

Jednakże "Hate groups" to nie to samo co "Hejterzy". Ci często działają z pozytywnych - także patriotycznych pobudek, jednak "przekonani" przez osoby, które świadomie "sieją nienawiść" dla bardzo konkretnych korzyści kreując negatywny dla obu stron konflikt, stają się narzędziem w ręku "Hate groups". W ten sposób konflikty się pogłębiają i mogą prowadzić do destrukcji zarówno społeczeństwa jako całości, a co za tym idzie do wielu dramatów indywidualnych. Tymczasem ci, którzy inspirują owe konflikty, starają się zabezpieczyć przed ich skutkami, np. lokując swoje finanse w innych krajach, otaczając się armią ochroniarzy czy wreszcie zupełnie przenosząc się do innych - stabilnych - krajów, jednocześnie wciąż czerpiąc korzyści z konfliktów w ich macierzystym społeczeństwie. "Hate groups" to także osoby z innych społeczeństw, którym udało się przekonać grupę społeczną danego państwa, że konflikt, w którym trzeba wyeliminować albo ubezwłasnowolnić inną grupę, jest niezbędny dla ich przetrwania. Oba przypadki (grup wewnętrznych jak i zewnętrznych) są tak samo destrukcyjne, niestety bardzo łatwo zaciera się różnica między faktycznymi patriotami dążącymi do poprawy sytuacji w państwie, do czego czasem faktycznie konieczne są wyrzeczenia, a nawet cierpienia, a osobami, dla których te cierpienia są po prostu korzystne i dlatego kreują konflikt będący w efekcie dla każdej ze stron negatywnym. 

Aby tę granicę dało się rozpoznać, aby można było ustrzec się prawdziwych "Hate groups" a nie "zbłąkanych" hejterów, a więc dostrzec prawdziwe zagrożenie, które w toku wewnętrznego sporu może niepostrzeżenie się wkradać i pozyskiwać pojedyncze osoby lub nawet ośrodki opiniotwórcze obu stron, lub udawać bezstronność i kreować się na jedynego "sprawiedliwego", konieczne jest wyjście z "jaskini" Platona i spojrzenie na naturę rzeczy. Bardzo ważna jest tu rola polityków umiejących szukać porozumienia pomimo nawet głębokich różnic, zasadnicza jest też rola wymiaru sprawiedliwości, ale także wywiadu i kontrwywiadu, które często pochłonięte zbieraniem "haków" na przeciwników którejś ze stron politycznych przestają spełniać swoje podstawowe funkcje. Oczywiście podstawową rolę odgrywa też szeroko rozumiany świat nauki, którego przedstawiciele, sięgając do dziedzin podstawowych, łatwiej potrafią analizować przyczyny i źródła oraz przewidywać skutki konfliktów. Fundamentalna jest też rola przedstawicieli mediów, którzy mając dostęp do wszystkich poprzednio wymienionych, ale też utrzymując dystans i kontrolując polityków (a nie idąc im w sukurs) mogą dostrzec ową granicę i przestrzec społeczeństwo przed największym dlań zagrożeniem. Natomiast media stojące po jednej ze stron konfliktu nie tylko stają się niewiarygodne, ale też czynią więcej szkody niż pożytku, wskazując na wrogów wszędzie, gdzie pojawia się różnica zdań i fałszywie wskazując na przeciwników, kreując ich na "Hate groups". Przypisując przeciwnikowi najgorsze motywy bez pewnych ku temu dowodów, powodują głębokie podziały w społeczeństwie, ale też w zasadzie uniemożliwiają dostrzeżenie realnych zagrożeń dla każdej ze skonfliktowanych stron, które w istocie mając odmienne postrzeganie sytuacji, są jednak częścią tej samej społeczności i (nawet jeśli tego nie dostrzegają w gorączce walki) kierują się tym samym interesem narodowym. Ważne więc także, aby interes narodowy nie był utożsamiany w żadnym wypadku z interesem partii. Nawet jeśli jest zbieżny, nie może być traktowany jako tożsamy, bowiem partia polityczna z natury rzeczy musi mieć cele sprzeczne z innymi partiami, a pragnąc zwyciężyć w walce wewnętrznej będzie starać się wykorzystać autorytet i bezpieczeństwo państwa dla dobra własnej partii. Oczywiście dla polityków jest to naturalna skłonność (choć warto, aby mieli w tym umiar), jednak w tym punkcie potrzeba ich kontroli ze strony innych czynników (z których najbardziej opiniotwórczym są oczywiście media). Wspaniale opisał ten problem w tygodniku "Przegląd" red. Robert Walenciak http://www.tygodnikprzeglad.pl/52698-2/. Sięgając po prace prof. Leszka Nowaka przypisał dziennikarzy do klasy kapłanów (obok duchownych) i bardzo przystępnie to uzasadnił. To właśnie sprawia, że przedstawiciele mediów powinni mieć nie tylko doświadczenie, ale przede wszystkim dobre przygotowanie zarówno praktyczne jak i teoretyczne. Jeśli tego brak, to świat nauki, ale także służby i instytucje odpowiedzialne za eliminowanie negatywnych konfliktów, będą dla nich coraz bardziej niezrozumiałe, ignorowane. Rola mediów jako spoiwa między tymi "światami" będzie wówczas zanikać, a obraz rzeczywistości bez tych fundamentów kreowany przez jedynie "doświadczonych" dziennikarzy będzie gruntowanie wypaczony i upolityczniony. 


Data:
Tagi: #

Maciej Milczanowski

Konflikty i ich rozwiązywanie - https://www.mpolska24.pl/blog/konflikty-i-ich-rozwiazywanie11111

Były żołnierz, WSO WŁ w Zegrzu, służył jako dowódca plutonu i kompanii oraz w sztabie batalionu i brygady - 21BSP w Rzeszowie. Uczestnik misji ONZ na Wzgórzach Golan 1997-8 (dowódca posterunku nr 60) oraz Sił Koalicji w Iraku 2005-6 na stanowisku Battle Captain. Historyk - studia magisterskie w AON, studia doktoranckie w UJ z pracą na temat propagandy politycznej z wykorzystaniem imienia Cezara, w czasie walki o władzę podczas drugiego triumwiratu. Autor czterech książek i wielu artykułów naukowych oraz popularnonaukowych a także op-ed w portalach World-outline oraz w Diplomacy Post. Stypendysta Hoover Institution w Uniwersytecie Stanforda. Nauczyciel w Wyższej Szkole Informatyki i Zarządzania w Rzeszowie, kierownik Katedry Bezpieczeństwa Wewnętrznego, Dyrektor Instytutu Badań nad Bezpieczeństwem Narodowym oraz koordynator Centrum Rozwiązywania Konfliktów prof. Zimbardo.Certyfikowany trener w Projekcie Bohaterskiej Wyobraźni prof. Zimbardo.
Obecnie prowadzi badania nad konfliktem w Iraku od 2003 roku.

Komentarze 1 skomentuj »
Musisz być zalogowany, aby publikować komentarze.
Dziękujemy za wizytę.

Cieszymy się, że odwiedziłeś naszą stronę. Polub nas na Facebooku lub obserwuj na Twitterze.