Wpis Czuchnowskiego ma datę 8 stycznia, lecz w sieci rozpowszechnił się dopiero w cztery dni później. Z jedynym oczekiwanym efektem. Prawicowi publicyści alarmują: „Czerska otwarcie zachęca do rokoszu!”, „Czuchnowski wzywa do wojskowego puczu!”, „Takie teksty powinny spowodować objęcie go nadzorem odpowiednich służb kontrwywiadowczych!”, „Czy ten artykuł nie kwalifikuje się pod paragraf z oskarżenia publicznego?” I o to chodzi - o sprowokowanie rządu PiS. Zastosowanie rozwiązania siłowego wobec jakiegoś dziennikarza radykalnie zwiększyłoby szansę na międzynarodową interwencję w kraju, w którym ciemny lud dorwał się do władzy.
Kodyści z Czerskiej zrozumieli swój błąd: niemieckojęzyczne blogi z donosami na Polskę odniosły niewielki skutek, siłę rażenia bomby wodorowej może natomiast wywołać mały ładunek umiejętnie umieszczony w blogu polskojęzycznym. Nikt w Berlinie czy Brukseli nie będzie go czytał; reakcję Niemców, o jakiej marzą spadkobiercy myśli politycznej Mazowieckiego (raczej Konrada niż Tadeusza), sprowokuje dopiero obrazek prześladowanego żurnalisty.
Założę się zresztą, że wybrane tytuły tekstów sprowokowanych przez blog Czuchnowskiego też zostaną twórczo przetłumaczone. „Sterowane przez rząd media wzywają do objęcia inwigilacją opozycyjnych dziennikarzy w Polsce”. Nieźle to zabrzmi po niemiecku, prawda?
Dlatego zimnej krwi życzę wszystkim, którym jeszcze na Polsce zależy.
Za zdradę stanu jest tylko jedna kara..................................
Wiecie gazetowyborcy jaka..........??????