Smutne
jest patrzenie na to, jak wielki jest zasięg niewiedzy o tym, co się
dzieje na Bliskim Wschodzie. Niewiedzy połączonej z niezrozumieniem.
Niezrozumieniem i słabą pamięcią albo i niewiedzą na temat historii.
ISIS
to skrót, który nie schodzi dziś z pierwszych stron gazet. Gdy
rozmawiam z różnymi ludźmi na ten temat, to widzę, że nikt tak naprawdę
nie wie, o co w tym wszystkim chodzi. Są muzułmanie, islam jest zły i
chce podbić świat, trzeba się bronić, wojna cywilizacji. To wszystko, co
ludzie wiedzą albo myślą, że wiedzą. Nie mają zielonego pojęcia, skąd
się to wzięło, o co w tym wszystkim chodzi, komu to służy i kto za tym
stoi.
ISIS to już państwo. Wbrew pozorom nie jest to nic
specjalnie nowego, o Państwie Islamskim mowa jest już od co najmniej
dwóch lat. Mało kto jedynie zdaje sobie sprawę, że jest to naprawdę
PAŃSTWO. Wypłaca renty wdowom po poległych, zbiera podatki, finansuje
szkoły, buduje systemy dróg i nawadniania. Ma policję i strukturę
ekonomiczną opartą na sprzedaży ropy i handlu zrabowanymi na
kontrolowanych przez siebie terenach bogactwami archeologicznymi.
ISIS to na prawdę państwo.
ISIS
ma swój oficjalnie głoszony cel - podbój świata i dostosowanie go do
specyficznej, brutalnej i wyznawanej przez ogromną mniejszość muzułmanów
formy islamu sunnickiego - wahabizmu. Zanim do tego dojdzie muszą
zostać zmieceni szyici, jako największe zagrożenie, oraz wszystkie
arabskie państwa laickie. Ten cel, który przeraża nas wszystkich, będzie
głoszony i ogłaszany tym mocniej, im bardziej będzie nas przerażał. Ale
nie należy temu wierzyć - wojny nigdy nie toczą się o jakiekolwiek idee.
Wojny toczą się o pieniądze i władzę. Zawsze i bez wyjątku.
ISIS
funkcjonuje dzięki handlowi ropą naftową, który najwyraźniej stanowi
najważniejszą część przychodów budżetowych. Ropę tę sprzedaje, poprzez
swoje kanały tureckie, wszystkim. Nam też. Parę groszy w każdym
tankowaniu samochodu wpłacamy na ISIS.
Głupio, co?
Niektórzy
twierdzą, że ISIS to taka Arabia Saudyjska tylko w biedniejszym
wydaniu. Całkiem niewykluczone, że to prawda, wziąwszy pod uwagę fakt,
że ISIS było finansowane przez Arabię Saudyjską i wcale niewykluczone,
że nadal jest.
Ale tak naprawdę ISIS jest tworem amerykańskim.
W
tym wpisie nie będę analizował szczegółowo roli USA w kryzysie
bliskowschodnim, nie o to mi chodzi. W wielu innych publikacjach można
przeczytać o korzyściach, jakie mają Amerykanie w bliskowschodnim
chaosie. Powstanie i błyskawiczne umocnienie się ISIS jest wynikiem
działań USA dlatego, że Obama postanowił GWAŁTOWNIE i BEZ PRZYGOTOWANIA
wycofać swoje siły z Iraku.
Irak był państwem, w którym nad
większością szyicką władze sprawowali sunnici. Dzięki temu państwo mogło
pozostać laickie (na ile laickie mogło być państwo na Bliskim
Wschodzie), a wszelkie mniejszości religijne miały tam swoje jasno
określone miejsce i prawa. Włącznie z chrześcijanami. Podobnie jak w
Syrii.
Wojna z USA, która trwała nieustannie od 1990 roku
doprowadziła w końcu, po ataku lądowym na Irak w 2003, do zburzenia
dotychczasowego układu sił. Funkcjonariusze państwowi starego,
Saddamowego Iraku, którzy pochodzili z terenów sunnickich, schronili się w
swoich wioskach, zachowali jednak kontakty i
kontrolę nad znacznymi zasobami finansowymi i arsenałami. Dopóki jednak w
Iraku byli Amerykanie, funkcjonariusze Saddama wciąż liczyli na to, że
koniec końców Amerykanie zwrócą się do nich, by oddać im ster państwa,
bo to byłoby najlogiczniejsze, najbezpieczniejsze i najbardziej pokojowe
rozwiązanie sytuacji.
Amerykanie oddali jednak władzę szyitom
i się z Iraku wycofali. Nastąpił chaos, który doprowadził do prób
rozliczeń irackiej większości szyickiej z mniejszością sunnicką i
odwetu za lata sunnickiej dominacji. Przełożyło się to na radykalizację
postaw wśród ludności sunnickiej na północy Iraku, a w końcu pełnego
wsparcia Państwa islamskiego, które do momentu wycofania się USA z Iraku
nie odgrywało żadnej znaczącej roli. Dawni funkcjonariusze Saddama
Husajna, choć laiccy (to pojęcie nie jest równoznaczne z tym, co możemy
rozumieć w naszej kulturze) jakby automatycznie przyłączyli się do ISIS
wnosząc swoją wiedzę, doświadczenie w kierowaniu państwem i co
najważniejsze kontrolę nad znacznymi arsenałami i kryjówkami z pieniędzmi
i kosztownościami. Oczywiście odbyło się to kosztem przejścia (a może
tylko zadeklarowania przyłączenia się) na wahabizm, jest to jednak niska
i dopuszczalna cena za ochronę swoich bliskich i utrzymanie jakiej takiej
pozycji, do której funkcjonariusze Saddama byli jednak przyzwyczajeni.
Do
ISIS przyłączyły się całkiem dobrowolnie całe wioski i miasteczka na
północy Iraku w obawie przed represjami ze strony szyitów. A kierujący
ISIS sprytnie, po przyjęciu deklaracji podporządkowania się od tych
wiosek i miasteczek, pozostawił w zasadzie pełną wolność i samorząd w
rękach dotychczasowych lokalnych elit.
Oficjalne cele ISIS są
jasne - zniszczenie szyitów, z głównym ich ośrodkiem w Iranie,
zniszczenie wszystkich państw laickich na terenach muzułmańskich, podbój
reszty świata. Wbrew pozorom, w stosunku do chrześcijan i żydów wcale
nie oznacza to koniecznie fizycznej eksterminacji - ISIS stosuje starą,
wielowiekową, ponad tysiącletnią zasadę płacenia podatku przez
innowierców mieszkających na ich terenach. Krwawe czystki w stosunku do
innowierców w o wiele większym stopniu stosowali i stosują nadal tak
zwani "umiarkowani rebelianci" w Syrii, spod znaku Al Kaidy i jej
podobnych.
Warto tu podkreślić, że nasz świat, świat Krzyżowców, jak
nas określają najbardziej bojowi muzułmanie, jest na szarym końcu ich
priorytetów strategiczno-ideologicznych. Gdyby się temu, co się dzieje
na Bliskim Wschodzie przyjrzeć spokojnie, to tak naprawdę w sferze
ideologii, zmian granic państw i konfliktów między wspólnotami, w
niewielkim stopniu to nas dotyczy.
Za tymi wszystkimi
zjawiskami stoją jednak ważne interesy strategiczne. Działalność ISIS
jest ważnym elementem polityki światowej, polityki USA wobec Rosji,
polityki Rosji wobec reszty świata, polityki USA wobec Europy i tak
naprawdę, gdyby nie te globalne interesy, to w ogóle nie dowiedzielibyśmy
się zapewne o tym, że szyici nienawidzą sunnitów.
Ale przecież nie to
jest w tych wszystkich konfliktach najważniejsze. Zawsze warto zauważyć
i pamiętać, że jakimś dziwnym zbiegiem okoliczności wszędzie tam, gdzie
wybuchają ostatnio konflikty religijne, choć nie tylko religijne,
znajdują się bogactwa naturalne.
Niezwykłe, co?
Ale
gdy się wie, że wojny NIGDY nie toczą się dla żadnych idei, a zawsze dla
pieniędzy i władzy, to jest to bardziej zrozumiałe, prawda?
Całkiem
niewykluczone, że koniec końców, gdy sytuacja się jakoś uspokoi, to
ISIS zostanie uznane za pełnoprawne państwo. Ciekawe, w którym kraju
powstanie ich pierwsza ambasada...
Obstawiam Rosję,Niemcy i USA...