Jak pisałem ostatnio ( tu i tu ) na US Supreme Court politycy amerykańscy zamachiwali się wielokrotnie. Powszechny szacunek obywateli dla konstytucji był oparciem dla Supreme Court podczas tych ataków. Gdy prezydent Roosevelt chciał w 1937 zwiększyć liczbę sędziów w US Supreme Court, by obsadzić go swoimi nominatami, to poszczególni kongresmeni zaczęli otrzymywać tysiące, a niektórzy dziesiątki tysięcy, listów i telegramów w obronie Supreme Court. Prasa, nawet ta sprzyjająca prezydentowi Rooseveltowi, zaczęła dawać liczne krytyczne artykuły, a kongresmeni z jego rodzimej partii demokratycznej blokowali prace nad ustawą o zwiększeniu liczby sędziów Supreme Court.
Źródło: FDR and the Supreme Court
(Opis karykatury: „Ja nie głosowałem za tym!”- nagłówek, wyborca Roosevelta - na postaci, plan Roosevelta ws sądu - na dokumentach)
Amerykanie swoją konstytucję uważali i uważają za gwarancję wolności. O Polakach i naszej konstytucji nie da się powiedzieć tego samego. Mamy słabą konstytucję. A kilkudziesięciu czy kilkuset oburzonych działaczy pod naszym polskim sejmem to obecna skala protestu w obronie trybunału.
W Polsce dobrą opinię o trybunale ma zazwyczaj około 40% Polaków. Co ciekawe ostatnie zwyżkowanie opinii o trybunale działo się pod koniec i po rządach PiS w latach 2005-2007. Można spekulować, że Trybunał „stawiający się” PiS-owi zyskiwał wówczas w publicznym odbiorze:
Źródło: CBOS
Nie mamy porównywalnych informacji dla USA, ale mamy podobne. W USA pytają o to, jak dobrze Supreme Court wywiązuje się ze swoich obowiązków. Można by oczekiwać, że pytanie nakierowane na ocenę jakości pracy, a nie ogólną opinię o instytucji, da niższy wynik. Niestety dla nas, tak nie jest. Pomimo bardziej konkretnego pytania zmuszającego do oceny pracy ocena Supreme Court jest wyższa niż polska ogólna ocena Trybunału Konstytucyjnego:
Źródło: Gallup
Supreme Court wkracza decyzjami na arenę polityczną i jest politycznie oceniany, ale zachowuje na tyle poważania zarówno wśród republikanów, demokratów i independents, że jego praca jest oceniana korzystniej niż oceniany jest nasz trybunał. Na przykład ostatni spadek w popularności Supreme Court tłumaczą podziały polityczne związane z decyzjami sądu potwierdzającymi konstytucyjność Obama Care, tj. obowiązku wykupienia ubezpieczenia zdrowotnego oraz dotyczącymi małżeństw homoseksualnych. Ocena pracy Supreme Court wzrosła wśród demokratów i spadła wśród republikanów, ale cały czas blisko 1/5 republikanów pozytywnie ocenia prace Supreme Court:
Źródło: Gallup
W Polsce nie mamy tak szczegółowych danych. Ale na relatywnie słabszą ocenę trybunału wpływa prawdopodobnie fatalna ocena naszych sądów, podczas gdy Amerykanie niepokoją się, że zaufanie do ich sądów spadło do 53% (ciemna zielona linia na poniższym wykresie):
Źródło: Gallup
To w Polsce zaufanie do sądów nigdy się nie zbliżyło do tego poziomu. Regularnie i trwale plasuje się poniżej 30%:
Źródło: CBOS
Nasza konstytucja, nasze ustawy i nasze sądy dopuszczały od lat takie skandale, jak nielegalne zbieranie dowodów przeciw obywatelom, wieloletnie areszty „tymczasowe”. Żyjemy w państwie, gdzie rekordzista w areszcie tymczasowym siedział 12 lat! Ja się nie boję dyktatury PiS, ja się po prostu boję naszego państwa, bez względu na aktualną większość w sejmie. Znajomi mnie pytają, czy nie boję się słów wypowiedzianych przez rządzących polityków podczas urodzin Radia Maryja. Nie! Wolność słowa to wolność mówienia tego, co się myśli. Jeśli czegoś się boję, to rekordowej liczby podsłuchów zakładanej przy biernej postawie sądów.
Gdy nasza konstytucja, ustawy i sądy ochronią nas krótkim i nieprzekraczalnym terminem aresztów tymczasowych, gdy trybunał będzie chronił wolność słowa bez względu na to, czy jest lewacka czy prawacka, inteligencka czy kibolska, gdy będziemy chronieni przed wywłaszczaniem, gdy wreszcie uzyskamy ochronę przed nielegalnymi podsłuchami i zbieraniem dowodów na obywateli przez władzę z pogwałceniem prawa, to wtedy wyjdę na ulice w obronie trybunału. A w tej chwili nie będę płakał za trybunałem…