Serwis używa plików cookies, aby mógł lepiej spełniać Państwa oczekiwania. Podczas korzystania z serwisu pliki te są zapisywane w pamięci urządzenia. Zapisywanie plików cookies można zablokować, zmieniając ustawienia przeglądarki. Więcej o plikach cookies możesz przeczytać tutaj.

Autorzy więcej

Wystapienie w debacie nad expose premiera Tuska

Pani Marszałek! Panie Premierze! Wysoka Izbo! Pan premier Tusk jest pierwszym prezesem Rady Ministrów, który nie może odciąć się od poprzednika. Dotychczas każdy premier, łącznie ze mną, mógł w swoim expose skupić się na jasnej przyszłości, a cieniami obciążyć poprzedniego szefa rządu. Pan, stojąc na półmetku swej...

Pani Marszałek!

Panie Premierze!

Wysoka Izbo!

Pan premier Tusk jest pierwszym prezesem Rady Ministrów, który nie może odciąć się od poprzednika. Dotychczas każdy premier, łącznie ze mną, mógł w swoim expose skupić się na jasnej przyszłości, a cieniami obciążyć poprzedniego szefa rządu. Pan, stojąc na półmetku swej rządowej drogi, ani nie zaczyna, ani nie kończy. Może pan wskazać swoje osiągnięcia i kierunki ich kontynuacji. Czynił pan to przez 60 minut. Cztery lata temu, pana zapowiedzi w expose trwały ponad trzy godziny. Dziś znacznie krócej. To zrozumiałe. Bo gdyby trwało dłużej to musiałby pan powiedzieć, czy rząd zgodnie ze złożonymi obietnicami:

- obniżył podatki i inne daniny publiczne

- ograniczył deficyt finansów publicznych

- uwolnił przedsiębiorców od urzędniczej gehenny

- zreformował służbę zdrowia i system emerytalny

 Z tego co usłyszałem w expose, kryzys gospodarczy nie stuka do naszych drzwi. Nie łomocze. Jest już w przedpokoju. Powiesił płaszcz, założył kapcie i zaczyna czuć się, jak u siebie w domu. Wyczuł słabość i beztroskę gospodarzy. Zostawili drzwi otwarte w przekonaniu, że nie trzeba wiele robić, żeby wysokie fale same ominęły zieloną wyspę. Okazało się, że nie jesteśmy zieloną wyspą. Że w ogóle nie jesteśmy wyspą. Aż dziw bierze, że ta banalna prawda, była tak długo więziona, w rządowych gabinetach.

Jeszcze w październiku rząd zapewniał, że nad wszystkim panuje, kraj ma się dobrze, a może nawet jeszcze lepiej. Kiedy festiwal wyborczy się skończył, rząd zmienił zdanie. Informuje, że dobrze nie jest, a może być jeszcze gorzej. Co prawda wielu tak przypuszczało, ale rząd prężył tors, napinał mięśnie i zapewniał, że jesteśmy dobrze przygotowani, do nadejścia drugiej fali kryzysu. Okazuje się, że owe dobre przygotowanie, to trzy warianty budżetu: zły, gorszy i jeszcze gorszy. Jest jeszcze czwarty – budżet mydlenia oczu, który rząd złożył w Sejmie tuż przed wyborami.

Gdyby porównać rząd do przedsiębiorstwa – to bez wątpienia zarówno prezes tej firmy jak i główny księgowy pracują od czterech lat w dziale promocji i marketingu. Ale najpiękniejsze opakowanie i najładniejsza reklama nie rozwiążą problemów gospodarczych i społecznych. Nie stworzą miejsc pracy, nie ogrzeją mieszkań, nie poprawią jakości służby zdrowia, nie zapobiegną masowym zwolnieniom, nie ustabilizują złotego i nie przezwyciężą kryzysu.

Wysoka Izbo!

SLD odrzuca zasadę „im gorzej, tym lepiej”. Sami doświadczaliśmy następstw tej postawy. Dobrze wiemy, co ona znaczy. Wiemy jakie niesie skutki dla państwa i jego obywateli. W ważnych sprawach i trudnych czasach, rząd powinien podejmować współpracę z opozycją, a opozycja nie powinna bezrozumnie takiej współpracy odrzucać. Tak było, gdy opozycyjny SLD poparł reformę administracyjną rządu premiera Buzka. Tak było, gdy opozycyjna Platforma Obywatelska poparła wynik negocjacji akcesyjnych mojego rządu i aktywnie włączyła się w kampanię przed referendum europejskim. Zawsze, gdy tak było, Polska na tym zyskiwała. Gdy było inaczej ponosiła straty.  Deklarujemy wolę współpracy, w najważniejszych dla Polski sprawach. Ale wola współpracy, musi być szczera i dwustronna. Dobrze pamiętamy, jak lekko odrzucano w poprzedniej kadencji uzgodnione projekty ustaw, jak łatwo odchodzono od mądrych kompromisów, jak funkcjonowała słynna zamrażarka pełna dobrych projektów, z jaką nonszalancją i poczuciem wyższości traktowane były inicjatywy opozycji.

Jest jeszcze inny – ważniejszy, programowy aspekt. Otóż w wyniku zmian ustawowych dokonanych w poprzedniej kadencji przez rządzącą koalicję, wpływających na zasobność gospodarstw domowych, najwięcej zyskały gospodarstwa najbogatsze. Ich dochody wzrosły przeciętnie o 550 złotych miesięcznie. Gospodarstwa najuboższe zyskały przeciętnie 10 złotych miesięcznie.  To oczywiste, że taka polityka nie nadaje się do naszego wsparcia.

Z kryzysem  jak z koniem, nie warto się kopać. Trzeba jednak szybko go okiełznać. Rolą rządu w tej mierze jest wskazać, jak można kryzys zamortyzować i jak rozłożyć koszty tej amortyzacji. Bez wątpienia ci, których stać na więcej, muszą więcej uczestniczyć w kosztach okiełznania kryzysu. Będziemy twardą opozycją wszędzie tam, gdzie rząd zdecyduje się koszty kryzysu przenosić na najsłabszych, dławić samorządność, prawa związków zawodowych, ograniczać zakres bezpłatnej nauki lub ochrony zdrowia. Będziemy natomiast wspierać rząd we wszystkim, co służyć może spełnieniu potrzeb najsłabszych – emerytów, rencistów i ludzi utrzymujących się ze sprzedaży własnej pracy, młodzieży szukającej pracy i mieszkania. W działaniach, które będą służyły uniknięciu recesji, i sprawiedliwemu rozłożeniu kosztów wychodzenia z kryzysu.

W pana wystąpieniu usłyszałem wiele kwestii, które Sojusz Lewicy Demokratycznej niejednokrotnie już proponował. Odpowiada nam sposób podejścia do kwestii becikowego, do ulg rodzinnych, czy do deregulacji. Słusznym postulatem jest podwyższenie składki rentowej. Jesteśmy za wprowadzeniem rachunkowości w gospodarstwach rolniczych i likwidacją podatku rolnego. Ale nasuwa się od razu pytanie jak rząd zrekompensuje dochody samorządom i czy nie czai się za tym wprowadzenie podatku od nieruchomości?

Nie uznajemy za oczywiste, że wydłużenie wieku emerytalnego to panaceum na kłopoty budżetowe. Przecież taka decyzja może wepchnąć w bezrobocie tysiące ludzi: absolwentów szkół i uczelni, a także ludzie w wieku pięćdziesiąt plus. Granica wieku emertytalnego powinna naszym zdaniem nabrać charakteru fakultatywnego przy wysokim stażu ubezpieczeniowym. Przy jej osiągnięciu obywatel będzie mógł pójść na emeryturę, ale jeśli czuje się w pełni sił i chce pracować nadal, to też będzie mógł to uczynić.

Rząd może liczyć też na nasze wsparcie, kiedy włoży rękę do własnej, a nie cudzej kieszeni. W ciągu ostatnich czterech lat w administracji państwowej przybyło 80 tysięcy etatów. Jednocześnie o tyle samo wzrosło bezrobocie wśród absolwentów szkół i uczelni. Bezrobocie rośnie, a środki na aktywne formy jego zwalczania leżą zablokowane na kontach, aby sztucznie obniżać deficyt. Po raz kolejny postulujemy też likwidację zbędnych instytucji pochłaniających pieniądze podatników jak IPN i CBA. Żal po nich będzie krótki.

Uważam też, że nie ma powodu do chronienia kosztem obywateli interesów banków i rynków finansowych. Zwykły obywatel kupując cokolwiek, płaci podatek, bankierzy kupujący i sprzedający miliony dolarów, euro, czy jenów, żadnego podatku nie płacą. To jest niesprawiedliwe. Solidarność społeczna, uczciwe i równomierne rozkładanie obciążeń i obowiązków, uwalniane ludzkiej przedsiębiorczości z biurokratycznych kajdan – to są sposoby walki z kryzysem i z pewnością, do zaakceptowania przez obywateli.

Mam świadomość, że nie da się rozwiązać wszystkich problemów jednocześnie. Są jednak przynajmniej dwie kwestie, które mimo trudnej sytuacji finansów publicznych muszą być załatwione od zaraz. Po pierwsze – to podwyższenie kryteriów uprawniających do świadczeń rodzinnych – bo są one niższe od wartości minimum socjalnego i nie podnoszone od 2004 roku. Po drugie – podwyższenie progów dochodowych, uprawniających rodziny do pomocy społecznej, bo dziś są one niższe od minimum egzystencji.

Wysoka Izbo!

Expose i debata potwierdzają, że głównym problemem polskich przemian jest to, że ludzie pracy ponieśli największe wyrzeczenia i cierpienia. Najbardziej ze wszystkich odczuli ból transformacji. Żeby to zmienić trzeba zapewnić więcej godności i sprawiedliwości, aby ci którym najtrudniej czuli się dobrze we własnej ojczyźnie. Trzeba więcej sprawiedliwości, aby każdy mógł wykorzystać swoje szanse bez względu na zawartość portfela czy miejsce urodzenia. Trzeba budować kraj, gdzie zadaniem najważniejszym jest dostatnie życie obywateli, równe szanse w młodości, spokój i szacunek w starości.

Sejmowa reprezentacja Sojuszu Lewicy Demokratycznej jest gotowa współdziałać z rządem i siłami parlamentarnymi w trudnym dziele reform w przekonaniu, że:

Człowiek jest ważniejszy niż rynek, bo człowiek i przynależne mu dobra nie są towarem. Wolny rynek nie może być dowolny, a konkurencyjność gospodarki trzeba godzić z solidarnością i sprawiedliwością.

Praca ważniejsza niż zasiłek, bo trzeba budować społeczeństwo pracy, a nie zasiłków. Społeczeństwo zasiłków jest biedne, a społeczeństwo pracy jest aktywne i bogate.

Zdrowie ważniejsze niż pieniądz, bo zdrowie nie może być uzależnione od zamożności pacjenta. Nie ma takich pieniędzy, których państwo nie powinno wydać dla ratowania choćby jednego człowieka.

Równe szanse ważniejsze niż miejsce urodzenia, bo brak równych szans i możliwości, rodzi wrogów własnego państwa. Równe szanse, to konieczność równouprawnienia kobiet i mężczyzn. To przestrzeganie praw różnych mniejszości. To zdecydowany sprzeciw wobec każdej dyskryminacji.

Polska Akademia Nauk ważniejsza niż Instytut Pamięci Narodowej, bo wiedza jest największym kapitałem, jaki Polska może wnieść do zjednoczonej Europy. Wiedza o procesach społecznych i technologicznych, a nie o teczkach i lustracji.

Wysoka Izbo!

Jak podkreślił pan premier pomyślność Polski związana jest z Unią Europejską. Integracja z Unią to tama dla kołtuństwa, zaściankowości, nietolerancji i faszyzmu. To tarcza antyklerykalna, która broni przed ciemnotą. Nic dziwnego, że są tutaj tacy, którzy się integracji sprzeciwiają. Potrzebna jest silna pozycja Polski w samym centrum Europy. Potrzebna więcej Europy w Polsce i Polski w Europie. Mamy w UE nie tylko interesy ekonomiczne, ale i polityczne Dziś Europa zmaga się z szeregiem problemów politycznych i gospodarczych. Ich źródła tkwią w niepełnej i niedokończonej integracji. Niedokończonej także ze strony Polski. Mój rząd wprowadził nasz kraj do UE w 2004 roku. W 2007 zrobiliśmy drugi krok wchodząc do strefy Schengen.  Trzeciego kroku zabrakło. Dopóki nie będziemy w strefie euro nasza integracja z Europą będzie ułomna. Ale to nie jedyny problem. Przez cztery lata rząd premiera Tuska nie odstąpił od protokołu brytyjskiego do Karty Praw Podstawowych. To stawia pod znakiem zapytania nie tylko szczerość troski o prawa obywatelskie i prawa socjalne, ale także przywiązanie do idei zjednoczonej Europy. Polska nie przystąpiła też do Deklaracji w sprawie symboli Unii Europejskiej. Rządowi nie starczyło odwagi, aby przeciwstawić się prowincjonalnym kompleksom.

Panie Premierze,

Cztery lata temu swoje expose zakończył pan wezwaniem: „Wolni Ludzie! tworzyć czas!”. Rzeczywistość pokazała, iż do pierwszej kadencji pana rządu bardziej pasuje inny wers Norwida: „Klaskaniem mając obrzękłe prawice znudzony pieśnią lud błagał o czyny”.

Dziś, chociaż nie usłyszałem nic o prawdziwym stanie finansów naszego państwa, o zmianach w służbie zdrowia, edukacji, infrastrukturze – znów pan mówił o czynach. Ale składają się one na wizję państwa stagnacyjnego. Państwa, które słusznie racjonalizuje swoje wydatki, ale nie ma nic do powiedzenie w sprawach rozwoju, aktywnej polityki gospodarczej, generowania dochodów i wzrostu gospodarczego. Dlatego Sojusz Lewicy Demokratycznej nie może poprzeć pańskiego rządu. Będziemy jednak, uczciwie i bez uprzedzeń, analizować każdy projekt ustawy, który wpłynie do Sejmu. Każda propozycja, która będzie dobrze służyć Polsce i Polakom, może liczyć na naszą akceptację i wsparcie.

Data:
Kategoria: Polska

Leszek Miller

Leszek Miller - https://www.mpolska24.pl/blog/leszek-miller

Leszek Cezary Miller polski polityk.
W latach 1989–1990 członek Biura Politycznego KC PZPR, w okresie 1993–1996 minister pracy i polityki socjalnej, w 1996 minister-szef Urzędu Rady Ministrów, w 1997 minister spraw wewnętrznych i administracji, w okresie 1997–1999 przewodniczący SdRP, w latach 1999–2004 i od 2011 przewodniczący SLD, od 2001 do 2004 premier, w latach 2008–2010 przewodniczący Polskiej Lewicy. Poseł na Sejm I, II, III, IV i VII kadencji.

Komentarze 0 skomentuj »
Musisz być zalogowany, aby publikować komentarze.
Dziękujemy za wizytę.

Cieszymy się, że odwiedziłeś naszą stronę. Polub nas na Facebooku lub obserwuj na Twitterze.