Serwis używa plików cookies, aby mógł lepiej spełniać Państwa oczekiwania. Podczas korzystania z serwisu pliki te są zapisywane w pamięci urządzenia. Zapisywanie plików cookies można zablokować, zmieniając ustawienia przeglądarki. Więcej o plikach cookies możesz przeczytać tutaj.

Autorzy więcej

Nauka i przestroga

Partia Marka Borowskiego będzie ubiegać się o mandaty parlamentarne z list PO i jest to świetna wiadomość. Świetna, bo oznacza koniec tworu zrodzonego z wyrachowania i cynizmu. Rozbijając SLD Borowski twierdził, że przestał mieć złudzenia. Po wielu latach jako współzałożyciel Sojuszu odkrył, że został on zbudowany...

Partia Marka Borowskiego będzie ubiegać się o mandaty parlamentarne z list PO i jest to świetna wiadomość. Świetna, bo oznacza koniec tworu zrodzonego z wyrachowania i cynizmu. Rozbijając SLD Borowski twierdził, że przestał mieć złudzenia. Po wielu latach jako współzałożyciel Sojuszu odkrył, że został on zbudowany „jako partia, dla której zdobycie władzy stało się celem, a nie środkiem do realizacji programu”. Rozgryzł, że SLD „przestał być partią dla ludzi, partią kreatywną, stał się partią dla siebie”. Zrozumiał, że „w tej strukturze, w obecnej formule, odzyskanie społecznego zaufania nie jest możliwe”. Obdarty ze złudzeń wieszczył, że „Sojuszowi grozi dalszy spadek poparcia, a nawet wyeliminowanie ze sceny politycznej”.

Dla lewicowych wyborców Sojusz okazał się bardziej wiarygodny niż rozłamowa SdPL. To SLD w 2005 roku dostał 11% poparcia, a partia Borowskiego wypadła za burtę. Projekt polityczny zrodzony z ambicji lidera i inspiracji jego przyjaciół poniósł spektakularną klęskę. Wcześniej jednak pogardzany przez odnowicieli Sojusz próbował namówić byłych kolegów do startu na wspólnych listach. Spotykał się z agresją i kubłami pomyj. Czyścioszki nie chciały kłaść się do łóżka z chorymi na AIDS – jak to subtelnie określił Tomasz Nałęcz. „SdPL nie może wystawić wspólnych list z SLD – mówił Marek Borowski – bo utracilibyśmy wiarygodność w oczach naszych wyborców. W polityce trzeba być oczywiście pragmatycznym, ale polityka bez zasad – to szmaciarstwo”. A czy w ogóle widzi pan w SLD ludzi, z którymi mógłby pan się porozumieć? – pytał dziennikarz „Faktu”. „Są tacy ludzie. Jeśli oni by się przełamali i przestali łudzić, że z SLD da się zrobić wiarygodną partię, to byłbym bardzo zadowolony. Ale nie chcę wskazywać palcem”.

Po srogim laniu w wyborach parlamentarnych SdPL chciał już wystawić wspólne listy z SLD. Był gotów to zrobić także z Partią Demokratyczną, o której Borowski mówił wcześniej, że jest to Unia Wolności-bis o charakterze centroprawicowym bez szans na wyborczy alians z jego partią. Już nawet podatek liniowy zapisany w  programie PD nie był  przeszkodą. Liczono, że po wyborach Borowski z SdPL, Mazowiecki z PD oraz niedobitki z SLD utworzą trwałą koalicję. W przyszłości zaś partię, która nareszcie spełni sen o wielkim aliansie ponad podziałami. Krótki żywot LiD był tego dobitnym przykładem.

Inicjatywa Borowskiego poniosła klęskę mimo, że od początku miała sympatię mediów, przychylność sondaży i poparcie wielu tuzów lewicy. Wszyscy oni dokładali jak tylko mogli Sojuszowi. Wyborcy woleli jednak „skompromitowany” SLD bo czuli fałsz w opisie faktów i w wyrażanym języku. Nienawistna mowa aktywistów SdPL niczym nie różniła się od języka tradycyjnych przeciwników. Nie podobało się naśladowanie poglądów obozu przeciwnego, kiedy świeże jeszcze były wspólne fotografie. Nie było akceptacji dla fałszowania historii i totalnego przekreślania dorobku SLD. To był i jest ważny powód utrzymujących się kłopotów Sojuszu. Wbrew naiwnym nadziejom nie wystarczyło zmienić kilka twarzy, jeśli jednocześnie nie podjęto walki o sprawiedliwą ocenę SLD. Komunikat typu: nic dobrego nie zrobiliśmy, ale się poprawimy nie mógł trafić do wyborców. Szerszy elektorat to zignorował. No, bo po co popierać formację nieudaczników? Po co wybierać ludzi, którzy uważają, że nie mają żadnych sukcesów? Dlaczego głosować na partię, która skomle i błaga o litość?. Komu potrzebne jest stronnictwo, które nie potrafi wyrwać się z atmosfery klęski i zamroczenia? Po co być blisko ludzi, którzy mówią językiem swoich przeciwników i przy byle okazji wymachują białą flagą?

Zmiany w kierownictwie SLD zapoczątkowały proces odzyskiwania pamięci i własnego języka. Przykład Borowskiego niech będzie dla Grzegorza Napieralskiego i kierownictwa SLD głęboką nauką i przestrogą.

Data:
Kategoria: Polska

Leszek Miller

Leszek Miller - https://www.mpolska24.pl/blog/leszek-miller

Leszek Cezary Miller polski polityk.
W latach 1989–1990 członek Biura Politycznego KC PZPR, w okresie 1993–1996 minister pracy i polityki socjalnej, w 1996 minister-szef Urzędu Rady Ministrów, w 1997 minister spraw wewnętrznych i administracji, w okresie 1997–1999 przewodniczący SdRP, w latach 1999–2004 i od 2011 przewodniczący SLD, od 2001 do 2004 premier, w latach 2008–2010 przewodniczący Polskiej Lewicy. Poseł na Sejm I, II, III, IV i VII kadencji.

Komentarze 0 skomentuj »
Musisz być zalogowany, aby publikować komentarze.
Dziękujemy za wizytę.

Cieszymy się, że odwiedziłeś naszą stronę. Polub nas na Facebooku lub obserwuj na Twitterze.