Waldemar Kuczyński napisał o generale Błasiku: „Te 0,6 promila alkoholu we krwi to rzecz bez znaczenia. Podczas lotu w większości samolotów podają alkohol i generał, jako pasażer nie był objęty zakazem wypicia kieliszka czy dwóch wina albo i czegoś mocniejszego. Podanie na cały świat tej nieistotnej wiadomości przez Rosjan to świństwo z ich strony świadczące o nie całkiem czystych intencjach MAK”.
Niestety świetny publicysta, w tym przypadku myli się całkowicie. Gen. Błasik nie był zwykłym pasażerem, ale faktycznym dowódcą TU-154. Przejął dowodzenie i zadokumentował to przy trapie samolotu na lotnisku w Warszawie składając meldunek prezydentowi Kaczyńskiemu o gotowości załogi do wykonania zadania. W ten bezprecedensowy sposób pozbawił kompetencji dowódcę maszyny i w decydującej fazie lotu zasiadł w kokpicie. A jeśli tego byłoby mało, to jaki pasażer może przebywać w kabinie pilotów podczas lądowania, w dodatku w skrajnie niekorzystnych warunkach atmosferycznych? Poza tym 0,6 promila, według kodeksu karnego oznacza już stan nietrzeźwości z obniżonym poziomem samokontroli, percepcji i błędną oceną własnych możliwości.